... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Peter liczył, że doprowadzi go do Arnego. Szansa była niewielka, ale innej nie miał. Wymieszał ugotowane na miękko jajko z solą i odrobiną masła, a potem zaniósł tackę do sypialni. Posadził Inge i podał jej łyżkę z jajkiem. Wyczuwał, że jej nie smakuje. Spróbował, było dobre, więc podsunął jej następną łyżkę. Po chwili Inge wypluła zawartość jak dziecko. Jajko spłynęło jej po brodzie na koszulę nocną. Peter patrzył na to z rozpaczą. W ciągu ostatnich dwóch tygodni Inge kilka razy się ubrudziła. To było coś nowego. Zawsze była taka pedantyczna. — Inge nigdy by tego nie zrobiła — rzekł. Odłożył tackę i podszedł do telefonu. Zadzwonił do hotelu na Sande i poprosił ojca, który zawsze wcześnie wstawał do pracy. — Miałeś rację — rzekł. — Czas umieścić Inge w domu opieki. Peter przyglądał się zbudowanemu z żółtej cegły, sklepionemu kopułą, dziewiętnastowiecznemu gmachowi Teatru Królewskiego. Jego fasada pokryta była kolumnami, pilastrami, kapitelami, wspornikami, tarczami, lirami, maskami, cherubinami, syrenami i aniołami. Na dachu widać było urny, pochodnie, czworonogie stwory ze skrzydłami i ludzkimi piersiami. — Trochę za dużo tego — zauważył Peter. — Nawet jak na teatr. Tilde parsknęła śmiechem. Siedzieli na tarasie hotelu d’Angleterre. Mieli dobry widok na Kongens Nytorv, największy plac w Kopenhadze. W teatrze studenci szkoły baletowej oglądali próbę kostiumową najnowszego przedstawienia, Sylfid. Peter i Tilde czekali, aż Karen Duchwitz wyjdzie z budynku. Tilde udawała, że czyta dzisiejszą gazetę. Tytuł na czołówce krzyczał: LENIGRAD PŁONIE. Nawet naziści dziwili się, jak dobrze przebiega kampania rosyjska; twierdzili, że sukces „przechodzi najśmielsze oczekiwania”. Peter mówił, żeby się odprężyć. Jak dotąd, jego plan kompletnie zawodził. Karen była obserwowana przez cały dzień i nie zrobiła nic oprócz tego, że poszła do szkoły. Jednak bezowocne zamartwianie się ogłupia i prowadzi do błędów, więc Peter próbował się zrelaksować. — Myślisz, że architekci specjalnie projektują teatry i opery tak, żeby odstraszały i zniechęcały zwykłych ludzi do ich odwiedzania? — spytał. — Uważasz się za zwykłego człowieka? — Oczywiście. — Po obu stronach wejścia znajdowały się dwa posągi siedzących postaci nadnaturalnych rozmiarów. — Kim są ci dwaj? — To Holberg i Oehlenschlager. Peter znał te nazwiska. Byli to dwaj wielcy duńscy dramatopisarze. — Nie przepadam za dramatem — za dużo przemówień. Wolę filmy, zwłaszcza te do śmiechu, z Busterem Keatonem czy Laurelem i Hardym. Widziałaś ten, w którym Flip i Flap bielą pokój, do którego wchodzi ktoś z deską na ramieniu? - Peter zachichotał, przypominając sobie scenę. — O mało się nie przewróciłem ze śmiechu. Tilde zmierzyła go enigmatycznym spojrzeniem. — Teraz mnie zaskoczyłeś. Nie pomyślałabym, że jesteś miłośnikiem burleski. — A sądziłaś, że co lubię? — Westerny, takie, w których pojedynek na rewolwery decyduje o triumfie sprawiedliwości. — Masz rację, to też lubię. A ty? Lubisz teatr? Mieszkańcy Kopenhagi teoretycznie są wielbicielami kultury, ale większość z nich nigdy nie była w tym budynku. — Lubię operę, a ty? — Hm... Melodie są w porządku, ale fabuła głupawa. Tilde uśmiechnęła się. — Nigdy o tym nie myślałam w ten sposób, ale masz rację. A balet? — Nie rozumiem baletu. No i te dziwaczne kostiumy. Prawdę mówiąc, na widok męskich rajstop czuję się trochę zakłopotany. Tilde znów się zaśmiała. — Jesteś zabawny, ale i tak cię lubię. Peter nie chciał być zabawny, ale przyjął komplement z humorem. Zerknął na zdjęcie, które zabrał z pokoju Poula Kirkego. Przedstawiało Poula na rowerze; Karen siedziała na ramie. Oboje byli w szortach. Karen miała wspaniałe nogi. Wyglądali oboje na szczęśliwą parę, pełną energii i radości. Przez chwilę Peter poczuł żal, że Poul zginął. Musiał sobie przypomnieć surowo, że Poul postanowił zostać szpiegiem i łamać prawo. Fotografia miała mu ułatwić rozpoznanie Karen. Dziewczyna była atrakcyjna, miała szeroki uśmiech, burzę kręconych włosów i wyglądała na otwartą osobę. Była przeciwieństwem Tilde, która miała drobne, proste rysy i okrągłą twarz