... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Sprawiedliwość winna ją — 178 — zstrzygnąć. A jednak strony są i muszą być także i sędziami, i należy się r odziewać, że strona liczniejsza, czyli innymi słowy, potężniejsza fakcja, szalę zeważy. Czy należy popierać wyroby krajowe i w jakim stopniu należy to czy- ć poprzez ograniczanie przywozu wyrobów zagranicznych? Jest to kwestia, którą inaczej rozstrzygnęliby wytwórcy, a inaczej właściciele ziemscy, i prawdo- ndobnie ani jedni, ani drudzy nie uczyniliby tego kierując się wyłącznie za- darni sprawiedliwości i względami na dobro publiczne. Nakładanie podatków na własność różnego rodzaju jest aktem wymagającym, zdawać by się mogło, największej bezstronności, a jednak nie ma chyba żadnego aktu ustawodawczego, który dawałby większe możliwości stronie posiadającej przewagę i nie kusiłby jej HO podeptania zasad sprawiedliwości. Każdy szyling, jakim obciąży ona stronę słabszą, jest szylingiem przez nią zaoszczędzonym. Próżno by głosić, że światli politycy zdołają pogodzić te sprzeczne interesy i podporządkować je dobru publicznemu. Światli mężowie stanu nie zawsze będą stali u steru rządu. Ani też, w wielu wypadkach, nie będzie można w ogóle po- godzić tych interesów, nie biorąc pod uwagę wtórnych i odległych racji, które rzadko jedynie przeważą nad bezpośrednimi korzyściami, jakie jedna ze stron może widzieć dla siebie w pominięciu praw innych i dobra całości. Prowadzi nas to do wniosku, iż nie można usunąć przyczyn powstawania fakcji, a naprawy należy szukać jedynie w stosowaniu środków łagodzących ich skutki. Jeśli fakcję stanowi mniejszość, z pomocą przychodzi wtedy zasada republi- kańska, pozwalająca większości na zwalczenie jej zgubnych poglądów w zwy- czajnym głosowaniu. Fakcja może wówczas zahamować działanie rządu, może wywołać wstrząs w społeczeństwie, nie może jednak dokonać gwałtu ukrywając go pod maską formy konstytucyjnej. Jeśli zaś większość tworzy fakcję, to wów- czas system rządów demokratycznych umożliwia jej poświęcenie dla swego interesu czy też swej głównej namiętności zarówno dobro publiczne, jak i prawa innych obywateli. Zabezpieczenie dobra publicznego oraz całości praw jednostek przed takim właśnie zagrożeniem przy jednoczesnym zachowaniu formy i ducha rządu demokratycznego stanowi zatem doniosły cel naszych badań. [...] Jakim sposobem cel ten można by osiągnąć? Z pewnością jednym z dwu jedynie. Albo należy zapobiec jednoczesnemu występowaniu tych samych intere- sów i dążeń wewnątrz większości, albo pozbawić większość przejawiającą takie właśnie wspólne namiętności możliwości zgodnego urzeczywistnienia knowań prowadzących do ucisku poprzez ograniczenie jej liczby lub zmianę miejscowych warunków. Gdybyśmy pozwolili chęci zbiec się z okazją, to, jak dobrze wiemy, nie moglibyśmy liczyć na to, że moralne albo religijne pobudki będą wystar- czającym hamulcem. Nie wystarczają one do zapobieżenia niesprawiedliwoś- ciom i krzywdom jednostek, tracą zaś swą skuteczność w proporcji do liczby tych jednostek, to znaczy właśnie w proporcji do wzrostu potrzeby swej skutecz- ności. — 179 — : powyższym naiezy wyciągnąć wniosek, że czysta demokracja l przez którą rozumiem społeczeństwo składające się z małej liczby obywateli I zbierających się osobiście dla sprawowania rządów, nie może zapobiec tworzeniu się fakcji. Większość będzie tam prawie zawsze odczuwać wspólnotę dążeń i interesów, porozumienie i zgoda rodzić się będą z samej formy tych rządów i nic nie powstrzyma tych ludzi przed naruszeniem interesów mniej licznej części obywateli albo niemiłych jednostek. Dlatego też takie demokracje przedstawiały obraz walk i zamieszek i zawsze stwarzały zagrożenie dla bezpieczeństwa osobi- stego i praw własności. Zazwyczaj też krótko trwały i koniec ich bywał gwał- towny. Politycy teoretyczni, patronujący tego rodzaju rządom, błędnie sądzili, że jeśli sprowadzi się ludzi do doskonałego zrównania w ich prawach politycznych osiągnie się zarazem doskonałą równość stanu posiadania, dążeń i poglądów. Wprowadzenie republiki, przez którą rozumiem rząd oparty na systemie reprezentacji, otwiera przed nami odmienne perspektywy i obiecuje przynieść lekarstwo, jakiego poszukujemy. Zbadajmy ją w tych punktach, w których się różni od czystej demokracji, a poznamy zarówno rodzaj leku, jak i jego skutecz- ność, którą czerpać musi z Unii. Dwie wielkie różnice pomiędzy demokracją a republiką są następujące: pierwsza, iż w rządzie republikańskim sprawuje władzę mała liczba delegatów wybieranych przez resztę obywateli; druga, iż rząd ten może rozciągać swą wła- dzę nad większą liczbą ludności i nad większym obszarem niż w systemie demo- kratycznym. Skutkiem tej pierwszej różnicy jest, z jednej strony, uszlachetnienie i posze- rzenie poglądów społeczeństwa za pośrednictwem wybranego gremium obywa- teli, których mądrość najlepiej może rozstrzygać o prawdziwych interesach kraju i których patriotyzm i umiłowanie sprawiedliwości najpewniej zapobiegają po- święceniu go na ołtarzu jakichkolwiek tymczasowych czy stronniczych korzyści. W takim systemie najprędzej można się spodziewać, że głos publiczny wyrażany przez przedstawicieli narodu będzie lepiej odpowiadał potrzebom dobra publicz- nego, niż gdyby wyrażał go sam naród zwołany w tym celu. Ale z drugiej strony może dziać się i przeciwnie. Ludzie o stronniczych temperamentach, pełni miejscowych uprzedzeń i knujący złowróżbne plany mogą, poprzez intrygi, ko- rupcję i innymi sposobami, najpierw pozyskać sobie głosy wyborców, a potem zdradzić ich interes. Powstaje zatem kwestia, czy w małych, czy też w rozległych republikach łatwiej jest o wybór właściwych stróżów dobra publicznego, i roz- strzygnięta zostaje wyraźnie na korzyść tych ostatnich, a to z dwóch oczywistych powodów. Po pierwsze, należy zwrócić uwagę na to, iż nawet w bardzo małych re- publikach liczba reprezentantów musi być tak znaczna, by mogli oni przeciw- stawić się intrygom małych grup; natomiast w republikach nawet bardzo roz- ległych liczba reprezentantów musi zostać na tyle ograniczona, by zapobiec za- mieszaniu w obradach. A ponieważ liczba reprezentantów w obu wypadkach nie •—180 — . t proporcjonalna do liczby wyborców i jest stosunkowo większa w małych J publikach, z tego wynika, że jeśli liczba uzdolnionych jest nie mniejsza w du- "•ych niż w małych republikach, to w tych pierwszych można jednak dokonać lepszego wyboru