... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Siedząc na oczach licznej publiczności sprostali oni próbom, którym poddawało ich równocześnie wielu słuchaczy. Wśród prób były następujące: jedna z osób zaczynała uderzać w dzwon, a specjalista od pamięci miał liczyć ilość uderzeń. Druga osoba dyktowała z kartki papieru długie ćwiczenie z arytmetyki, zawierające dodawanie, odejmowanie, mnożenie i dzielenie. Trzecia osoba recytowała długi szereg wierszy z Ramajany lub Mahabharaty, które należało powtórzyć; czwarta podała zadanie z zakresu wersyfikacji, wymagające ułożenia wierszy na dany temat z zachowaniem odpowiedniej miary wiersza, przy czym każdy wiersz miał się kończyć specjalnym słowem; piąta osoba prowadziła z szóstą teologiczną dyskusję, której treść trzeba było cytować w tej samej kolejności, w jakiej wypowiadali się dyskutanci; siódma osoba obracała koło, którego ilość obrotów trzeba było policzyć. Badany ,specjalista od pamięci' musiał wykonywać równocześnie wszystkie te czynności na drodze czysto pamięciowej, gdyż nie rozporządzał ani papierem ani ołówkiem. Napięcie wysiłku umysłowego musiało być straszliwe. Zazwyczaj z powodu nieświadomej zawiści ludzie są skłonni obniżać wartość tego rodzaju wysiłków, twierdząc, że wymagają one tylko wyćwiczenia niższych funkcji mózgu. Jednakże nie jest to jedynie sprawą samej pamięci. Ważniejszym czynnikiem jest tu ogromna koncentracja umysłu". Ranczi leży 2000 stóp (około 600 metrów) powyżej poziomu morza; klimat tu jest łagodny i równy. Posiadłość mająca około 25 akrów (około dziesięciu hektarów), położona nad wielkim, nadającym się do kąpieli stawem, obejmuje jeden z najładniejszych w Indiach sadów: pięć tysięcy drzew owocowych mango, guawa, liczi, daktyli i innych. Osobny dom przenaczony dla gości otwarty jest gościnnie dla wszystkich odwiedzających osób z Zachodu. Biblioteka zakładu posiada liczne czasopisma i około tysiąca tomów w językach angielskim i bengalskim, pochodzących z darów Zachodu i Wschodu. Znajduje się w niej kolekcja pism świętych z całego świata. Dobrze zorganizowane muzeum urządza wystawy archeologiczne, geologiczne i antropologiczne; wystawiane okazy są w dużej mierze trofeami mych wędrówek po różnych zakątkach świata. Szpital i przychodnia z apteką Misji Lahiri Mahasayi, wraz z licznymi ich filiami w odległych wsiach, obsłużyły już około 150.000 ubogich. W ogrodzie stoi świątynia Sziwy z posągiem błogosławione- 338 l Przeżyliśmy wiele chwil zachwytu, patrząc niemal w zupełnym zapomnieniu na nieustannie zmieniające się obrazy rozpostarte na firmamencie przez Boga, gdyż tylko Jego ręka potrafi wydobyć barwy tak tętniące świeżością życia. Ta intensywność kolorów ginie, gdy człowiek próbuje je naśladować z pomocą swych barw, Pan bowiem operuje prostszym i skuteczniejszym środkiem - nie olejem, ani pigmentami - lecz promieniami światła, a ona czerwieni się; następuje nowy ruch pędzla, a plama zmienia się stopniowo na pomarańczową i złotą; potem pchnięciem pędzla przebija on chmury smugą purpury, tworząc loki lub frędzle czerwieni cieknącej z rany chmury. Tak nieustannie, wciąż na nowo, dniem i nocą zabawia się on grą barw, zawsze zmienny, zawsze