... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
I. znacz¹ naprawdê niema³o, i to nawet jeœli pomin¹æ g³ówn¹ liniê, która skoñczy³a siê na osobie ksiêcia Lewina. Enewen procesowa³ siê z przyrodnimi braæmi i po powrocie z Sey Aye zrobi³ wszystko, ¿eby proces przegraæ. Nie uzna³ wyroku, ale zamiast siê odwo³aæ, rozpêta³ wojnê, zupe³nie jak przed wiekami. - To ju¿ wiem. - Bracia nigdy siê nie kochali. Owdowia³y ojciec dwóch starszych poœlubi³ w bardzo sêdziwym wieku ciê¿arn¹ pannê, przyznaj¹c siê do dziecka, które nosi³a. Tym dzieckiem jest Enewen. Od chwili œmierci ojca starsi bracia próbuj¹ dowieœæ, ¿e ich macocha na pewno nie by³a brzemienna za spraw¹ siedemdziesiêciopiêcioletniego mê¿czyzny z rodu K.B.I. i znajduj¹ sporo zrozumienia w oczach sêdziów z Rollayny. Namiestnik przemilcza³ ca³¹ resztê, bo Tereza zrobi³a minê, jakby bola³y j¹ zêby. Dartañskie s¹dy nie by³y przychylne Enewenowi przede wszystkim dlatego, ¿e jego matka, ju¿ jako wdowa Domu K.B.I., rodzi³a dzieci ka¿demu, kto siê zg³osi³ z odpowiednim maj¹tkiem. By³a zamê¿na jeszcze trzy razy, zawsze z kimœ bardzo wiekowym, i przed laty nikt w Dartanie nie mówi³ K.B.I.Ayana, tylko Wieczna Wdowa. Sprzedawa³a najœwietniejsze monogramy rodowe, przez ca³e bujne, choæ krótkie ¿ycie ciu³aj¹c maj¹tek dla swego pierwszego syna... Dartañczycy wprawdzie dopuszczali dziedziczenie rodowych monogramów po linii ¿eñskiej (choæ pochodzenie po mieczu stawiano znacznie wy¿ej) - by³o to jednak bardzo Ÿle widziane i usprawiedliwione w³aœciwie tylko groŸb¹ wygaœniêcia rodu. Ale matka Enewena nie by³a z urodzenia dam¹ Domu K.B.I., a podoba³o siê jej wielokrotnie wychodziæ za m¹¿, dok³adniej zaœ: mayme ourina vasayla - narzeczem wydawali siê za ni¹, jako ¿e dopuszcza³a ich do w³asnych (bardzo w¹tpliwie w³asnych, bo nabytych przez pierwsze zam¹¿pójœcie) monogramów rodu. Wszystko to by³o zgodne z imperialnym i dartañskim prawem - ale nie obyczajem... Byle przyb³êda wymachiwa³ teraz w Dartanie imionami przodków ksiêcia Lewina i jego najbli¿szych krewnych. Enewen uznawa³ ca³e bez wyj¹tku przyrodnie rodzeñstwo; jego starsi bracia - nikogo. Kiedyœ wszczynano o podobne sprawy wewn¹trzrodowe wojny. Teraz zamiast wojny by³y niezliczone procesy. Ale by³o te¿ kilka pojedynków na turniejowej arenie, podczas których jego godnoœæ Enewen mocno pogi¹³ zbroje niekochaj¹cych go braci. Powszechnie wró¿ono, ¿e nastêpne spotkanie mo¿e skoñczyæ siê czymœ wiêcej ni¿ tylko rycerskim pokonaniem przeciwnika... Wadelar zna³ te szczegó³y, a plotek drugie tyle, oszczêdzi³ ich jednak skrzywionej tysiêczniczce. Oboje milczeli przez chwilê. - Obrzydlistwo - powiedzia³a wreszcie. - Nie nadajê siê do grzebania w takich... rodowych popierdu³kach. ¯a³ujê, ¿e zapyta³am. Namiestniku, czy chcesz wiedzieæ, co teraz dzieje siê w Puszczy? A mo¿e dobrze wiesz? - Nic nie wiem. Opowiedzia³a, co wykry³ jej zwiadowca. - Polityki Kirlanu nie rozumiem - rzek³a na sam koniec. - Stronnictwo Sprawiedliwych w koñcu siê rozleci, Rycerze Królowej rz¹dz¹ ju¿ po³ow¹ Dartanu. Rz¹dziliby ca³ym, ale dartañska wojna koniecznie musi byæ œlamazarna, przerywana fetowaniem zwyciêstw, wykupywaniem siê jeñców z niewoli po ka¿dym zawieszeniu broni, powo³ywaniem rozjemców, których werdyktu zawsze jedna strona nie uzna, uk³adami i wiecznymi rokowaniami. Ale i tak ka¿dy, kto tylko mo¿e, przechodzi na stronê Enewena, bo widaæ, ¿e sprawa przeciwników jest przegrana. Jeœli Rycerzy wesprze Sey Aye... a ksiê¿na na pewno ma coœ wspólnego z Enewenem... to za parê miesiêcy ca³y Dartan bêdzie we w³adzy jednego Domu K.B.I. Wierzysz, wasza dostojnoœæ, ¿e Enewen poprosi wówczas Kirlan o przys³anie do Rollayny Ksiêcia Przedstawiciela? Bo ja ju¿ widzê, jaki chleb roœnie z tej m¹ki. Dzisiaj albo jutro, a najlepiej wczoraj, nale¿a³oby pobiæ Rycerzy Królowej, a samego Enewena i najbli¿szych jego zauszników puœciæ z torbami. Pobiæ ich, nie czekaj¹c, a¿ Sprawiedliwi poprosz¹ imperium o pomoc, bo nieprêdko poprosz¹ - to sprawa honoru i rodowej dumy. Mo¿e jednak w koñcu to uczyni¹, gdy oka¿e siê, ¿e przegrali z kretesem. Ale wtedy bêdzie ju¿ za póŸno