... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Gunner wyszedł z pomieszczenia sonarzystów na korytarz. Gdy znalazł się sam, spokój, jaki narzucił sobie w kontaktach ze swymi ludźmi, zniknął bez śladu. Czując, że zbiera mu się na wymioty, naprężył żołądek i do przełyku napłynęła mu fala żółci. Jeżeli pozostanie na Morzu Białym, wpadnie w pułapkę. W cieśninie Gorło czekały na nich przecież groźne miny. Nigdy nie czuł się bardziej osamotniony. Nie mógł nawet przekazać informacji, nie narażając się na ryzyko zdradzenia położenia "Reno". Przyszło mu do głowy, że w tej sytuacji może on sam mógłby otrzymać jakąś wiadomość. Wrócił do pomieszczenia sonarzystów. - Błyśnij szybko skanerem lodowym i znajdź mi jakieś oczko czystej wody - powiedział do Morrisona, - Poczta? - Zgadłeś, szefie. Dwadzieścia sześć tysięcy mil ponad Islandią, umieszczony na orbicie geostacjonarnej satelita łączności Marynarki Stanów Zjednoczonych, nadawał nieprzerwanie informacje przeznaczone dla okrętów znajdujących się na Atlantyku i morzach arktycznych. Zakodowane cykle skondensowanych do maksimum sygnałów powtarzały każdą zaszyfrowaną wiadomość co osiem minut. Morrison w ciągu godziny znalazł szczelinkę czystej wody. Gunner ustawił "Reno" dokładnie pod rozstępem pomiędzy dwiema taflami lodu. - Podnieś go, GUS. "Reno" podnosił się, aż jego kiosk znalazł się o metr od powierzchni. - Podnieść maszt zakłócania elektronicznego. Długa, cienka antena wysunęła się z okrętu i wyjrzała na powierzchnię. W pokoju radiowym operatorzy obserwowali przyrządy rejestrujące aktywność radiową w atmosferze. - Nie wykryto żadnych radarów, komandorze. Czysto. - Doskonale, podnieść maszt radiostacji. - Tak jest, podnieść maszt. - Przeszukać częstotliwości fal radzieckiej Marynarki. - Odbieram zaszyfrowaną rozmowę na częstotliwości fal używanych przez samoloty z Griemichy. - Śmigłowce albo samolot MAD - powiedział Gunner -Przełącz na Dowództwo Marynarki Jeden. Czubek masztu obrócił się i nachylił w kierunku satelity. Przez osiem długich minut, w czasie których komputer analizował zaszyfrowane wiadomości, poszukując tej przeznaczonej dla "Reno", okręt pozostawał wystawiony na niebezpieczeństwo wykrycia. - Bingo - powiedział starszy chorąży, zajmujący się szyframi. - Ktoś chce z nami pogadać. Drukarka zawarczała krótko i chorąży oderwał pasek papieru z naniesionymi sekwencjami po czterdzieści pięć znaków każda. - Przepuść to przez dekoder - powiedział Gunner. Podczas gdy maszyna dekodująca przekładała zaszyfrowane znaki na język angielski, Gunner polecił wciągnąć maszt do kiosku. "Reno" skrył się ponownie pod lodem. Gunner odczytywał informację prosto z taśmy, w trakcie wysuwania się jej z maszyny. OD COMSUBLANT DOTYCZY USS RENO: GRATULACJE DLA SZEFA TORPEDYSTÓW WILLIAMA CARRETTA WILLIAM GARRETT JUNIOR URODZIŁ SIĘ 12 KWIETNIA WAGA CZTERY KILOGRAMY KONIEC PRZEKAZU A więc narażał "Reno" dla głupstwa. Gunner, kręcąc głową z niesmakiem, wszedł do centrum dowodzenia. Trout spojrzał na niego wyczekująco. - Marynarka nie może nam pomóc - powiedział Gunner. -Oni gówno wiedzą. - Co to za wiadomość? - Garrett jest szczęśliwym ojcem. - I to wszystko? - Jesteśmy zdani na siebie, GUS. Musimy przejść przez cieśninę. Pora przypomnieć sobie różne brudne sztuczki. - Możemy położyć się na dnie i poczekać, aż się trochę uspokoi - odezwał się cicho Trout. - Wtedy się prześlizgniemy. - Nie ma się co czarować. Tu nic się nie uspokoi - odparł Gunner. - O ile wiem, Rosjanie są w stanie wojny, a "Reno" jest jedynym źródłem informacji Marynarki USA. - Ale ta cholerna cieśnina jest zaminowana. - I pozostanie zaminowana przez najbliższe miesiące. Co się, na litość boską, porobiło na tym okręcie? Pacyfista Morrison chce, żebym zatopił Zenkę. Ty, stary wojownik zimnej wojny, wycofujesz się. Płacą nam przecież za to, co robimy. - Marynarka nie płaci nam za to, żebyśmy zmarnowali okręt podwodny wart miliardy dolarów. - Do diabła z tym - rzekł, uśmiechając się Gunner. -Zostanie im jeszcze osiemdziesiąt innych. Gunner wrócił do kabiny radiowej, otworzył szafkę i wyjął z niej srebrny cylinder o długości stu osiemdziesięciu i średnicy dwudziestu centymetrów - standardową radziecką boję ratunkową z okrętów podwodnych. Każdy radziecki okręt podwodny wyposażony był w dwie takie boje, których Flota Czerwona zmuszona była używać bardzo często. Korzystając ze wskazówek elektryka, Gunner w ciągu pięciu minut ustawił mechanizm zegarowy tak, żeby po trzech godzinach uruchomił sygnał ratunkowy