... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Nawet śnieg jest tu inny. Myślałem, że tutaj zamieszkamy, ale łatwiej nam żyć w morzu, nawet ciepłym. Warto było sprawdzić. Poza tym myślę, że będziemy tam potrzebni. Nadchodzi wojna, Lyro Złotousta; czuję jej zapach, słyszę jej głos. Rozmawiałem z Serafiną Pekkalą, zanim tutaj przybyłem, i powiedziała mi, że pójdzie do Lorda Faa i Cyganów. Jeśli wybuchnie wojna, będziemy potrzebni. Lyra wyprostowała się z ożywieniem, słysząc imiona dawnych przyjaciół. Ale Iorek jeszcze nie skończył. – Jeśli nie znajdziesz drogi powrotnej z krainy zmarłych, nie spotkamy się więcej, ponieważ ja nie mam ducha. Moje ciało pozostanie na ziemi, a potem się z nią połączy. Lecz jeśli ty i ja przeżyjemy, zawsze będziesz honorowym i mile widzianym gościem na Svalbardzie; i to samo dotyczy Willa. Czy powiedział ci, co się stało, kiedy go spotkałem? – Nie – Lyra pokręciła głową. – Tylko że spotkaliście się nad rzeką. – On mnie onieśmielił. Nie myślałem, że ktoś kiedyś tego dokona, ale ten chłopiec okazał się zbyt odważny dla mnie i zbyt przebiegły. Nie cieszy mnie wasz plan, ale nie mógłbym cię powierzyć nikomu, tylko temu chłopcu. Jesteście siebie warci. Szczęśliwej drogi, Lyro Złotousta, moja droga przyjaciółko. Lyra zarzuciła mu ramiona na szyję i wcisnęła twarz w jego futro, niezdolna wydobyć głosu. Po chwili niedźwiedź wstał i łagodnie wyswobodził się z jej ramion. Potem odwrócił się i odszedł w ciemność. Lyra niemal natychmiast straciła z oczu jego sylwetkę na tle ośnieżonego zbocza, ale chyba dlatego, że oczy zaszły jej łzami. Kiedy Will usłyszał jej kroki na ścieżce, spojrzał na szpiegów i powiedział: – Nie ruszajcie się. Patrzcie, tu jest nóż... nie zamierzam go użyć. Zostańcie tutaj. Wyszedł z jaskini i zobaczył zapłakaną Lyrę, z Pantalaimonem jako wilkiem wznoszącym pysk do mrocznego nieba. Dziewczynka łkała prawie bezgłośnie. Jedyne światło dawały słabe refleksy dogasającego ognia na śniegu, które z kolei odbijały się w jej mokrych policzkach, a jej łzy znalazły własne odbicie w oczach Willa i te fotony połączyły ich milczącą siecią. – Tak bardzo go kocham, Will! – zdołała wyszeptać drżącym głosem. – A on się postarzał! Wydawał się stary, głodny i smutny... Czy wszystko spadnie teraz na nas, Will? Nie możemy już na nikogo liczyć... Zostaliśmy sami. Ale jeszcze nie dorośliśmy. Jesteśmy jeszcze dziećmi. .. Jesteśmy za mali... Jeśli biedny pan Scoresby nie żyje, a Iorek jest stary... Wszystko spada na nas, cokolwiek trzeba zrobić. – Damy sobie radę – zapewnił. – Nie będę już oglądał się za siebie. Damy radę. Ale teraz musimy się przespać, a jeśli zostaniemy w tym świecie, mogą nadlecieć giroptery, które wezwali ci szpiedzy... Zrobię przejście do innego świata, tam odpoczniemy, a jeśli szpiedzy pójdą za nami, tym gorzej; kiedyś musimy się ich pozbyć. – Tak – powiedziała Lyra, wytarła nos wierzchem dłoni i osuszyła oczy pięściami. – Zróbmy tak. Jesteś pewien, że nóż zadziała? Sprawdzałeś go? – Wiem, że zadziała. Z Pantalaimonem pod postacią tygrysa dla odstraszenia szpiegów, wrócili do jaskini i podnieśli swoje plecaki. – Co robicie? – zapytała Salmakia. – Przechodzimy do innego świata – wyjaśnił Will, wyjmując nóż. Wydawał się znowu sprawny; Will nie uświadamiał sobie wcześniej, jak bardzo go pokochał. – Ale musicie zaczekać na giroptery Lorda Asriela – zaprotestował Tialys ostrym tonem. – Nie będziemy czekać – odparł Will. – Jeśli zbliżycie się do noża, zabiję was. Chodźcie z nami, jeśli musicie, ale nie zatrzymacie nas tutaj. Odchodzimy. – Skłamałeś! – Nie – zaprzeczyła Lyra. – To ja skłamałam. Will nie kłamie. – Ale dokąd idziecie? Will nie odpowiedział. Pomacał przed sobą w mętnym powietrzu i wyciął otwór. – Popełniacie błąd – oświadczyła Salmakia. – Powinniście nas posłuchać. Nie pomyśleliście... – Owszem, myśleliśmy – odparł Will. – Myśleliśmy długo i jutro wam powiemy, co wymyśliliśmy. Możecie iść z nami albo wracać do Lorda Asriela. Okno otworzyło się na świat, do którego Will już raz uciekł z Balthamosem i Baruchem i gdzie spał bezpiecznie: była to bezkresna ciepła plaża z paprociowatymi drzewami za wydmami. – Tutaj – powiedział – prześpimy się. Przepuścił ich przodem i natychmiast zamknął za sobą okno. On i Lyra położyli się od razu, wyczerpani. Lady Salmakia stanęła na straży, a kawaler otworzył swój magnetytowy rezonator i zaczął nadawać wiadomość w mrok. 16