nowy i zawsze świeży, niepowtarzalny; żaden kolor nigdy nie jest taki sam. Piękno gry barw w ciągu dnia w Indiach nie daje się z niczym gdzie indziej porównać; często niebo tak wygląda, jak gdyby Bóg zebrał wszystkie barwy ze swej palety, potrząsnął nimi i potężnym ruchem rzucił je na niebo. Muszę tu opowiedzieć o wspaniałości zwiedzanej przez nas o zmierzchu tamy Krisznaradżar Sagar, znajdującej się 12 mil od Majsor. Tama zasila ogromną elektrownię, która oświetla miasto Kajser, dostarcza energii fabrykom jedwabiu, mydła i olejku sandałowego. Pamiątki z drzewa sandałowego z Majsor posiadają wspaniały zapach, który nie ulatnia się pomimo upływu czasu; lekkie ukłucie szpilką ożywia zapach na nowo. Majsor szczyci się wielkimi, pionierskimi przedsiębiorstwami, jak kopalnia złota w Kolar, cukrownia, wielka huta i stalownia w Bhadrawati oraz tania i sprawna kolej państwowa Majsoru, która obejmuje obszar 30.000 mil kwadratowych tego księstwa. Yoganandadżi wraz ze mną wsiadł do małego autobusu i z młodym chłopcem jako naszym oficjalnym przewodnikiem wyruszyliśmy równą choć błotnistą drogą, w chwili gdy słońce skłaniało się ku horyzontowi, czerwieniąc się jak zbyt dojrzały pomidor. Droga prowadziła koło wszechobecnych czworokątów ryżowych pól, pomiędzy szeregami cienistych drzew banyanu, poprzez las wyniosłych palm kokosowych, z roślinnością niemal tak gęstą jak w dżungli; w końcu zbliżając się do grzbietu wzgórza ujrzeliśmy wielkie sztuczne jezioro, w którym odzwierciedlały się gwiazdy oraz grzywy palm i innych drzew; dokoła wznosiły się tarasy ogrodów, a na brzegu widniał rząd lamp elektrycznych; poniżej zapory oczy nasze ujrzały olśniewającą grę barwnych promieni na fontannach wody, podobnych do licznych strumieni wylewającego się atramentu - pyszne błękitne wodospady, tworzące czerwone katarakty, zielony i żółty 341 ROZDZIAŁ 41 Idylla w Południowych Indiach - Jesteś, Dick, pierwszym człowiekiem Zachodu, który wszedł do tej świątyni. Wielu próbowało na próżno to uczynić. Słysząc moje słowa Mr. Wright był początkowo zaskoczony, a potem zadowolony. Właśnie dopiero co wyszliśmy z pięknej świątyni Czamundi, znajdującej się na pagórkach górujących nad Majsor, w południowych Indiach. Złożyliśmy w niej pokłon przed złotymi i srebrnymi ołtarzami Bogini Czamundi, patronki rodziny panującego maharadży. - Na pamiątkę tego wyjątkowego zaszczytu - rzekł Mr. Wright, starannie składając kilka poświęcanych płatków róży - zachowam na zawsze ten kwiat pokropiony przez kapłana różaną wodą. Mój towarzysz i ja (Miss Bletsch, która nie mogła dotrzymać nam kroku w naszym ruchliwym życiu, pozostała u mych krewnych w Kalkucie) spędziliśmy miesiąc listopad 1935 r. w Majsor. Następca maharadży, H.H. Juwaradża Sri Kriszna Narasingharadż Wadijar, zaprosił mego sekretarza i mnie do zwiedzenia jego oświeconego i postępowego księstwa. W ciągu ubiegłych dwóch tygodni przemawiałem do tysięcy obywateli i studentów w sali miejskiej, w Kolegium Maharadży, w Uniwersyteckiej Szkole Medycznej; potem na trzech masowych zgromadzeniach w Bangalore w Narodowej Szkole Średniej, w Kolegium i w sali miejskiej w Czetty, gdzie zebrało się przeszło tysiąc osób