... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

No pewnie. £adniej to, kulturalniej. Bez jakichœ tam œmietników i ch³eptania rozkoszy. Takie rzeczy to ma uczeñ w telewizji i w domu. A w szkole zachowujemy jednak pewne normy. Nie mog³am siê doczekaæ, kiedy dojdê do „Byæ albo nie byæ" i do szarej ramki, która wyjaœni mi, o co w³aœciwie tu chodzi. 1 dosz³am. W ramce by³o napisane: „Rozwa¿ania nad etycznymi konsekwencjami zemsty". 46 Przeczyta³am monolog raz. Potem jeszcze raz. Od do³u. Po kawa³ku. I nigdzie, w ¿adnym wersie nie mog³am siê dopatrzyæ rozwa¿añ nad etycznymi konsekwencjami zemsty. WyraŸnie czyta³am w myœlach cz³owieka, którego niepokój doszed³ do granicy, za któr¹ jest tylko pytanie, czy nie przerwaæ ¿ycia. Ale gdzie pewnoœæ, ¿e skoñczenie w³asnej historii zakoñczy w³asny niepokój? Co jest za t¹ granic¹? Mo¿e w³aœnie tylko niepokój? Ja to tak czytam. Czy prawid³owo? Mam nadziejê, ¿e moje odczytanie nie jest jedynym mo¿liwym. A ju¿ na pewno nie chcia³abym, ¿eby w³aœnie ono by³o zawarte w szarej ramce jako obowi¹zuj¹ce. Sztuka jest jedyn¹ dziedzin¹, której nie trzeba czytaæ ze zrozumieniem. Biedne dzieciaki ze skrzywionymi krêgos³upami, nie czytajcie Hamleta ze zrozumieniem. Im mniej rozumiecie z Hamleta, tym lepiej. On te¿ nie móg³ zrozumieæ ani innych, ani siebie. On te¿ siê nudzi³ i mêczy³ ze swoj¹ niewiedz¹. Jemu te¿ siad³a inteligencja emocjonalna. Z drugiej strony — jak nie zrozumiecie, to was oblej¹. Mo¿e wiêc lepiej trzymaæ siê szarych ramek bez wzglêdu na to, co tam wypisuj¹ ludzie, którzy te¿ musz¹ z czegoœ ¿yæ? Sama nie wiem. No w³aœnie. I to jest istota monologu Hamleta. A jak on siê koñczy? Wejœciem Ofelii, któr¹ Hamlet doprowadza do samobójstwa. Dlaczego? Niepokój? Spadek serotoniny? Wampiryczna osobowoœæ? Drodzy autorzy szarych ramek! Nie musicie czytaæ Hamleta ze zrozumieniem, ale przynajmniej wejdŸcie w po³o¿enie tego, kto was czyta. W koñcu nie ka¿dego staæ na Hamleta bez opracowania. Jedyne, co z tego wszystkiego wiem na pewno, to to, dlaczego z opracowaniem jest taniej. 22 stycznia 2005 r. Przesralnia Osoby o s³abym sercu nie powinny tego czytaæ. Upokorzenie, jakiego dozna³a dwunastoletnia Kasia w swoim krótkim ¿yciu artystki, jest rzeczywiœcie potworne. W zasadzie nie znam nikogo, kto w swoim ¿yciorysie artystycznym móg³by zapisaæ coœ tak strasznego. Ja te¿ wpad³am w os³upienie, kiedy przeczyta³am jej list. Pytasz, co robiæ. Jak siê w tym znaleŸæ. Gdzie siê podziaæ. Pojêcia nie mam. Naprawdê. Mogê tylko opisaæ twoj¹ historiê, ¿eby znalaz³a siê wœród najbardziej traumatycznych prze¿yæ, jakie mog¹ spotkaæ naturê twórcz¹. Zanim jednak zacznê tê straszn¹ opowieœæ, pozwól, Kasiu, ¿e odniosê siê do zwrotu „u cioci na imieninach", który w tej historii ma wielkie znaczenie. Kasia u¿ywa go w znaczeniu czegoœ najgorszego dla niespokojnej natury, czegoœ, co pachnie domowym ciepe³kiem, ciasteczkami, g³askaniem po g³ówkach i wierszykami bratanicy odczytywanymi po deserze. Ja te¿ tak rozumia³am to okreœlenie, dopóki nie spotka³am kolegi, który zabra³ mnie ze sob¹ do cioci na imieniny. Ze wzglêdu na to, ¿e Kasia ma dwanaœcie lat, nie opowiem, co tam siê dzia³o. W ka¿dym razie od tego dnia okreœlenie „u cioci na imieninach" jest dla mnie synonimem zupe³nie czegoœ innego. A teraz do rzeczy. 48 Kasia dobrze rysuje i w zwi¹zku z tym zapisa³a siê do szko³y na zajêcia plastyczne. Ju¿ na pierwszej lekcji chcia³a wyjœæ z sali, kiedy nauczycielka kaza³a mówiæ do siebie „ciociu" i wyci¹gnê³a pude³ko ciasteczek. Chowa³a ostrzy¿on¹ g³owê w swój obszerny czarny sweter, kiedy Ciocia opiewa³a piêkno przyrody i przeœliczne listki na krzaczkach. T³uk³a g³ow¹ o blat sto³u, kiedy Ciocia kaza³a rysowaæ „dzbanuszki". Odwraca³a siê do klasy, demonstruj¹c odruch wymiotny, kiedy Ciocia pokazywa³a swoje w³asne prace ukazuj¹ce las zim¹ i seriê bukietów polnych. Zajêcia nazwa³a „przesralnia". Chcia³a za³o¿yæ tajne ko³o zwalczania Cioci. Buntowa³a kolegów, proponuj¹c, ¿eby oddawali Cioci po prostu puste kartki na znak sprzeciwu. Niestety, by³a jedynym cz³onkiem ko³a, bo koledzy jakoœ nie mieli ochoty na zwalczanie przesralni — apatycznie patrzyli na jej samotn¹ walkê. Nie chodzi³a na polecane przez Ciociê wystawy