... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
.. - Grey próbował wrócić na ziemię. - Przeprosiny najwidoczniej nie były wystarczające - oznajmił górnolotnie Donkey. - Wygląda, jakby się zamienił w słup soli. - To prawda - znów głos Ivy. - Muszę go lepiej przeprosić. Pocałowała go trzeci raz. Głowa-balonik rozgrzała się i rozdęła tak gwałtownie, że eksplodowała i jaskrawe strzępki balonika poszybowały do lasu, gdzie osiadły na drzewach jak kwiaty. Przyfrunęły do nich pszczoły i odleciały z wiaderkami pełnymi nektaru. Jakże słodki był ów pocałunek! - Przyjmujesz moje przeprosiny? - spytała ponownie dziewczyna. - O tak! Jasne! - wysapał Grey, który z wielkim wysiłkiem odzyskał głowę i głos; bał się, że nie przeżyje następnego pocałunku! - Alarm! - zakrzyknął Donkey. - Słyszę gobliny! - Znikajmy stąd! - zarządził Grey, nagle zupełnie przytomny. - Zróbmy to samo co przedtem - rzekła energicznie Ivy. - Wzmocnię cię, Donkey, i poniesiesz nas. W ten sposób zostawimy ich daleko w tyle. - Jasne - zgodził się centaur. Dziewczyna pospiesznie się ubrała i obydwoje wdrapali się na grzbiet centaura - ten zaś ruszył z kopyta i to w ostatniej chwili, bo właśnie ukazał się jakiś goblin. - Znalazłem ich! Tu są!!! - wrzasnął goblin i zadął w róg, żeby przywołać pobratymców. Rozległ się zadziwiająco głośny i wulgarny dźwięk. - Nie cierpię tych cuchnących rogów - oznajmiła Ivy, kiedy galopowali wśród niezbyt gęstego listowia nad strumieniem. Centaur gnał z olbrzymią szybkością, wspomagany domniemanym wzmocnieniem dziewczyny. Nie mógł jednak rozwinąć pełnej szybkości, bo strumyk był bardzo kręty, a tu i tam zasłaniały go skałki lub zarośla. Gobliny gnały drugim brzegiem - najwyraźniej były na tyle małe, że mogły się przeciskać pod najgorszymi przeszkodami, więc wcale nie zostawały daleko w tyle. - Musimy je solidnie wyprzedzić, zanim dotrzemy do Rozpadliny - odezwała się Ivy. - Czemu? Przecież znasz smoka? - zdziwił się Grey. - Po pierwsze, Stanley wcale nie musi znajdować się akurat tam, gdzie się zjawimy. Po drugie... - I już jesteśmy na miejscu! - ogłosił Donkey, zatrzymując się na skraju urwiska. - O kurczę! - zawołała dziewczyna. - Gobliny są za blisko! - Pobiegnę skrajem Rozpadliny. - Centaur gwałtownie skręcił. - O ile pamiętam, to niezbyt daleko, w kierunku wschodnim, znajduje się dość dogodne zejście. Grey po raz pierwszy ujrzał Rozpadlinę. Przyprawiła go o zawrót głowy. Ściana opadała stromo w dół, setki - nie, tysiące stóp urwiska! Dno skrywała mgła. Promienie wschodzącego słońca kładły się na skałach i wyglądały jak prowadzące w głębiny migotliwe schody. Strumyk przelewał się przez krawędź i spadał w dół pióropuszem piany - nie było słychać plusku wody docierającej do podnóża urwiska! Nic dziwnego, że potrzebowali czasu, żeby znaleźć bezpieczne zejście! - Coś mi się wydaje, że nie jesteśmy już na Florydzie - mruknął do siebie Grey. Skąd taka przepaść w znajdującej się niemal na poziomie morza krainie, przez którą jechali do Bezimiennej Wysepki? - Mówiłeś coś? - spytała Ivy poprzez szum powietrza rozcinanego przez centaura, który gnał brzegiem przepaści; zielonawe włosy dziewczyny muskały twarz Mundańczyka. - W murach mojego niedowiarstwa pojawiły się właśnie pierwsze rysy - wyjaśnił, naśladując styl centaura. - Najwyższy czas! Gobliny znów się pokazały i próbowały przeciąć im drogę. Donkey wykonał potężny skok ponad nimi i pogalopował dalej. Stwory ponownie zostały w tyle. Nie poddały się jednak - pognały za nimi brzegiem przepaści, wymachując pałami i rzucając w zbiegów kamieniami. - Oto i zejście! - zawołał Donkey, hamując przed wąskim odgałęzieniem Rozpadliny. Grey spojrzał - wąziutka ścieżka pełzła w dół odgałęzienia i docierała do głównej ściany. Chyba wiła się tak aż do samego dna. Będą musieli iść gęsiego i bardzo powoli. Gobliny ich dopadną, zanim zdążą przebyć choć część tego krętego zejścia. - O, tam rośnie duży wielosmakowy złośliwy ciastkowiec - powiedziała Ivy. - Wzmocnię go i zatrzymam ich ciastkami, a wy dwaj zejdziecie w dół. - To ja ich powstrzymam - oznajmił Grey. - Przecież nie wierzysz w magię! - zaprotestowała. - Tu dojrzewają i drapańce, i pieprzaki, mogą być bardzo przydatne, jeżeli ja... - Wierzę w ciebie - rzekł zdecydowanie chłopak. - I zaczynam rozmyślać nad magią. A teraz zmykajcie, ty i centaur. Co by ze mnie był za mężczyzna, gdybym nie bronił kobiety, którą kocham? Dziewczyna zamierzała się sprzeciwiać, ale wtrącił się Donkey