... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Na górze mam jeszcze te opale, pomyślała Ioma. Nie były tak wspaniałe jak te, które Binnesman rozjarzył zaklęciami, ale w potrzebie i one mogłyby się przydać. Na górze rozległy się kroki. Ktoś stąpał ciężko po deskach. Ioma zamarła. Binnesman? Czyżby wrócił do warowni? A może to czarny glory? Ktokolwiek to był, krążył po kondygnacji. Nie, to nie może być glory, powiedziała sobie Ioma. On raczej wylądowałby na dachu. Zwinąłby skrzydła i siedział tam jak graak. Nie wszedłby do środka jak zwykły człowiek. „Idzie po ciebie” - odezwał się Gaborn. Więc to jednak ta bestia jej szukała. Teraz Ioma usłyszała skrobanie pazurów po drewnianych drzwiach. I sapanie. Potwór próbował ją wywęszyć. Drzwi na górze pękły z hukiem. Żelazne okucia i zawiasy potoczyły się z grzechotem po schodach. Czarny glory odgarnął nogą resztki drzwi i znów zaczął węszyć. Burza osiągnęła apogeum i nagle ucichła. Zapadła cisza, ale powietrze wciąż było ciężkie, zapierało dech w piersiach. - Wyczuwam cię, kobieto - rozległ się nagle po drugiej stronie dolnych drzwi głęboki, nieludzki szept. Ioma stłumiła okrzyk i rozejrzała się w poszukiwaniu jakiejkolwiek broni, ale Binnesman nie był wojownikiem i nie trzymał w podziemiu żadnego oręża. Wystarczała mu magia. Glory obwąchiwał uważnie drzwi. - Rozumiesz mnie, kobieto? - zapytał. - Rozumiem i wyczuwam - odparła Ioma. Bestia śmierdziała ostro mokrą sierścią i spalenizną. Ioma przypomniała sobie, że Strażnicy Ziemi używali często ziemi do zaklęć. Binnesman obsypywał się nawet nią do snu, miast okryć się kocem. Zgarnęła garść suchej ziemi i rzuciła ją w powietrze. - Chodź do mnie - odezwał się czarny glory. - Nie możesz tu wejść! - krzyknęła w nadziei, że to prawda. Moc ziemi była tu wręcz wyczuwalna. Binnesman powiedział, że czarny glory jest istotą powietrza i ciemności. I wyrysował na klepisku runy mające przed nim chronić. A ziemia zawsze była zaporą dla powietrza. Na zewnątrz glory walczył z nią wiatrem, ale tutaj na pewno był o wiele słabszy. - Nie możesz tu wejść! - powtórzyła znacznie pewniejsza już siebie Ioma. Czarny glory prychnął jak dzikie zwierzę. - Ależ mogę. I jeśli będzie trzeba, to wejdę po ciebie. Ioma cisnęła kolejną garść ziemi w kierunku drzwi. - Chodź do mnie - szepnął znów potwór. - Chodź do mnie, a daruję ci życie. - Nie! - odkrzyknęła Ioma. - Oddaj mi królewskiego syna - szepnął glory. - Wyczuwam syna. Bliska paniki Ioma wycofała się do kąta. Chłopiec jęknął głucho. - On nie jest synem króla - odparła drżącym głosem. - To zwykły chłopak. - A ja dalej wyczuwam królewskiego syna - syknął glory. - Jest w twoim łonie. Zdyszana Myrrima biegła z łukiem uliczkami ogarniętego przez noc miasta. Zmierzała do Warowni Króla. Wkoło dudnił grad. Kulki lodu pękały na bruku, dzwoniły na okrytych blachą dachach kupieckich domów. Nad warownią wykwitła ognista trąba powietrzna, która jednak po chwili zgasła. Myrrima była pewna, że Ioma jest w środku, ledwie przed chwilą widziała przecież, jak królowa tam wbiega. Wciąż było bardzo ciemno, ale na linii horyzontu zaczęło się ze wszystkich stron przejaśniać. Wreszcie widziała, gdzie stawia stopy, i od razu łatwiej było jej biec po nierównym bruku. Po drodze zastanawiała się gorączkowo, czy zdoła ustrzelić tę bestię. Ćwiczyła z łukiem dopiero od dwóch dni, po parę godzin dziennie, i zawsze ustawiała tarczę w odległości osiemdziesięciu jardów. Nie była pewna, czy dobrze wyceluje przy większym dystansie. Na Moce, pomyślała w panice, po prawdzie to żaden ze mnie łucznik! Wiedziała jednak, że jeśli tylko zdoła podejść dość blisko, to na pewno spróbuje. Jeśli chybię, to zginę, pomyślała ledwo łapiąc powietrze. Będę miała czas wypuścić tylko jedną strzałę. Nie zdążę sięgnąć po drugą. Załatwi mnie błyskawicą... Dotarła do Czarnego Rogu. Przed nią ciemniał masyw bramy wiodącej na dziedziniec Warowni Króla. W przejściu, dokładnie pod broną, ujrzała Binnesmana. Czarnoksiężnik kręcił nad głową laską i wyśpiewywał z cicha jakieś słowa, których nie słyszała. Laska jaśniała zielonkawo, oświetlając zielarza. Wpatrywał się wytrwale w najgłębszą ciemność, która otoczyła warownię szczelną zasłoną. Nagle zrobiło się dziwnie cicho. Znikły błyskawice, zamarł wiatr. Czarny glory przestał się wściekać. Jest z Ioma, pomyślała Myrrima i zrobiło jej się słabo z przerażenia. Jednak biegła dalej, tyle że teraz starała się jak najciszej stawiać stopy, aby glory jej nie dosłyszał. Nagle z jądra ciemności dobiegł nieludzki krzyk. Dłuższą chwilę dudnił echem odbitym od murów zamku. Binnesman znów zamachał laską i zaintonował triumfalnie: Bestio skrzydlata ze świata demonów, przeklinam cię, wyklinam i ogłaszam światu, żeś oto grób znalazła w królewskich kamieniach. Czarny glory dotknął drzwi piwnicy, w której ukryła się Ioma. Uchyliły się ze skrzypieniem zawiasów