... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Clifton przygotowywał się do rozluźnienia nóg Gasparda, zanim on zamorduje Ajaxa, kiedy niespodziewanie nastąpił trzeci epizod. Ręce Ajaxa były rozluźnione i wyciągały się wolno i nieco na oślep, jakby szukając czegoś po omacku. Wydawało się, że to był ostatni ruch człowieka zamierzającego wydać ostatnie tchnienie. Clifton uczynił krok naprzód, by zakończyć całą sprawę, gdy obie ręce Ajaxa zacisnęły się wokół kostki Gasparda. Wolno, lecz pewnie zbliżały się do nogi St. Ivesa długie, białe zęby. Clifton wstrzymał oddech. Czy Ajax zdoła to zrobić? 215 Zdołał, a co więcej, popchnął do góry nogawicę spodni Gasparda, ściągnął jego skarpetkę i potem wspaniałe zęby hodowcy koni zatopiły się w nodze przeciwnika. Clifton słyszał kiedyś dzikie wrzaski mężczyzn pochłoniętych pragnieniem mordu, lecz żaden z nich nie przypominał wrzasku, który pochodził od Gasparda St. Ivesa. To było coś więcej niż wrzask, to był jeden długi i ciągły ryk. I gdyby Cliftonowi założono opaskę na oczy nie uwieżyłby, że taki dźwięk mogło wydać ludzkie gardło. Nogi Gasparda rozluźniły się, a wypukłe oczy Ajaxa powróciły do poprzedniego kształtu. On sam zabrał się zawzięcie i mocno do pracy, wkładając w to każdą uncję swej rosnącej siły. Patrząc na Gasparda, który znajdował się w ponurej i tragicznej sytuacji, nie zwracał uwagi na cierpienie mnicha Alphonse. Mały człowiek prawie szlochał w głębokiej, rosnącej rozpaczy, gdyż jak sądził, St. Ives zostanie okaleczony na jego oczach. Ajax stał się teraz panem sytuacji i pewnie tak pozostanie do końca, chyba że wyłamie sobie zęby. Nogi Gasparda były tak skręcone, że nie miał żadnych szans aby uniknąć chwytu przeciwnika, a on sam był tak mocno przyciśnięty twarzą do ziemi, że jego ręce były bezsilne. Niewidzialna siła zdawała się wlec Cliftona do okna, w którym ujrzał Angeliąue Fanchon, która nie uczyniła żadnego ruchu słysząc dzikie i pełne bólu wycie Gasparda. Owe nieludzkie wrzaski były dowodem dla obecnych, że Gaspard całkowicie zapomniał o Angeliąue. lecz nie Ajax. W tych cennych chwilach triumfu jego myśli biegły ku oknu a za nimi oczy. Przepełniało go ogromne pragnienie, by zobaczyć jak Angeliąue obserwuje jego zwycięstwo. Zaczął się więc lekko przekręcać, tak aby okno znalazło się w zasięgu jego wzroku. Udało mu się to, ale w konsekwencji tego ruchu nastąpiła zmiana kąta położenia wykrzywionych nóg Gasparda. I to był fatalny błąd Ajaxa Trappiera. Potężnym wysiłkiem Gaspard szarpnął się i wykręcił, uwolnił nogę, zgiął ją wpół i następnie wyrzucił do przodu z ogromną siłą. Przypadkowy cios trafił Ajaxa w brzuch i wyrzucił go w powietrze niczym worek pszenicy. Trappier uderzył z głuchym łoskotem o ziemię a potem leżał bezwładny i rozciągnięty na grzbiecie, jak pająk, z rozrzuconymi rękoma i nogami, z zamkniętymi oczyma, zębami szczerzącymi się ku niebu i wąsem jeżącym w słonecznym blasku. Przez chwilę mnich Alp- 216 honse stał pochylony nad nieprzytomnym Ajaxem a potem z niezwykłą chyżością pobiegł przez frontową bramę i pół minuty później pędził w dół drogi na czarnym koniu Trappiera. Czyżby Ajax nie żył? Clifton pochylił się nad nim pełen obaw, lecz hodowca koni oddychał i zgrzytał zębami przy każdym dotknięciu. Potem i Gaspard przykuśtykał do swojej ofiary, rzucając przy tym triumfalne spojrzenie w okno. Clifton jeszcze raz zajął się Ajaxem, gdy jakiś nienaturalny krzyk wydobył się z gardła St. Ivesa. Brant spojrzał przez ramię i zobaczył jak Gaspard popędził niczym szaleniec w kierunku kuchennych drzwi. Szybko podążył za nim. Możliwe, że w wyniku wielkiego bólu ucierpiał umysł Gasparda. Wpadł do pokoju zaraz za St. Ivesem. Tam stanął zaskoczony dziwnym widokiem. Na krześle, umieszczonym tak, by można było widzieć pojedynek na murawie, siedziała skrępowana liną młoda kobieta. Kiedy weszli obróciła się i jej przerażone oczy patrzyły na nich. Była blada i pociągała nosem. Włosy dziewczyny były gładkie i proste a jej pulchność przelewała się poza brzegi krzesła. Jeśli to miała być piękna Angeliąue... Gaspard wydał głębokie westchnienie, które wypełniło pokój, a sam krążył z wolna dokoła dziewczyny. Próbował przemówić ale słowa zamarły mu w gardle. Przez warstwę ziemi, którą Ajax wtarł mu w twarz, wybałuszył w zdumieniu oczy, w końcu z jego ust wydobyły się ledwo słyszlne, urywane słowa: - To... to... to nie jest... Angeliąue... Dziewczyna zaczęła powoli mówić, jęcząc, płacząc i kołysząc się na krześle, które o mało się nie wywróciło. Potem ogarnął ją obłęd próśb, błagań i żarliwych wyjaśnień, z których wynikało iż obcy mnich zagroził jej duszy wiecznym potępieniem o ile nie odegra przed oknem roli, której on domagał się od niej. Na wszelki wypadek związał ją liną. Ona sama nie jest Angeliąue Fanchon i nie zna nikogo, kto mógłby pomylić ją z mademoiselle Fanchon. Jest tutaj tylko kucharką, a obcy mnich poinformował ją, że na podwórzu odbędzie się walka kogutów. Domagał się aby była świadkiem tej walki, jeśli wydarzy się coś nieuczciwego