... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Pierce wiedział, że to niebezpieczny sposób życia i prowadzenia firmy. 232 - Daj sobie z tym spokój, dopóki nie dadzą znać, że naprawdę chcą go.dostać. - Dobra, wiem. Prosili o niego przed prezentacją. Myślę, że tak zwaliło ich z nóg to, co zobaczyli w laboratorium, że przestało ich ob chodzić, co stało się z twoją twarzą. Pierce przypomniał sobie szkarłat twarzy Goddarda w polu wi- dzenia noktowizora. - Mam nadzieję. - Powiesz mi kiedykolwiek, co ci się stało? Pierce popatrzył na zegarek. - Na razie nie, Charlie. Muszę już kończyć. Rozłączył się i wyjął breloczek z kluczami. Nie było już na nim kluczy od kłódek. Zostawił je w magazynie - schował na wierzchu małego neonu z napisem „wyjście" na drugim piętrze. Obecnie sprawdzał tylko, czy ma jeszcze klucz od domu przy Amalfi Drive. Zamierzał dostać się do środka, jeśli nie zastanie Nicole. Pierce dojechał California Incline do nadbrzeżnej autostrady & i skręcił na północ u wylotu kanionu Santa Monica. Zjechał po- tem w prawo na Channel i stanął przy pierwszym wolnym automacie parkingowym. Wysiadł z bmw i zawrócił w stronę plaży, oglądając się co dziesięć metrów przez ramię, czy nikt go nie śledzi. Kiedy doszedł do rogu, obejrzał się raz jeszcze i szybko zszedł po schodach do tune- lu dla pieszych, przebiegającego pod autostradą w stronę plaży. Ściany tunelu pokrywał kolaż graffiti. Pierce poznawał niektóre, chociaż po raz ostatni szedł tędy rok wcześniej. Podczas szczęśliw- szych czasów z Nicole zwykli chodzić w niedzielne ranki z kawą i ga- zetą na plażę. Przez ostatni rok Pierce jednak pracował przez więk- szość niedziel nad programem Proteus i nie miał czasu na wypady na plażę. W przeciwnym końcu tunel rozwidlał się na dwie oddzielne klat- ki schodowe. Henry wiedział, że dalsze schody wychodzą na po- wierzchnię obok kanału odpływowego, którym deszczówka spływała z kanionu do oceanu. Skierował się ku nim i wkrótce znalazł się na pustej plaży. Zobaczył żółtą budkę ratownika, gdzie w niedziele wraz z Nicole pili kawę i czytali gazetę. Zależało mu, by się jej przyjrzeć i ją zapamiętać, nim wejdzie po stoku do domu Nicole. Po chwili za- wrócił do tunelu i ruszył w stronę przeciwległego wyjścia. W jednej czwartej drogi przez sześćdziesięciometrowy tunel Pierce zobaczył schodzącego po stopniach w drugim końcu mężczy- znę. Ponieważ światło padało z góry, było widać tylko zarys postaci. Pierce'owi nagle przyszło do głowy, że w tunelu czeka go konfronta- cja z Rennerem, że policjant śledził go, a teraz zamierza aresztować. Mężczyzna zbliżył się szybko, ale wciąż nie sposób go było rozpo- znać. Wydawał się zwalisty - a przynajmniej szeroki w barach. Pierce 234 zwolnił kroku, chociaż wiedział, że ich zetknięcie się jest nieuniknio- ne. Próba ucieczki stanowiłaby bezsensowną oznakę poczucia winy. Mężczyzna zakaszlał, gdy był mniej więcej osiem metrów od Pier- ce'a. Z bliska można było mu się wreszcie dokładnie przyjrzeć. Oka- zało się, że to nie Renner ani nikt znany Pierce'owi. Mężczyzna miał dwadzieścia parę lat i wyglądał jak zniechęcony surfer. Nosił niepa- sującą do aury grubą kurtkę narciarską. Ponieważ była rozpięta, Henry dostrzegł, że facet nie włożył nic pod spód - miał bezwłosą, opaloną klatkę piersiową. - Ej, szukasz kogoś... co ci się stało w twarz, człowieku? Pierce przyspieszył bez słowa kroku, żeby minąć nieznajomego. Nieraz spotykały go w tunelu nieprzyzwoite propozycje - na Chan- nel były dwa bary homoseksualistów, a tunel również stanowił ich te- rytorium. Wyjeżdżając po kilku minutach, Pierce spojrzał w lusterko bmw i stwierdził, że nikt go nie śledzi. Ucisk w piersi nieco zelżał - cho- ciaż tylko odrobinę. Czekała go przecież konfrontacja z Nicole. Na skrzyżowaniu, przy którym stała szkoła podstawowa, Pierce skręcił w lewo na Entrada i dojechał nią do Amalfi Drive. Skręcił jeszcze raz w lewo i wjechał ulicą pod górę po północnym stoku ka- nionu. Szosa pięła się serpentynami. Mijając swój poprzedni dom, Henry zobaczył na podjeździe speedstera Nicole. Wyglądało na to, że ją zastał. Zatrzymał się przy krawężniku. Przez chwilę siedział nieru- chomo, zbierając w sobie odwagę. Na podjeździe zobaczył poobija- nego starego volkswagena, zostawionego na jałowym biegu. Z po- dwójnej rury wydechowej buchały niebieskie kłębuszki dymu, a na dachu zamontowano tablicę z godłem „Domino's Pizza". Przypo- mniało to Pierce'owi, że jest głodny. Podczas obiadu po prezentacji skubał tylko jedzenie, bo był zbyt podekscytowany perspektywą za- warcia umowy z Goddardem. Jedzenie musiało jednak na razie zaczekać. Pierce wysiadł. Podszedł do wnęki przed wejściem i zastukał do drzwi. Drzwi miały szybę, więc Nicole poznała go natychmiast po wyjściu do holu. Ale szyba była przejrzysta z obydwu stron, toteż zobaczył ją w tym samym momencie. Zawahała się, ale nie mogła udać, że nie ma jej w domu. Podeszła i otworzyła drzwi. Stanęła jednak w wejściu, nie wpuszczając Pierce'a do środka. Miała na sobie sprane dżinsy i lekki sweter barwy marynarskiego błękitu, tak krótki, iż odsłaniał jej płaski, opalony brzuch oraz złoty kolczyk w pępku. Była boso, ale Pierce domyślał się, że na pewno ma gdzieś pod ręką swoje ulubione chodaki. 235 - Co tu robisz, Henry? - Muszę z tobą porozmawiać. Mogę wejść? - Hm, czekam na kilka telefonów. Możesz... - Od kogo, Billy'ego Wentza? Nicole urwała