... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Ale gdyby ciebie tam nie by³o, natychmiast bym czmychn¹³. Laurze przemknê³o przez myœl, ¿e zaraz zetknie siê ze zrzêdz¹c¹ matk¹ i spêdzi kolejn¹ noc w jednym ³ó¿ku z siostrami. Uœwiadomi³a sobie, ¿e nienawidzi swojej rodziny. O ile¿ milsze by³o jej towarzystwo Hyperiona, który ofiarowywa³ jej kwiaty i dobry nastrój. Ona tak¿e mia³a ochotê postaæ jeszcze chwilê przed domem, wiêc tym szybciej zaczê³a siê ¿egnaæ. - Idzie zima - odezwa³ siê m³odzieniec. - Ptaki pochowaj¹ g³owy pod skrzyd³a, woda zamarznie i niewykluczone, ¿e, tak jak w zesz³ym roku, z lasów nadci¹gn¹ tutaj wilki. - S³ysza³am o wilku, który zab³¹ka³ siê zim¹ w okolice - powiedzia³a nieopatrznie Laura. - Ale ju¿ od jakichœ dziesiêciu lat nie spotyka siê ich w tych stronach. - Uwa¿aj jednak, gdy bêdziesz chodzi³a sama - odpar³ Hyperion. - Ale¿ wilki nie robi¹ nikomu ¿adnej krzywdy, czasami tylko napadaj¹ na owce. - Wszystko jedno - stwierdzi³ Hyperion. - Chcia³bym zabroniæ ci tych samotnych zimowych wêdrówek. - Kiedy spadnie œnieg, on sam mi tego zabroni. Obydwoje pomyœleli o tym, ¿e czeka ich d³uga bia³a zima, kiedy zapewne drogi stan¹ siê nieprzejezdne i wcale nie bêd¹ mogli siê widywaæ. - Czêsto mi siê œnisz, Lauro - powiedzia³ Hyperion. - Dobranoc, panie Worth - powiedzia³a dziewczyna, po czym zniknê³a za drzwiami. Nadesz³a zima. Barwne liœcie drzew i drobne owoce na ga³êziach pomarszczy³y siê w ci¹gu jednej nocy. Wiatry przelatywa³y z rykiem po okolicy, wyginaj¹c drzewa i wyrywaj¹c niektóre z korzeniami. Pada³y deszcze i szala³y burze. Potem nasta³ wszechw³adny mróz i wszystko ucich³o. Ziemia sta³a siê twarda jak kamieñ. Nagle popielate niebo otworzy³o siê i spad³ œnieg. Bia³y puch przykry³ ziemiê i wrota mroŸnego nieba zamknê³y siê za nim. W tej skutej zimnem bia³ej krainie dymi³y kominy zagród, przesuwa³y siê szare owce, a od czasu do czasu pojawia³ siê cz³owiek wygl¹daj¹cy jak ostatni mieszkaniec ziemi. Tego samego wieczoru, gdy spad³ œnieg, Laura wybra³a siê na farmê Vehmundów. Matka wyprawi³a j¹ spiesznie ze s³owami: - Mo¿e bêdzie pada³ œnieg, a wtedy bêdziesz musia³a tam zostaæ. I chyba wyjdzie ci to na dobre. - Vehmundów bowiem nadal uwa¿ano za majêtn¹ rodzinê, szczególnie od chwili, gdy zaczêli sprzedawaæ swe w³oœci. Laura cieszy³a siê, ¿e mo¿e wyrwaæ siê z domu. Tym razem Jenavere przes³a³a jej wiadomoœæ z proœb¹ o przybycie przez wêdrownego druciarza i Laura wnioskowa³a z listu, ¿e Jenavere chyba równie¿ chce j¹ zatrzymaæ na farmie przez kilka dni. Starsza pani by³a tak strasznie osamotniona. Gdy Laura dotar³a na miejsce, niebo wygl¹da³o jak zielonkawe b³oto i pierwsze p³atki œniegu zaczê³y w³aœnie opadaæ na ziemiê. W pokoju Jenavere by³o bardzo przytulnie - wszystko przygotowano specjalnie na przyjœcie Laury. Na stole sta³ pó³misek czerwonych zimowych jab³ek, w oknach wisia³y grube czerwone zas³ony, ogieñ buzowa³ na kominku, na ³ó¿ku zaœ le¿a³a pikowana ko³dra z pozszywanych ³atek w kszta³cie ró¿nokolorowych kotów. Jenavere mia³a na sobie br¹zow¹ sukniê. Na chwilê przysiad³y przy kominku, rozmawiaj¹c o pogodzie. - Obawiam siê, ¿e zastanie ciê tutaj œnie¿yca. Nie gniewasz siê na mnie, ¿e wezwa³am ciê w³aœnie teraz? - Cieszê siê, ¿e chocia¿ na trochê mogê uwolniæ siê od rodziny - odpowiedzia³a Laura. - W pokoju Daniela jest wszystko przygotowane, byœ mog³a tam przenocowaæ, Janet pos³a³a ³ó¿ko i napali³a w kominku. Przez jakiœ czas Laura czyta³a, a¿ zauwa¿y³a, ¿e Jenavere usnê³a w fotelu spokojna jak dziecko. Mimo i¿ ubrana w sukniê, starsza pani przypomina³a teraz ducha. By³a blada i chorobliwie szczup³a, jej w³osy straci³y po³ysk. "Powoli wiêdnie bez syna, pomyœla³a Laura. Obumiera cal po calu, z minuty na minutê bez swojego Daniela". Nagle dziewczyna zaczê³a zastanawiaæ siê, czym jest mi³oœæ, mi³oœæ taka jak ta. To straszna rzecz kochaæ. Wieczorem zjad³a z Jenavere kolacjê w jej ustroniu, po czym tu¿ po wschodzie ksiê¿yca, którego lodowate oblicze by³o bielsze od œniegu wygl¹daj¹cego, jak gdyby spad³ na ziemiê ze srebrnego globu, dziewczyna uda³a siê na spoczynek w przydzielonym jej pokoju, na farmie bowiem wczeœnie k³adziono siê spaæ. Mimo zmêczenia, jakie j¹ ogarnê³o, z ciekawoœci¹ przyjrza³a siê pokojowi Daniela. Szuka³a jakiegoœ œladu poprzedniego w³aœciciela, niczego jednak nie znalaz³a. Odszed³ z tego domu jak duch