... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Jak leci? - Ca³kiem dobrze - odpar³ dystyngowany g³os. - W³aœnie uzyska³em meldunek od pilota œmig³owca, który wraca do Battersea. Podobno zrobili wspania³e zdjêcia. Wygl¹da na to, ¿e dach tego domu siê otwiera. Kiedy filmowali, w³aœnie by³ odsuniêty. Z tego, co mówili, w œrodku - to znaczy pod dachem - znajduje siê du¿e centrum ³¹cznoœci. Masz jak¹œ salê projekcyjn¹? - Tak. - Och, przypomnia³o mi siê. Pilot przysiêga, ¿e nikt ich nie widzia³. Wys³a³em wóz policyjny do Battersea, odbierze ten film. To dziêki komisarzowi. Masz spore wp³ywy. Radiowóz wkrótce do ciebie dotrze. Bêdzie jecha³ na sygnale. - Powiedz im, ¿eby siê za bardzo nie krêcili w tamtej okolicy. Nie chcê, ¿eby ten budynek zwróci³ uwagê ludzi. No i wielkie dziêki, Frank. Jestem ci winien przys³ugê. - Bêdê o tym pamiêta³. Na razie... Tweed przekaza³ tê informacjê Pauli, Newmanowi i Philipowi, którzy w³aœnie weszli do biura. - Mój Bo¿e! - Newman poklepa³ siê w czo³o. - On nigdy nie œpi. Jeœli wolno mi spytaæ, a spytam, kiedy zd¹¿y³eœ to wszystko za³atwiæ? - Nie przypominacie sobie, jak po wyl¹dowaniu na Heathrow powiedzia³em, ¿e muszê gdzieœ zadzwoniæ? Otó¿ wtedy skontaktowa³em siê ze znajomym z Ministerstwa Obrony. Poprosi³em, ¿eby kaza³ pilotowi œmig³owca zaczekaæ, a¿ pasa¿erowie hydroplanu wejd¹ do domu. Domyœli³em siê, ¿e Walvis bêdzie chcia³ przetestowaæ system zaraz po przyjeŸdzie. To dla niego niezwykle wa¿ne. Przyznajê - trafi³em w ciemno. - Ale dobrze - stwierdzi³a Paula. - ChcIa³bym uzupe³niæ sprzêt - oznajmi³ Philip zdecydowanym tonem. - Bêdê potrzebowa³ œmig³owca tak blisko Bosham, jak tylko to mo¿liwe. - Wsta³. - Tymczasem zgarnê to, co jest w piwnicy. - Ciekawa jestem, o jaki sprzêt mu chodzi - pomyœla³a Paula na g³os. Mówi¹c to, wyci¹gnê³a coœ z plastikowej koperty, któr¹ trzyma³a w torebce, i zaczê³a ogl¹daæ przez szk³o powiêkszaj¹ce. Tweed zauwa¿y³, ¿e to ostatni fragment wyszywanki - mapy Europy, nad któr¹ pracowa³a Jean Cardon. * 48 * Walvis siedzia³ na du¿ym dziewiêtnasto-wiecznym krzeœle przy d³ugim antycznym mahoniowym stole w g³ównej komnacie Cleaver Hall i s¹czy³ brandy. Uwa¿a³, ¿e to krzes³o i pokryte boazeri¹ œciany pomieszczenia doskonale pasuj¹ do cz³owieka, który dzier¿y w swoich rêkach tyle w³adzy co on. Spojrza³ na Gullivera i Martina, którzy siedzieli naprzeciwko siebie. Od szefa, zajmuj¹cego najwa¿niejsze miejsce przy stole, dzieli³y ich trzy krzes³a. - Gulliver, czy twoi ludzie znaleŸli ju¿ tego nies³awnego Reynoldsa, którego uzna³em za dezertera? Dla dezerterów mam tylko jedn¹ karê: kulê w ³eb. Gulliver œcisn¹³ w d³oniach szklankê z piwem. Jedynym trunkiem, jaki uznawa³, by³o piwo zmieszane z wódk¹. Przez chwilê milcza³. Ca³a historia z owym Reynoldsem by³a doœæ œliska. Cz³owiek ten uzna³ w Monachium, ¿e nale¿y mu siê awans. Odby³ burzliw¹ rozmowê z Walvisem, po której wyszed³ z biura i znikn¹³. Gulliver otrzyma³ zadanie odnaleŸæ go i zabiæ. - Dziêki informatorom zdoby³em o nim wiele danych - odezwa³ siê wreszcie ostro¿nie. - Ma w Anglii przyjació³kê... - Jej nazwisko? - rzuci³ Walvis. - Poszukiwania trwaj¹ - mówi³ Gulliver szybko, w nadziei, ¿e zrobi na szefie dobre wra¿enie. - Pomimo tylu innych obowi¹zków, które mia³em do wype³nienia w Monachium, nie zapomnia³em o zdrajcy Reynoldsie. - Ale wci¹¿ jeszcze go nie znalaz³eœ? - Niestety, jeszcze nie. Wiem, ¿e kilka dni temu przylecia³ do Londynu, lecz dowiedzia³em siê o tym za póŸno. - Chyba nie chcesz przez to powiedzieæ, ¿e dot¹d nie trafi³eœ na jego œlad? Wiesz, ile on ma informacji na nasz temat? - Moi ludzie przeszukuj¹ wszystkie zakamarki w Londynie. Wkrótce go znajdziemy, a wtedy pan Reynolds stanie siê tylko przykrym wspomnieniem. - Skontaktuj siê z szefem twoich ludzi. Przeka¿ mu, ¿e za g³owê Reynoldsa dajê dziesiêæ tysiêcy funtów. Mo¿liwe, ¿e tobie te¿ coœ kapnie, Gulliver. Powiedzia³em "mo¿liwe". Marler siedzia³ w najbardziej ekskluzywnej restauracji na lotnisku Heathrow i pa³aszowa³ sma¿on¹ solê. Zap³aci³ ju¿ rachunek i zostawi³ na stole suty napiwek. Nie wiedzia³, jak d³ugo jeszcze przyjdzie mu tu przebywaæ. Lisa Trent, w du¿ych ciemnych okularach na nosie, siedzia³a nieco dalej, odwrócona do niego plecami. Jad³a szybko i podobnie jak on zap³aci³a ju¿ rachunek. Co chwila zerka³a na swój zegarek z brylantami. Czeka na kogoœ, pomyœla³ Marler. "Panna Trent". Do restauracji wszed³ pos³aniec z tabliczk¹, na której wypisane by³o jej nazwisko. Lisa podnios³a rêkê. Da³a mu napiwek, otworzy³a kopertê i przeczyta³a wiadomoœæ wypisan¹ na maszynie: "Cleaver Hall, Bosham, niedaleko Chichesteru. Tam go znajdziesz. A. R." A. R. Oznacza³o Alfreda Reynoldsa, mê¿czyznê, który by³ przekonany, ¿e jest jej narzeczonym. Myli³ siê. Wsta³a szybko, opuœci³a restauracjê i zesz³a do g³ównego holu. Marler, roz¿alony, ¿e nie pozwoli³a mu skoñczyæ jeœæ, ruszy³ za ni¹. Wesz³a do biura wynajmu samochodów, wyjê³a dokumenty, harmonijkê kart kredytowych i spojrza³a na obs³uguj¹c¹ dziewczynê. - Potrzebny mi jaguar. Natychmiast. Najlepiej w kolorze œmietankowym, o ile to mo¿liwe. Proszê wybraæ sobie jedn¹ z kart. Marler podszed³ bli¿ej