... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Skontaktujesz siê z nim na has³o „Czy mo¿na zatuszowaæ ro- mans?" W³aœciwym odzewem jest „O niczym innym nie marzê". Powtórz. - „Czy mo¿na zatuszowaæ romans?" „O niczym innym nie ma- rzê". Nieco ckliwe, nieprawda¿ sir? - Dostarczy³ to wywiad. Jakby kawa³ki z brytyjskiej listy prze- bojów, czy coœ takiego. Jakieœ pytania? Agent zawaha³ siê i Shoesucker zmierzy³ go bacznym spojrze- niem. - Nie, sir. - Bardzo dobrze. No to daj mi buziaka. Agent, dawno spostrzeg³szy rodz¹c¹ siê w g³owie Shoesuckera myœl i doskonale wiedz¹c, ¿e nie nale¿y przeciwstawiaæ siê prze³o- ¿onemu, ju¿ wczeœniej przeszed³ na drug¹ stronê mahoniowego biurka. Poca³unek by³ krótki. Randolph Hurst Shoesucker przerwa³ go i stan¹³ na bacznoœæ. - Niech Bóg ciê prowadzi. - Dziêkujê, sir. Agent zawaha³ siê zaledwie przez chwilê, potem odwróci³ siê i marszowym krokiem opuœci³ d³ugi pokój. Chocia¿ odczyta³a inne myœli, które kie³kowa³y w umyœle Shoesuckera, nie zaprotestowa³a nawet jednym s³owem - Eileen South by³a w ka¿dym calu profesjonalistk¹. 3 czerwca 1945 r. Norwich, stolica Republik Brytyjskich. Ulicami piêknego starego miasta, nad którym górowa³ history- czny zamek, prócz wojskowych lub s³u¿bowych pojazdów nie jeŸdzi³o prawie nic. W czwartym roku okupacji kraju przez Trze- ci¹ Rzeszê, stolicê ze wzglêdów bezpieczeñstwa odgradzano mu- rem. W przysz³oœci farmerom pozwoli siê przywoziæ p³ody rolne pod bramy miasta, ale ani kroku dalej. Wykorzystuj¹c g³ównie sprowadzan¹ z zagranicy si³ê robocz¹, przede wszystkim francuskich niewolników, na równinach pod Norwich budowano eksperymentaln¹ elektrowniê atomow¹. Ciszê opustosza³ych ulic miasta przerwa³ warkot porsche. W zielonkawy z powodu ulewnego deszczu wieczór, samochód po- woli pi¹³ siê pod wzgórze w stronê koszar Britannia. Siedz¹cy °bok kierowcy zdenerwowany cz³owiek w niebieskim p³aszczu przeciwdeszczowym co dwie sekundy zerka³ na zegarek. Bezustan- nie prze³yka³ œlinê staraj¹c siê przebiæ wzrokiem kurtynê deszczu. Wymamrota³ coœ gdy w koñcu wy³oni³a siê œciana koszar. Koszary, po poœpiesznych przeróbkach, przekszta³cono w pa- ³ac-fortecê Jima Bulla, Naszego Ukochanego Przywódcy. Ongiœ w tym ponurym miejscu szkolono ¿o³nierzy, którzy po- szli walczyæ w okopach Wielkiej Wojny. Obecnie wysi³ek ¯ydo- wskiej Odnowy przekszta³ci³ ch³odne sypialnie w sale komitetów i prywatne apartamenty. Za sztukateri¹ jednej z nowo udekorowa- nych sal tkwi³ skulony mê¿czyzna. Sala stanowi³a ³azienkê wcho- dz¹c¹ w sk³ad kompleksu apartamentów Przywódcy. Mê¿czyzna by³ uzbrojony. Przez czterdzieœci dwie godziny czeka³ w swojej szerokiej na dwie stopy kryjówce. Drzema³ nie odwa¿ywszy siê zasn¹æ, ba³ siê przebiæ cieniutk¹ sztukateriê. Mia³ przy sobie zapasy jedzenia, fluorescencyjny zegarek i rewolwer. Us³ysza³ kroki kogoœ wcho- dz¹cego do ³azienki. Przy³o¿ywszy oko do w¹skiej szpary czeka³ i obserwowa³. Cz³o- wiek w ³azience na razie pozostawa³ poza zasiêgiem wzroku, ale wnioskuj¹c z odg³osów, zdejmowa³ ubranie. Wykrzywiaj¹c usta w dziwacznym uœmiechu zabójca rozrusza³ miêœnie nóg. Wkrótce, daj Bo¿e, bêdzie musia³ szybko siê poruszaæ. Morderca odrzuci³ na bok kruch¹ sztukateriê i trzykrotnie wy- strzeli³. Jim Buli, alias Walter von Offnungszeiter, przyjaciel Hit- lera, gauleiter Pomorza Wschodniego, bohater Ordnung von Nacht und Nebel, pad³ martwy. Le¿a³ jak d³ugi pod strug¹ letniej wody z prysznica. Woda zabarwia³a siê na ciemny kolor, po czym znika³a w kratce odp³ywowej. Z rewolwerem w d³oni zabójca przeœlizgn¹³ siê do swojego za- kamarka w starym szybie windowym. Skoczy³ z piêtra na parter i wyl¹dowa³ na materacu, który tam wczeœniej po³o¿y³. Zasun¹³ drzwi dŸwigu, do których jakiœ czas temu przymocowana by³a za- rdzewia³a k³ódka. Znalaz³ siê na kamiennym korytarzu na ty³ach koszar. Stoj¹cy kilka metrów w g³êbi korytarza ¿o³nierz w koszuli z krótkimi rêkawami, odwróci³ siê i drgn¹³, gdy morderca rzuci³ siê do okna i znikn¹³ w mroku deszczowego wieczoru. „Hej!" krzyk- n¹³ poniewczasie zaskoczony wartownik. Przeklinaj¹c sztywne miêœnie nóg zabójca obieg³ umywalniê, przeci¹³ opustosza³¹ kuchniê, wymin¹³ pojemniki na pomyje i po- pêdzi³ w kierunku zamkniêtych drzwi prowadz¹cych do sali gimna- stycznej. Z naprzeciwka nadchodzili dwaj sier¿anci. Zaskoczeni wytrzeszczyli oczy, ale morderca mia³ na sobie mundur kaprala. Mijaj¹c ¿o³nierzy mrugn¹³ do nich i sier¿anci bez poœpiechu pod¹¿yli dalej. Odryglowa³ drzwi sali gimnastycznej, skrêci³ w lewo do NA- AFI i, przeskoczywszy niski p³otek odgradzaj¹cy kwatery oficerów, znikn¹³ za wiat¹ dla rowerów. Znajdowa³ siê w niewielkim pomieszczeniu pralni; o tak póŸnej porze maszyna sta³a wy³¹czona. Przed sob¹ mia³ tak zwane Wyjœcie Snoggersa, w¹sk¹ drewnian¹ bramê w wysokiej œcianie ko- szar. Przy bramie sta³ wartownik. Uciekinier zatrzyma³ siê i wycelowa³, a kiedy wartownik po- œpiesznie podniós³ lekki karabin maszynowy, wystrzeli³. Zanim wartownik zwali³ siê na kamienie, mê¿czyzna ju¿ gna³ co si³ w no- gach. Ponagla³o go dochodz¹ce z ty³u pogwizdywanie kul. Dobiega³ do bramy gdy drewniane wrota rozpad³y siê na ka- wa³ki. Na zewn¹trz, na szosie na wzgórzu, sta³ sportowy samochód. Kierowca, który wysadzi³ bramê, wskoczy³ za kierownicê. Jego to- warzysz, niespokojny mê¿czyzna w p³aszczu przeciwdeszczowym, odchyli³ do ty³u siedzenie, skin¹³ na mordercê i tu¿ za nim wsiad³ do œrodka. Porsche ruszy³o. Pêdzili wzd³u¿ wysokich œcian koszar z prêdkoœci¹ ponad stu kilometrów na godzinê