... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Zupełnie nie wiedziała, czego od niej chcą. Ilekroć osuwała się z zamkniętymi oczami, szarpali nią i kazali mówić wujku. Ilekroć powiedziała wujku, byli rozczarowani. Zastanawiała się, co znaczy "wujku". Siedziała na sofie w biernym, flegmatycznym otępieniu, z otwartymi ustami, całe jej ubranie leżało zmięte w kącie pokoju, i zastanawiała się, jak długo jeszcze ci nadzy mężczyźni będą siedzieć wokół niej i zmuszać ją do mówienia wujku w eleganckim hotelu, do którego dawna przyjaciółka Orra, chichocząc niepowstrzymanie z pijackich kawałów Yossariana i Dunbara, prowadziła Nately'ego i pozostałych członków improwizowanej ekspedycji ratunkowej. Dunbar uszczypnął z wdzięcznością dawną przyjaciółkę Orra w zadek i przekazał ją Yossarianowi, który przyparł ją do framugi drzwi i trzymając obie ręce na jej biodrach ocierał się o nią lubieżnie, dopóki Nately nie odciągnął go od niej za ramię do błękitnego saloniku, gdzie Dunbar wyrzucał już wszystko, co się dało, przez okno na podwórze. Dobbs demolował meble stojakiem od popielniczki. Nagle w drzwiach stanął śmieszny goły facet z różową blizną po ślepej kiszce i ryknął: - Co się tu dzieje? - Masz brudne nogi - powiedział Dunbar. Facet zasłonił sobie krocze obiema rękami i zniknął. Dunbar, Dobbs i Joe Głodomór nadal wywalali wszystko, co tylko dawało się ruszyć, przez okno wśród głośnych wrzasków radosnego upojenia. Wkrótce skończyli z walizkami i z ubraniem porozrzucanym po kanapach i właśnie zabierali się do plądrowania cedrowej szafy, kiedy drzwi do pokoju w głębi otworzyły się znowu i człapiąc bosymi stopami wkroczył władczo mężczyzna wyglądający bardzo dostojnie od szyi w górę. - Hej, wy tam, skończcie z tym - rzucił tonem komendy. - Co tu wyrabiacie? - Masz brudne nogi - powiedział Dunbar. Facet zasłonił sobie krocze identycznie jak pierwszy i zniknął. Nately rzucił się za nim, ale zagrodził mu drogę pierwszy oficer, który przywlókł się z powrotem, trzymając przed sobą poduszkę jak stripteaserka. - Hej tam - ryknął gniewnie. - Przestańcie! - Przestańcie - odpowiedział Dunbar. - To ja mówię, żebyście przestali. - To ja mówię, żebyście przestali - powiedział Dunbar. Oficer tupną} gniewnie nogą, czując, że słabnie z bezsilnej złości. - Czy umyślnie mnie przedrzeźniasz? - Czy umyślnie mnie przedrzeźniasz? - Bo cię spiorę - powiedział facet zamierzając się. - Bo cię spiorę - ostrzegł go Dunbar chłodno. - Jesteś niemieckim szpiegiem i zaraz każę cię rozstrzelać. - Niemieckim szpiegiem? Jestem amerykańskim pułkownikiem. - Nie wyglądasz na amerykańskiego pułkownika. Wyglądasz jak grubas zasłaniający się poduszką. Gdzie masz mundur, jeżeli jesteś amerykańskim pułkownikiem? - Wyrzuciliście go przed chwilą za okno. - W porządku, panowie - powiedział Dunbar. - Zaprowadźcie tego głupka na posterunek. Zamknijcie go i wyrzućcie klucz. Pułkownik zbladł ze strachu. - Czy wyście wszyscy powariowali? Z jakiego jesteście pułku? Hej, wy tam! Wracajcie! Ale odwrócił się za późno i nie zdążył zatrzymać Nately'ego, który dostrzegł swoją dziewczynę na sofie w drugim pokoju i skoczył w drzwi za jego plecami. Pozostali wdarli się za nim w sam środek gołych grubych ryb. Joe Głodomór wybuchnął na ich widok histerycznym śmiechem, z niedowierzaniem wskazując ich po kolei palcem, chwytając się za głowę i za boki. Dwaj krzepko zbudowani oficerowie ruszyli groźnie do przodu, ale zaraz dostrzegli wyraz złośliwej antypatii na twarzach Dobbsa i Dunbara i to, że Dobbs wciąż jeszcze wymachuje oburącz jak maczugą żelaznym stojakiem od popielniczki, którym demolował meble w saloniku. Nately był już przy swojej dziewczynie. Patrzyła na niego przez dłuższą chwilę nie poznając go. Potem uśmiechnęła się blado i oparła głowę na jego ramieniu, przymykając oczy. Nately był wniebowzięty; nigdy dotąd nie uśmiechnęła się do niego. - Filpo - odezwał się spokojny, szczupły i zblazowany mężczyzna, który nawet nie ruszył się ze swego fotela. - Nie wykonujesz rozkazów. Kazałem ci ich wyrzucić, a ty poszedłeś i sprowadziłeś ich tutaj. Czy nie rozróżniasz tych dwóch czynności? - Oni wyrzucili nasze rzeczy przez okno, panie generale. - Nieźle. Mundury też? Bardzo sprytnie. Nie mając mundurów nie zdołamy nikogo przekonać, że jesteśmy starsi stopniem. - Zapiszmy ich nazwiska, Lou, i... - Daj spokój, Ned - powiedział szczupły mężczyna z wyćwiczonym znużeniem. - Jesteś może zupełnie niezły, kiedy trzeba rzucać do walki dywizje pancerne, ale w sytuacjach towarzyskich jesteś prawie bezużyteczny. Prędzej czy później odzyskamy swoje mundury i wtedy znowu będziemy ich przełożonymi. Czy naprawdę wyrzucili nasze mundury? To było wspaniałe pociągnięcie taktyczne. - Oni wyrzucili wszystko. - Te z szafy też? - Oni wyrzucili szafę, panie generale. To był ten huk, po którym myśleliśmy, że przyszli nas mordować. - A teraz wyrzucę ciebie - zagroził Dunbar. Generał pobladł z lekka. - Dlaczego, u diabła, on się tak wścieka? - spytał Yossariana. - To nie są żarty - powiedział Yossarian. - Radzę wam wypuścić tę dziewczynę. - Bierzcie ją sobie, na Boga - wykrzyknął generał z ulgą. - Ona nas tylko wpędza w kompleksy. Mogłaby przynajmniej czuć do nas niechęć lub urazę za te sto dolarów, które jej zapłaciliśmy. Ale nawet na to się nie zdobyła. Wasz przystojny młody kolega sprawia wrażenie, jakby bardzo był do niej przywiązany. Zauważcie, jak długo zatrzymuje palce po wewnętrznej stronie jej ud podciągając jej pończochy. Nately, przyłapany na gorącym uczynku, zapłonił się ze wstydu i zaczął ją ubierać nieco szybciej