... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

- Wiem - zauwa|yBa ciotka Matylda. - MówiBa mi o tym pani Macartney. Mo|esz robi to dalej. Dostaniesz swoje pidziesit centów. W jej oczach, gdy spogldaBa na dziecko, pojawiB si jakby cieD zainteresowania. Mo|e przypomniaBa sobie te odlegBe czasy, kiedy to nie majc nikogo bliskiego, musiaBa szuka zarobku, a te| nie miaBa wicej ni| dwana[cie lat. - MaBa da sobie rad w |yciu - my[laBa w duchu, kiedy bratanica wychodziBa z jadalni. - Bardziej przypomina mnie ni| swego ojca. Robert miaB pewne zalety, ale za grosz energii. Upewniwszy si, |e nikt ju| przez jaki[ czas nie bdzie jej potrzebowaB w mleczarni, dziewczynka udaBa si do stodoBy. UcieszyBa si zastawszy j pust, gdy| mogBa natychmiast wspi si po drabinie do kryjówki. Kiedy wreszcie rozcignBa si na sBomie, poczuBa si jak w domu. Robin nie byB na obiedzie. WyszedB wcze[nie rano i jeszcze nie wróciB. Le|aBa wycignwszy znu|one czBonki i przygldaBa si gniazdku pod strzech z nadziej, |e brat rychBo nadejdzie, co te| si staBo. Nie minBo i dziesi minut, kiedy usByszaBa dochodzcy z doBu znajomy sygnaB i odpowiedziaBa naD. Robin wspiB si powoli po drabinie. Kiedy dotarB do zaktka i upadB na sBom obok siostry, dostrzegBa, |e tak|e byB bardzo zmczony. Przez chwil rozmawiali o zwyczajnych sprawach, po czym dziewczynka 32 chciaBa opowiedzie bratu o mleczarni. Lecz okazaBo si, |e on równie| ma jej co[ do powiedzenia. - Wymy[liBem plan, MaBgosiu - zaczB. - Naprawd? Jaki? - My[laBem nad nim przez ostatnie dwa, trzy dni -cignB chBopiec. - Ale nie chciaBem nic mówi, póki... póki si nie przekonam, czy da si go zrealizowa. Dziewczynka podparBa si na Bokciu i zerknBa na brata z ciekawo[ci. Jakie to byBo dziwne, |e on te| sobie co[ zaplanowaB. - ! co, przekonaBe[ si? - spytaBa. - Tak. CaBy ranek pracowaBem dla Jonesa i odwaliBem niezB robot. To byBa naprawd ci|ka harówka. Ale chciaBem, |eby zobaczyB, ile mog zrobi. A potem zapytaBem go, czy nie zatrudniBby mnie jak innych parobków... i nie pBaciBby mi. - I co powiedziaB? - spytaBa siostra bez tchu. - PatrzyB na mnie dobr chwil, a potem roze[miaB si i my[laBem, |e powie, i| nie jestem wiele wart. To nie byBaby prawda, ale obawiaBem si, |e tak odpowie, bo w koDcu mam tylko dwana[cie lat. Naprawd ci|ko dosta robot, kiedy si ma dwana[cie lat. Ale nie. Zamiast tego powiedziaB:  A niech mnie g[ kopnie, je[li nie dam ci szansy." I mam dostawa pidziesit centów tygodniowo. - Robin! - zawoBaBa wzruszona MaBgosia. - Ja te|! - Ty te|? - powtórzyB Robin porwawszy si na równe nogi. - Ty? - To wszystko dlatego, |e jeste[my blizniakami - wytBumaczyBa siostrzyczka, a oczy jej zal[niBy. - MówiBam ci, |e bliznita zawsze robi to samo. Inaczej nie mog. Oboje wymy[lili[my to samo. PoszBam do ciotki Matyldy 33 i poprosiBam, by daBa mi jak[ robot, za któr dostaBabym zapBat... a ciotka powiedziaBa, |e mog spróbowa w mleczarni. No i pani Macartney uznaBa, |e si nadaj... i zarobi pidziesit centów tygodniowo, je[li tylko bd pracowa tak porzdnie jak dzisiaj. Robin gorczkowo uchwyciB jej rk. - MaBgosiu, na pewno potrafimy pracowa tak, |eby byli z nas zadowoleni. Zreszt musimy. A razem... to wyjdzie... dolar tygodniowo, gdy tylko wytrwamy i zaoszczdzimy wszystkie zarobione pienidze... A to..