... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Tak nisko upadłem. A przecież w przemiałem kilka pięknych ról w telewizji i w filmach długomet~ Coś zrobił z tą całą forsą? - Żyję ze wspaniałą kobietą, która zachorowała. Moja dawna żona vno poszła do kliniki. Zdaje się, że ma raka. Jeśli umrze, aam się z alimentami. - er zdradzał oznaki zniecierpliwienia. arrel nastawał: - Rola w twoim następnym filmie pozwoliłaby mi wyjść z tarapa. Przynajmniej na jakiś czas. - yser wzruszył ramionami. - Mam pełną obsadę. Moja wytwórnia zawarła umowę z MCA. bym cię poratować. Kilkaset dolarów. . . arrel nie mógł się dłużej opanować. Nie rozumiesz, że jestem w rozpaczy? Że tylko kontrakt mógłby uratować? Często z tobą pracowałem. Nigdy nie dałem ci iu do niezadowolenia. ter zawahał się, po czym odpowiedział z pewnym zażenowaniem: Nawet gdybym cię zaproponował, wytwórnia by cię odrzuciła. nazwisko nic już nie mówi publiczności. Wiesz o tym tak samo 87 jak ja. Miliony widzów w Stanach są bardziej kapryśne niż rozpi% czone dzieci. Dziś domagają się ciebie krzykiem, jutro odrzucają, al! co gorsza, zapominają. . . W tej chwili nic nie mogę zrobić dla ciebie D rrel mia%nie, że sufit spadł mu na głowę. Wracać do don p ymi ręk a myśl o tym czuł się chory. - Błagam cię, Peter! Pomóż mi! Od kilku miesięcy nie płacę mieszkanie, sprzedałem samochód meble, kosztowności. Zastawiłe ubrania. . . Zat%rk ł ed fon. Peter um ślnie tego nie zauważył. " mam duże wydatki. .niewielką zaliczkę bezzwrotną. . . Niewielką, t Darrel wpadł w rozpacz. Nie mó ł uż g liczyć na O Neil! Wprawdzie znał panującą o nim opinię, lecz nie wyobrażał sobie ę y - okaże si tak nieczuł tak podły. echa. Porzuć tę chorą kochankę - doradził mu Peter. - Przynosi i Darrel uznał, że wystarczająco się upokorzył. - Wybacz, że ci przeszkodziłem. - Zawsze będziesz u mnie mile widziany. Wypełnić ci czek? - Dzięki, jakoś sobie poradzę. Dobranoc, Peter. - Dobranoc. Wierz mi, podzielam twoje zmartwienia. - Jestem tego pewny. Do widzenia. Wyszedł kipiąc gniewem i dopiero na dworze uświadomił sobie, żr nie ma przecież samochodu i trudno mu będzie wrócić do śródmieścia Autobusy bardzo rzadko kursowały w eleganckich dzielnicach, gdzie każda rodzina miała kolekcję aut. Przemierzył ogród i wyszedł że any i pogardliwym ukłonem uzbrojonego olbrzyma. W Los Angeles zie chodzący pieszo albo są spłukani, albo znaleźli się w zupełnej nędzy. * * * Nieznośny upał przykrywał Los Angeles warstwą płynnego ołowiu. Gęsty smog - dusząca mgła - ciążyła w powietrzu. Niespokoj, gorąca atmosfera nocy była naładowana elektrycznością. Każdego wieczoru Bob rzucał się do basenu szukając w nim f ochłody. Wychodził z letniej kąpieli osłabiony, przybity. Sy iał na o Przy oknie otw artym na miasto s owite wielobarwn chmurą. Był to 88 niesamowity i przytłaczający. Zmgczenie stawało się nie do nia. Praca w studiu pogarszała jeszcze złe samopoczucie Boba. dząc na leżaku przy basenie wypił dwie szklanki coca coli j mu przez Kima, który mimo upału nosił biały dinner jachet ią muszkę. Świeży i wypoczęty chętnie usługiwał swemu rochę po jedenastej Peter przyszedł odwiedzić Boba. Spostrzegł enie malujące się na jego twarzy i poradził mu, żeby się dzał. Bardzo liczę na ciebie w tym filmie. Mamy wspólny cel: sukces. imy go zdobyć. ypił szklankę oranżady i odszedł. Bob miał na sobie tylko bny, przylegający do ciała szlafrok. Przed północą udał się do ni, cisnął szlafrok na dywan i rzucił się na łóżko. Nie nakrywał się a, bo prześcieradło ciążyło mu jak ołów. Z trudem zasnął. mksyzm rozkoszy zbudził go z erotycznego snu. Anna, również kżała przy nim. Doświadczyła najwięcej satysfakcji pieszcząc Ani członek Boba. Daremnie bronił się przed jej napaścią, przed tceniem jego intymności. Anna uosabiała jego przeszłość - w nim wstręt. Nie bacząc na nic przygniotła go swym ciałem całego doświadczenia rozpustnicy, aby podniecić jego zmysły. iem sił bronił się przed jej pożądliwością: Nie! Nie! Proszę odejść - szeptał nie mogąc uwolnić się z jej cpasana lubieżność zdwoiła jej siły. Zgniotła ustami wargi Boba a go wbrew jego woli. * * * : otwarte okno Peter spostrzegł sylwetkę żony, która bez e sunęła ku pawilonowi dla gości. Czarne woale jej domowej owały jak skrzydła nietoperza. nie mógł zasnąć z powodu upału. Miał na sobie tylko s odnie .y, pot perlił się na jego nagiej piersi