... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Zacznę od uprzedzenia Zihruna i pozostałych, że nie wszystko, co powiedziałeś, jest prawdą. Nie sądź, Zihrunie, że będąc tarczownikami, uważamy, iż Myśl może się obejść bez okrętów, chociaż Temistokles i jego przyjaciele przemawiają czasem takim tonem, jakby mogła się obejść bez żołnierzy. Chociaż Temistokles dawał ci to do zrozumienia, nie jest przedstawicielem wszystkich ubogich ludzi pracy. To nieprawda. Nikt nie pracuje ciężej niż ci, którzy muszą orać, siać, pilnować trzód, żąć i młócić, nawozić i przycinać winorośl oraz wytłaczać winne grona. Gdybyś się udał, Zihrunie, na posiedzenie naszego Zgromadzenia, przekonałbyś się, że ci bez których wszyscy byśmy głodowali, popierają nasze stronnictwo jak jeden mąż. Gdyby Temistokles temu przeczył, są tu ich ze dwie dwudziestki i sam możesz z nimi porozmawiać. Choć jesteśmy dumni z tego, że bronimy sprawy tych ciężko pracujących obywateli oraz ich żon i dzieci, nie są oni bynajmniej naszą jedyną podporą. Przecież ty, Zihrunie, i ty, szlachetny Hegesistracie, nie należycie do tej niskiej, chociaż docenianej i niezbędnej klasy, nikt też nie zaliczy was do morskiego ludu, tych gburowatych próżniaków. Jesteście dobrze urodzeni i wykształceni i tacy właśnie jesteśmy my, a nie Temistokles, który (niechętnie o tym mówię) jest nisko urodzony i niewykształcony. My pochodzimy z najlepszych rodów w Myśli. Temistokles poruszył się niecierpliwie na kamiennej ławie, zdradzając chęć zabrania głosu. Kimon zaś wstał, jakby chciał mieć pewność, że panuje nad sytuacją. - To jeszcze nie wszystko. Siła miasta nie leży w jego najlepszych rodzinach o najznamienitszych rodowodach, są bowiem nieliczne. Nie leży też w ubogich, którzy nie są w stanie walczyć, jeśli ktoś ich nie nakarmi. To w rzemieślnikach, biegłych artystach, zacnych kupcach i niezależnych właścicielach mieszka prawdziwa arete. To oni są obrońcami miasta, a nawet Temistokles nie zaprzeczy, że są oni po naszej stronie. Temistokles z drwiącą miną bił brawo. - Powiesz teraz, że miasto było nie bronione, kiedy nadszedł Wielki Król, i będziesz miał słuszność. Nasze owce, nasze kozy i nasze bydło zostały uprowadzone, nasze konie zrabowane, nasze ptactwo i świnie pożarte, plony zniszczone, grobowce przodków i świątynie zbezczeszczone, a miasto spalone do fundamentów. Wszystko to prawda. Wszystko to się wydarzyło, bo zasoby naszego miasta zostały nierozważnie przeznaczone dla floty, nie zaś armii. Nie możemy pozwolić, by coś takiego wydarzyło się ponownie, bo zostaniemy całkowicie zrujnowani. Kraj musi być broniony. Gdyby Długie Wybrzeże było wyspą, usłyszałbyś, jak przemawiam, popierając Temistoklesa, tak jednak nie jest. Temistokles podniósł oczy ku niebu i rzekł: — Czy już skończyłeś, młody człowieku? — Ależ skąd - odparł Kimon i ponownie usiadł. - Moja kariera dopiero się zaczyna i zanim ją skończę, chcę zostać polemarchem. Powiedziałem jednak, co miałem dziś do powiedzenia, jeśli to miałeś na myśli. — Świetnie. - Temistokles pochylił się ku nam z miną człowieka, który nigdy nie mówił bardziej serio niż w tej chwili. - Powiem więc, że prawdą jest to, co mówiłeś o moim niskim urodzeniu. Mój dziadek był górnikiem w kopalni srebra, a mój ojciec również pracował jakiś czas w kopalni. Co do wykształcenia, to chyba zależy ono od tego, czego uczy się człowiek. Czego się uczycie wy, Medowie, Zihrunie? Jesteś, jak mówi mój młody przyjaciel, wykształconym Medem. Jak wygląda medyjskie wykształcenie? - Uczymy się oddawać cześć bogom - odpowiedział mąż, którego zwaliśmy dotąd Ojobazosem - a zwłaszcza Ahura-Mazdzie, który jest bogiem nad bogami, a poza tym uczymy się jeździć konno, strzelać z łuku i mówić prawdę. Temistokles skinął głową, jakby to, co usłyszał, potwierdziło to, co już wiedział. - Powiedziałbym, że to bardzo dobre wykształcenie. Tu obecny Kimon całkiem nieźle gra na lirze i jest znakomitym śpiewakiem. Jestem pewien, że usłyszymy go dziś wieczorem. Co do mnie, wiem jak zapewnić wielkość memu miastu. - Mówiłeś o Powroźnikach... - zaczął Hegesistratos. Temistokles uciszył go ruchem ręki. - I wkrótce powiem o tym więcej. Zanim jednak to zrobię, muszę mieć pewność, że nasz przyjaciel ze wschodu rozumie jedno, mianowicie to, że mimo dzielących nas różnic, jesteśmy jednakowo oddani Myśli. Jak może wiesz, mamy zwyczaj wyganiania polityków - wszyscy tu jesteśmy politykami - Kichesippos, Kimon i ja - o których sądzi się, że sieją niezgodę. Skazujemy ich na wygnanie bez utraty czci na określoną liczbę lat. Gdy jednak nadciągnęła armia Wielkiego Króla, wezwałem wszystkich wygnańców do ojczyzny i powierzyłem im dowództwa. Jak się spodziewałem, dobrze się przysłużyli miastu. Ksantipposie, Kimonie, czy zgadzacie się ze mną, że wszyscy powinniśmy działać dla dobra Myśli? Obaj skinęli głowami, a Kimon ponadto dodał: — Zgadzamy się. — Czy przyrzekacie zachować w sekrecie wszystko, co tu dziś powiemy, jeżeli podzielę się z wami swoimi wiadomościami? Czy zrobicie wszystko, co w waszej mocy, dla dobra Zihruna i innych, a zwłaszcza dla... - Temistokles zerknął na Hyperejdesa. — Latro - powiedział mu Hyperejdes