... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Szkoły pałacowe istniały też przy innych dworach, np. Andrzeja Tę-czyńskiego, późniejszego kasztelana krakowskiego, w której uczyli się Mikołaj Rej i Jakub Uchański. Szkoła pałacowa biskupa Tomickiego, do- stępna głównie dla synów bardzo bogatych i znanych rodzin szlacheckich, nie była ostatnim etapem kształcenia zamożnej młodzieży. Po uzyskaniu w niej pewnej sumy wiedzy i umiejętności, młodzi tym chętniej wybierali się na studia zagraniczne, nieraz wspierani finansowo przez dotychczasowego protektora. Na studia zagraniczne wyjeżdżali często bardzo młodzi ludzie, po przygotowaniu domowym, rzadziej szkolnym. Uważano, że szlachcic w wieku ok. 14 lat może z pożytkiem słuchać wykładów, a nawet uczestniczyć w dyskusjach. Często zresztą takie wyjazdy za granicę poprzedzano wstępnymi studiami w Krakowie. Same natomiast wyjazdy do obcych krajów niejednokrotnie trwały przynajmniej 2-3 lata, co pozwalało zdobyć znaczniejszą wiedzę i zwiedzić inne kraje, a nieraz po pewnym czasie ponawiano studia w celu rozszerzenia i pogłębienia wykształcenia. O ile takie powtórne podróże odbywano często jedynie ze służącym, studiując na wybranym uniwersytecie interesujące przedmioty, o tyle pierwszy wyjazd zagraniczny wymagał towarzystwa i opieki preceptora, niezależne od tego, czy zabierało się liczniejszą służbę, czy mieszkało w skromnej bursie, wynajętym mieszkaniu czy wreszcie na stancji. Taki wychowawca stawał się wówczas raczej opiekunem, nie uczył, lecz wybierał odpowiednie zajęcia i kontrolował postępy, a przy okazji sam mógł pogłębiać własną wiedzę. Jednocześnie do preceptora należało nieraz kierowanie całą grupką studentów i ich służby, gospodarowanie funduszami, przekazywanie sprawozdań rodzicom podopiecznego i oczywiście czuwanie, aby się pilnie uczył, a nie prowadził wesołe życie studenckie, przed którym wychowawca miał go zresztą strzec. Zdarzało się też, że musiał dodatkowo zatrudniać nauczycieli — tańca, szermierki lub jazdy konnej — troszcząc się jednocześnie o życie religijne i moralność swego podopiecznego. Dominowała przy tym zasada, że rodzina katolicka preferowała katolickiego wychowawcę, a protestancka — innowierczego i według zasady wyznania obierano uczelnie. Od troski i zapobiegliwości preceptora zależały w dużym stopniu przebieg i efekty studiów młodego syna szlacheckiego. I choć ten system starannego i kosztownego kształcenia należał do zwyczaju, nie mógł jednak stanowić reguły, choćby wobec ponoszonych kosztów. Zdarzały się też nieprzewidziane kłopoty. Na przykład w latach 1546-1547 preceptor Horian Susliga, zamieszany w afery finansowe, porzucił we Francji swego ucznia, Jana Kucieńskiego, uciekając do Włoch. 54 55 O poziomie wykształcenia szlachty decydował w dużym stopniu wspomniany stan szkolnictwa w szesnastowiecznej Polsce i w Europie, a warto podkreślić, że następowały w nim wówczas poważne zmiany. Jak już stwierdziliśmy, mimo lakoniczności źródeł, można przyjąć, że szkolnictwo parafialne w XVI w. obejmowało kraj gęstą siecią. W Wielkopolsce na 331 parafii w latach 1513-1539 szkoły parafialne prowadziło 246, czyli 85%, a liczba ta wzrosła do 284 szkół w 1598 r. I chociaż były to szkoły dla drobnej szlachty, mieszczan, niekiedy i chłopów, odgrywały pewną rolę w systemie edukacji i zapominać o nich nie należy. Właściwy przewrót dotyczył szkół, które można zaliczyć do szkół średnich. Były to gimnazja wzorowane na szkole humanistycznej, założonej w Strasburgu przez Jana Sturma, które odeszły od dawnego schematu studiów scholastycznych*, z podziałem na trivium i quadrivium, i z nauką, w której miała uczestniczyć młodzież bez względu na wiek i stopień przygotowania. Nowe gimnazjum nauczało opierając się na tekstach klasycznych i humanistycznych, na nauce języków antycznych, klasycznej łaciny, greki, niekiedy również hebrajskiego. Wprowadzono też wyraźny podział na klasy, dobierając do nich młodzież według wieku i stopnia przygotowania. W praktyce funkcjonowały w ten sposób przede wszystkim szkoły wyznaniowe. Początkowo, jak wspominaliśmy, pojawiły się szkoły protestanckie, luterańskie, braci czeskich, kalwinów i arian, potem katolickie, przede wszystkim jezuickie. Jednakże ich celem nie było już przygotowanie młodzieży dla potrzeb Kościoła (kler, nauczyciele), jak to czyniły dawniej szkoły parafialne i katedralne, lecz wychowanie, wprawdzie w duchu wyznaniowym, ale do życia świeckiego. Do takich wcześniej założonych szkół typu gimnazjum zalicza się zwykle tzw. Akademię Lubrańskiego, którą w 1519 r. założył w Poznaniu tamtejszy biskup Jan Lubrański. Szkoła ta jednak istniała krótko, miała charakter przejściowy, a jej zakres oddziaływania był niewielki. Wśród szkól protestanckich największą sławę zdobyło gimnazjum założone w 1558 r. w Gdańsku, dobrą opinią cieszyły się także gimnazja: w Toruniu, powstałe w 1568 r., i w Elblągu. W Wielkopolsce istniały gim- * Studia scholastyczne składały się ze szczebla niższego nauczania (trivium), obejmującego gramatykę, retorykę i dialektyke, i z wyższego (quadrivium), składającego się z arytmetyki, geometrii, muzyki i astronomii. nazja luterańskie w Bojanowie, Wschowie i Rawiczu. Jednak wszystkie te szkoły skupiały głównie synów mieszczańskich, obecność szlachty w ich murach przedstawiała się skromnie, np. w Elblągu na przełomie XVI i XVII w. młodzież szlachecka stanowiła ok. 3% ogółu uczniów, a chłopska 5%. Być może do innych gimnazjów luterańskich uczęszczało więcej młodzieży szlacheckiej, choć szkoły braci czeskich w Wielkopolsce, w Koźminku, Lesznie i Poznaniu, zostały również zdominowane przez synów mieszczańskich. Natomiast więcej młodzieży szlacheckiej uczyło się w małopolskich szkołach kalwińskich. Najstarsza z nich, powstała w 1551 r. w Pińczowie z fundacji Mikołaja Oleśnickiego, w 1561 r. została przekształcona na ariańską. Inna szkoła kalwińska została założona przez Firlejów w Lubartowie. Szkoły kalwińskie powstały też w Krakowie, Secyminie, Łańcucie i Dubiecku