... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

StaB ze wzrokiem wbitym w ziemi.  Prosz  powiedziaBa podsuwajc mu kubeczek pod nos. PocignB nosem, jakby chcc zapamita woD truskawek. StaB bez ruchu.  Jak chcesz  dorzuciBa z lekka ju| zniecierpliwiona.  Sama nie zjem dwóch porcji!  PostawiBa roztapiajce si lody na murku i odeszBa szybkim krokiem. Kiedy si odwróciBa, zobaczyBa jasnowBosego, jak Bapczywie zlizywaB skapujcy z palców przysmak. Nie patrzyB na ni. Nic go w tej chwili nie obchodziBo. WygldaB na czBowieka szcz[liwego. Gaga wlokBa si drog nad jeziorem. Ci w kinie jeszcze Bomotali nunczakami, gasili |yrandole pitami i likwidowali grube ceglane mury szybkim jak bByskawica uderzeniem dBoni. > SBoDce schowaBo si za chmur, która przypBynBa z zachodu i wypeBniBa sob jedn trzeci nieba. MiaBa kolor zle wypranego fartucha Niteckiej. Na obrze|u raz po raz wytryskaBy smugi zBota. Dziwna to byBa chmura i maBo sympatyczna. Zapewne w [redniowieczu wysnuwano by na jej widok fantastyczne teorie. A mo|e nawet uznano by j za tajemniczy znak wieszczcy nieszcz[cie i klski? ,,Prawda  przypomniaBa sobie.  Trzeba spyta MichaBa, kiedy w Polsce spalono ostatni czarownic. Musi to wiedzie!" ZdziwiBa si widzc na piasku wyrazne [lady samochodowych opon. To nie byBa droga, któr si jezdziBo do obozu. Tu mo|na si byBo zakopa po karoseri w zawsze sypkim piachu. Nikt o zdrowych zmysBach tdy nie jezdziB. Tote| z u[mieszkiem wy|szo[ci spostrzegBa, |e [lady urywaj 22 si, koleiny pogBbiaj, jakby co[ ci|kiego na nich osiadBo, potem skrcaj raptownie. ,,Tu zabuksowaB  stwierdziBa.  Tu wykrciB. A tu wysiadB. Pewnie po to, by rzuci gar[ trzciny pod koBa. Ale si namordowaB!" Zlady prowadziBy a| do Bki. Wiosn pewnie bywaBa podmokBa. Teraz szumiaBa Banem niekoszonej trawy. Przez ten Ban, jak szyny kolejowe, biegB wygnieciony oponami trakt. ,,Pijany czy co? JechaB zygzakiem!"  Gaga pokrciBa gBow. LubiBa perfekcj. We wszystkim. Chmura objBa ju| sob poBow nieba. Nie wygldaBa na burzow. Nawet na deszczow. Ale byBo w niej co[, czego Gaga nie BwbiBa. ,,S rzeczy na niebie i ziemi, o jakich nie [niBo si filozofom  pomy[laBa przyspieszajc.  S sprawy irracjonalne, cho [wiat jest teoretycznie zbudowany z sensem. Niby wszystko si zgadza, a diabeB nie [pi!" Olcha staBa cicha i milczca. Wida MichaB opu[ciB staBe siedzisko. Dziewczynka poczuBa si lekko zawiedziona. LiczyBa na lepszy humor i jak[ ciekaw opowie[ czBowieka, który w jej mniemaniu |yB histori. OceniBa MichaBa ju| po kilku dniach: mdry, inteligentny, bByskotliwy i z jakim[ kompleksem. Jeszcze nie odkryBa, z jakim