... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Całe miasto ściągnęło do kościoła, by usłyszeć kazanie doktora Piotra. Przestraszony i zawstydzony wszedł na ambonę. Lekcję, której go wyuczono, wygłosił tak mocnym głosem, że aż huczało pod sklepieniem, a potem walnął swą wielką pięścią w ambonę. I nagle łubudu, na posadzce kościelnej znalazła się ambona i kaznodzieja. Wszyscy zgromadzeni zawołali jak jeden mąż: 221 — Takiego kaznodziei nigdy jeszcze nie słyszeliśmy. Ten, kto potrafi grzmieć i wykrzykiwać tak wspaniale, powinien zostać nadwornym królewskim kaznodzieją. Król też tak uważał. I tak oto Piotr stał się nadwornym królen wskim kaznodzieją i jest nim po dziś dzień, wywołując złość i gniew sąsiadów ze swojej rodzinnej wsi. Ale o tym, czy wygłosił więcej niż jedno kazanie, historia milczy. Królewna ukryta w jamie Bardzo, bardzo dawno temu żył sobie król, który miał córkę jedynaczkę. Młoda królewna była łagodnego usposobienia i wielkiej urody, więc zdobywała sobie serce każdego, kto ją zobaczył. Kiedy podrosła, książęta i inni znakomici młodzieńcy zaczęli ubiegać się o jej rękę i miłość, a wśród nich znalazł się nawet jeden bardzo dumny królewicz z innego królestwa. Królewicz ten często' rozmawiał z piękną panną i tak sobie przypadli do gustu, że postanowili się pobrać. W tym czasie wybuchła wojna i wróg wdarł się do kraju z wielką ilością wojska. Król, widząc, że nie zdoła oprzeć się jego przewadze, kazał w głębi ciemnego boru wykopać jamę w ziemi, aby schować w niej córkę na czas zawieruchy wojennej. Zaopatrzył ją obficie w jedzenie i dał do towarzystwa służebnicę, psa i koguta, który miał zwiastować pory dnia. Potem król zaczął się przygotowywać do walki, a młody królewicz postanowił mu towarzyszyć. Kiedy nadeszła pora rozstania, serca młodych ogarnęła wielka żałość i długo rozmawiali ze sobą. Aż wreszcie królewna ozwała się: — Przeczucie mówi mi, że nieprędko się zobaczymy i dlatego •chcę cię prosić o coś, czego nie powinieneś mi odmówić. Przyrzeknij, że nigdy nie ożenisz się z panną, która nie potrafi sprać plam z tej chusty i utkać do końca tej złotej tkaniny. Z tymi słowami podała narzeczonemu chustę i tkaninę mister- 222 nie splecioną ze złota i jedwabiu. Królewicz wziął obie rzeczy i przyrzekł, że nigdy nie zapomni słów ukochanej, po czym rozstali się. Królewnę wsadzono do jamy w ziemi, a jej ojciec i królewicz wyruszyli bronić kraju przed wrogiem. Kiedy armie zbliżyły się do siebie, stoczono gwałtowną bitwę. Ale szczęście nie sprzyjało królowi; zginął na polu chwały. Królewicz, nie mogąc pokonać wroga, wrócił do swojego królestwa. Wróg panoszył się po całym kraju, rabując i zabijając, spalił królewski dwór i spustoszył okolice. W końcu jednak opuścił kraj, zostawiając po sobie zgliszcza i popioły. Nikt jednak nie wiedział, co się stało z córką króla, czy została zabita, czy uprowadzona przez wroga. A tymczasem królewna żyła sobie w jamie ze swą towarzyszką, haftując złotymi nićmi i czekając na powrót króla z wojny. Ale mijał dzień za dniem, a on nie wracał, by wydostać je z ukrycia. Tak minęło siedem lat. Kiedy nie miały już co jeść, zarżnęły koguta. Ale od tego dnia nie wiedziały nawet, jak szybko mija czas i ich los stał się jeszcze cięższy do zniesienia. Wkrótce potem towarzyszka królewny zmarła z żałości i głodu i córka króla została zupełnie sama w ponurej jamie w ziemi. Nie wiedziała, co ma począć w tym wielkim nieszczęściu. W końcu wzięła nóż i zaczęła nim dłubać w sklepieniu. Dłubała bez przerwy, od rana do wieczora. Wreszcie trzeciego dnia udało się jej zrobić dziurę i w ten sposób wydostała się na zewnątrz. Odziała się w strój swej służebnicy, zawołała psa i ruszyła w drogę przez pustkowie. Po bardzo długiej wędrówce ujrzała dym unoszący się ponad drzewami, i idąc w jego kierunku, trafiła do starego człowieka, który wypalał węgiel drzewny w lesie. Królewna zbliżyła się do niego, poprosiła o trochę strawy i zaofiarowała mu pomoc w pracy. Staruszek dał jej kęs chleba, a ona pomogła mu przy wypalaniu węgla. Kiedy tak rozmawiali, młoda panna szczegółowo wypytywała o nowiny z kraju