... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Stefan Bryła. Został on roz- strzelany w jednej z pierwszych egzekucji ulicznych. Obecnie mieszka w Gródku Józef Targowski, u którego Julka była za gospodynię, gdy 283 byli magnatami ziemskimi, i jest do dziś dnia, kiedy są nędzarzami pra- wie. Trufli już nikt nie hoduje. Ale się dalej plenią same. # Lucyna Ćwierczakiewiczowa z d. Bachman (1829-1901), w 1. 1865-94 była stałą współpracowniczką "Bluszczu", autorką wielu zbiorów niezwykle popular- nych przepisów kulinarnych i porad z zakresu mody i gospodarstwa domowego, m.in. 365 obiadów za pięć zł, Jedynych praktycznych przepisów konftur, różnych marynat, wędlin, wódek, likierów, win owocowych, miodów i cia,st, Kursów gospodarstwa miej- .skiego i wiejskiego, także tłumaczonych: Li.sty humorystyczne w kwestyi kulinarnej. Wy- dawała też corocznie Ka/endarz na rok... i Kolendę dla gospodyń. Jej 365 obiadów... osiągnęło w l. 1860-1923 aż 24 nakłady. = Mowa o opowiadaniu pt. Głupia historia (tytuł pienvotny: Trufle). Motyw ten, któ- ry podsunęły pisarce podarowane trufle, przepisy kulinarne i zasłyszana opowieść, speł- nia w opowiadaniu wielorakie funkcje; dzięki niemu udało się Dąbrowskiej skompono- wać to wielowątkowe i wieloznaczne opowiadanie o szczytowym terrorze w Warszawie i o horoskopach na przyszłość; ukończyła je ostatecznie 25 X 1949 i opublikowała w "Twórczości" 1950, z.l. 19 IX 1948. Niedziela Przyjechała Iwa z Jackiem. Pan Hubertl (agronom majątków pań- stwowych) był aresztowany, w ten sposób usiłowano go zmusić do zapi- sania się do PPR. Kiedy odmawiał, zwierzchnik jego, człowiek porząd- ny, odwiedził go w więzieniu i ubłagał o podpisanie deklaracji, że wstę- puje do PPR. W końcu podpisał - jeśliby tego nie uczynił, pewno zrobi- liby z nim, jak z tym nieszczęsnym Czarnockim. W taki sam sposób zmuszono do zapisania się do PPR szwagra Jerzego Kowalskiego, który jest nadleśniczym w Kielecczyźnie. Zamknięto go w klozecie i tam ka- zano podpisać deklarację. Wprawdzie zawsze w historu działy się rze- czy okropne, ale to nie zwalnia żadnego pokolenia od oburzania się na nikczemność jego czasów. (Dopisek przy przepisywaniu w 1956: Po- tem, kiedy partia przynajmniej na tym punkcie doszła do przytomności, obaj ci ludzie, jak wielu podobnie "zwerbowanych", zostali automatycz- nie skreśleni z listy członków.) W Palestynie zamordowany został rozjemca Bernadotte`. To już na- wet na przestrzeni dziejów wyjątkowy wypadek, by skrytobójczo mor- dowano posła i rozjemcę. Ile to było wrzasku po gazetach o zamach na Togliattiego. A to nic - jakby szło o sardynkę. Anna spędziła wieczór u Kuryluków. Dziś pojechałyśmy z nią na otwarcie Domu Pracy dla Literatów do Obór. Ładny pałacyk z XVII wieku, który Sobieski zbudował dla swej szwagierki Wielopolskiej, że- 284 by jej nie mieć na karku w Wilanowie, bo jej nie lubił. Wszędzie nad drzwiami herby Wielopolskich - Stary Koń. Potem to było Potulickich. Nastrój wesoły, jakby było się z czego cieszyć. Dziwna mieszanka ludzi. Kanapki, wódka, czarna kawa, tort. W powrotnej drodze autokar wysadził nas na Polnej. Kornaccy i Marysia Kownacka wstąpili do nas. Poczęstowałam ich "gronowym" szampanem zielonogórskim, który smakował jak cidre#. # H u b e r t S t e m p o w s k i ( 1897-19fi2), syn Stanisława, agronom. Przed wojną dzierżawca lub zarządca majątków ziemskich, starosta we Włodzimierzu, prezydent m. Łucka. Po wojnie pracował w PGR-ach. = F o 1 k e B e r n a d o t t e, hrabia (1895-1948), bratanek króla szwedzkiego Gusta- wa V; działacz Szwedzkiego Czenvonego Krzyża, od 1943 wiceprezes, od 1946 prezes. W końcowym okresie II wojny światowej próbował pośredniczyć między Himmlerem a aliantami w sprawie kapitulacji Niemiec na froncie zachodnim oraz prowadził akcję ewakuacji kobiet z obozów koncentracyjnych do Szweeji. W 1948 występowałjako me- diator z ramienia ONZ w sporze między Izraelem a Arabami; zamordowany przez izraelskiego nacjonalistę w Jerozolimie. j C i d r e (fr.) -jabłecznik, cydr 285 Pałac w Oborach, dom pracy literatów 20 IX 1948. Poniedziałek Anna dziś powiedziała że jutro wyjeżdża. Na to ja: "Zostań jeszcze z dzień". Anna chwilę się namyśla, wreszcie mówi: "Nie mam ochoty jechać, a więc muszę". I dodaje z humorem: "Jeszcze gotowam zapo- mnieć, że jest Lindego. Tulcia tam wyrośnie, Wawa postarzeje". Boguś będąc u mnie w piątek na kolacji opowiadał znów parę szcze- gółów o Szkocji. On tak cyka co pół roku mniej więcej parę szczegółów ze swojego tam życia. Mówił więc o pięknie tamtejszego krajobrazu, który jest skalisty i dziki i mimo braku lasów pełny romantycznego uro- ku. Brak mu tylko słońca. Wobec tego Polacy opowiadali tamtejszym pannom, że w Polsce jest zawsze słońce, a jak deszcz pada, to świeci w nocy. Wichry są w Szkocji takie straszliwe, że drzewa - sosny - walą się całymi pniami na szosę. Kiedyś jadąc autem w czasie wichury do- piero na czwartej drodze mógł przejechać z powodu zawalenia szos powywracanymi drzewami. Opowiadał, że polował t#m czasem wypo- życzoną strzelbą. Raz chciał kupić strzelbę myśliwską Holland-Holland, która uważana tam jest za najlepszą. Sprzedaje się tylko parami, aby zgodnie z tradycją pańską myśliwy strzelał z jednej, a służący podawał mu zaraz drugą nabitą. Przeczytawszy w ogłoszeniu, że jest do nabycia pojedyncza sztuka z takiej pary, i że może ją kupić pierwszy, kto da 55 funtów, Boguś zaraz przesłał ofertę, dając 56 funtów. Odpisano mu, że jest drugi, co daje tyleż. Dał wtedy 57 funtów, ale mimo to sprzedano temu drugiemu, bo był Anglik. Poluje się tam głównie na bażanty i białe zające