... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Były tam również sceny erotyczne, były to jednak tylko migawki. Było to vademecum rzemieślnika, w którym podstawowym tematem zapisu jest obserwowany obiekt, obraz ekstrapolowany z obiektu oraz środki osiągania i zapisu obrazu. Mather sam był zbyt dobrze wyszkolony, aby nie podziwiać czysto gramatycznej dyscypliny, którą Madeleine Bayard sobie narzuciła. Płynny wdzięk jej szkiców był z trudem osiągniętym zwycięstwem. Nie mógł nie pomyśleć, jak cenny mógł być to materiał jako wprowadzenie i interpretacja eksponatów wystawy. Zastanawiał się leniwie, co Bayard by zrobił, gdyby nagle został pokazany w katalogu. Wtedy nowa i groźna myśl wpadła mu do głowy. Jeżeli Bayard wiedział o istnieniu tego materiału, to miał jasny motyw morderstwa. Jeśli tylko domyślał się tego, wystarczająco to tłumaczyło, dlaczego oddał budynek tak wyczyszczony - podłogi wypiaskowane, ściany zagruntowane. Musiał go ogołocić, aby móc znaleźć miejsce ukrycia materiałów. Mather zamknął szkicowniki i przeniósł swoją uwagę na diariusze. Nie były to kroniki wydarzeń, lecz zapisy przeżyć, robione bez wyrachowania ani skrępowania. Bezpośredniość i natężenie emocjonalne były oszałamiające. Wzruszające zdania biły ze stronic: Jestem obdarzona talentem ukazywania cudów, ale żyję w mieście ślepców. To, co Edmund nauczył się na prawie, to nie sprawiedliwość ale tyrania, a miarą tej tyranii jest, że pomimo tego wszystkiego, co mi uczynił, ciągle muszę go kochać. Żaden z innych mężczyzn, którzy mówią, że mnie kochają, nie jest dość silny, aby mnie uwolnić. A może pragną mnie pojmanej, ponieważ dziewczyna zniewolona jest lepiej wyszkolona i łatwiej bawi niż wolna? W moim mężu jest rysa szaleństwa. Terror jest czymś, co on uznaje, kształci i przywołuje dowolnie, jak spoufalonego demona. Przypuszczam, że można by powiedzieć, iż ja też jestem szalona - ale moje szaleństwo jest szczęśliwe, spotkanie spragnionych ciał, sen pełen promiennych marzeń. Gdy jego oczy przebiegały piękną kaligrafię - bez żadnej plamy ani wymazania - Mather czuł się rzucany jak łódka z muszli, pomiędzy falami sprzecznych uczuć: litości, oburzenia, seksualnego pragnienia, zadziwienia tajemnicą tej kobiety, błagającej spoza grobu. Ona wciąż jeszcze nie błagała. Ona po prostu mówiła - jak gdyby akty pisania, rysowania i malowania były same w sobie uzdrawiającym sakramentem. Był zbyt poruszony, aby wziąć się za listy. Mogą poczekać, aż zidentyfikuje autorów z diariuszy, notatek lub szkicowników - albo z wszystkich trzech. Włożył materiały z powrotem do teczki i zamknął ją ponownie w szafce w hallu. Po wykonaniu tego zdjął rękawiczki, zrobił sobie kawę i kanapkę z serem i usiadł, aby przemyśleć sytuację. Najpierw skierował swoje myśli na Hugha Loredona. Facet artystycznie wpuścił go w maliny. Pewnego krótkiego poranka obdarzył Mathera opieką nad swoją córką, przerzucił na niego kłopotliwą i niebezpieczną sprawę zeznań w sprawie morderstwa i ulotnił się z kraju. Teraz, całkiem dosłownie, Max Mather miał sprawę na głowie. Loredon zostawi mu ją prawdopodobnie do czasu, gdy mu będzie dogodnie przejąć ją z powrotem. W innym przypadku może on zaprzeczyć, że cokolwiek wie o sprawie. Matherowi, którego zamierzenia wymagały nieskazitelnej przeszłości, byłoby trudno wówczas temu zaprzeczyć. Jednakże zawsze możliwe jest przeciwdziałanie - podstęp dla odpłacenia oszustowi - i to pociągało mocno Mathera. Anna-Maria miała właśnie zaprezentować światu nowy i dotąd nie znany talent. Jeżeli wystawa osiągnie sukces, ceny prac Madeleine Bayard wystrzelą w górę. Biografowie i badacze będą współzawodniczyć o materiały z jej życia. Dealerzy będą płacić wysokie ceny za autografy, listy, a zwłaszcza szkice i grafiki. I patrzcie, oto jest Max Mather z walizką pełną skandalicznych, cennych autografów i wspaniałych serii erotyków do poufnego handlu obwoźnego. Aż się prosi wyprawa: zabrać to do Europy, umieścić oryginały w sejfie depozytowym „Artifaxu” i robić fotokopie na przynętę dla nadzianych nabywców. A co do Hugha Loredona, to może on pójść zatańczyć gigę na Times Sąuare, jeśli będzie potrafił dowieść praw do materiału dowodowego, którego po pierwsze nie powinien był ukrywać, a po drugie wręczać Maxowi Matherowi. Jednakże w dramacie występują również inne postacie i rola każdej z nich wymaga krytycznej definicji. Pierwszym jest on sam, Max Mather, w domu, po powrocie z obczyzny, rozpoczynający właśnie w dobrym samopoczuciu zdobywanie szacunku. Max Mather ma dwa portrety Rafaela i komplet rycin, które chciałby bez skandalu umieścić na rynku. Nie może, nie wolno mu, dla mężczyzny lub kobiety, czy nawet dla pofolgowania swojemu kaprysowi, narazić na szwank to wielkie przedsięwzięcie. Jest z kolei Anna-Maria Loredon, towarzyszka i przyjaciółka szczęśliwych dni we Florencji. Porywcza i ambitna, z trudem ucząca się, że nie ma darmowych obiadów, a na rynku trudno o przyjaciół. Problem stanowi sam Bayard - adwokat, którego niewierna żona została zamordowana przez nieznaną lub nieznane osoby, ale której pośmiertne świadectwo, gdyby kiedykolwiek zwróciło uwagę policji, mogłoby łatwo zaprowadzić go na ławę oskarżonych. A jeszcze i jeszcze..