ďťż

... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Jeden lub dwóch z nich ma przewieszony przez plecy niewielki worek (często też używajš na to rękawicy) z rozmaitym ziarnem (prócz hreczki). Gdy wejdš do chaty wyjmujš garœć tego ziarna i rzucajš na izbę, i niby to siejšc je, mówiš: Sij sia, rodysia - żyto, pszenycia i wsilaka pasznycia2. Obdarowani przez gospodarza lub gospodynię odchodzš, życzšc zdrowia, szczęœcia i powodzenia w roli i dobytku. ,,Gaz[eta] Warsz[awska]3 prostuje niektóre błędne mniemania co do kolęd w ogólnoœci autora artykułu Kolendy podolskie (w ,,Bibl[iotece] Warsz[awskiej]")4, mówi bowiem: Lud polski œpiewa kolędy od wigilii Bożego Nar[odzenia] aż do œwięta Trzech Króli, nie tylko w domowych zebraniach, ale młodzież zwykle obchodzi dwory i chaty i œpiewa je pod oknami (często z grajkiem) zaczynajšc?^ 1 W żłobie leży, któż pobieży kolędować małemu, Jezusowi Chrystusowi nam narodzonemu itd. Œpiewa dalej dwie albo trzy kolędy, treœci odnoszšcej się do nar[odzin] Chr[ystusa] Pana i kończy: BšdŸcie państwo weseli, jak w niebie anieli, a dajcie pieróg do kobieli. [Pierwodruk: O. Kolberg Pieœni ludu z Podola. . . s. 236.] 2Ob[acz] Pokucie. T. 1. [DWOK T. 29] s. 130. 3[Anonimowy artykulik bez tytułu, zaczynajšcy się od słów: ""Biblioteka Warszawska" (sierpień, zeszyt XX) umieœciła artykuł. . .".] "Gazeta Warszawska" 1858 nr 292 s. 2. 4[E. Dulski] Kolendy podolskie. "Biblioteka Warszawska" 1858 T. 3 s. 294-322. 34 35 albo tak: Byliœmy w koœciele, widzieliœmy wesele, Pan Jezus maluœki prosi o pieluski, my pieluski przynosim, a państwa o kolędę prosim. Ze dworów wysyłajš kolędnikom pienišdze, kawałek kołacza, proszš do chat na rozgrzanie i dzielš się, czym Bóg dał. Stšd mylnie autor Kol[end]podols[kich] sšdzi, jakoby kolędy religijne jedne œpiewane tylko były w koœciele przed nabożeństwem pod przewodem dziaków, a drugie butwiały w starych ksišżeczkach lub zachowały się w pamięci sług koœcielnych i dziadów z lirami. Obchód Małanki i Wasyla nie należy do kolęd. Szopki tylko sš po miastach. Pieœń niniejszš1 œpiewajš w obwodzie czortkowskim chłopaki w wieczór przed Nowym Rokiem, chodzšc po chatach z pługiem i udajšc orzšcych, przy czym owsem lub kukurudzš posypujš: 2 Iwoji woły, moji woły, hej, hej! A w peredi dwa medwedi, hej, hej! A w pryhoni2 dwi woroni, hej, hej! W kolisnici3 dwi senyci, hej, hej! Sij, rodysi żyto, pszenyci, wszylaka pasznyci, hej, hej! Chodyf Ilja na Wasylja, nosyf puhu żytianuju, de zamachnę, żyto roste. Rody, Boże, żyto, pszenyciu, wsiaku pasznyciu, u poli jadro, a w domi dobro! 3 Maleńkie dziatki zbierały kwiatki, na polu stali, Pana witali. Witajże, Panie, Niebieski*Wetmanie, dajże nam kołacza wielkiego i masła œwieżego. A jak sobie podjem, to lepiej powiem. 4 Stała nam się dziœ nowina, Panna porodziła Syna w Betlehem miasteczku, na sianku w żłobeczku. Panna Syna porodziła, w białe pieluszki powiła, na Józefa pospieszała, do Egiptu uciekała. *[Rkp. Kolberga, teka 20, sygn. 1248, k. 297. ródło:] Ż. Pauli Pieœni ludu ruskiego w Galicji. T. 1. Lwów 1839 s. 15[-16 nr 21, 22]. 2 [w zaprzęgu] 3 [w kolasce] 3. [Rkp. Kolberga, teka 20, sygn. 1248, k. 292. ródło:] S. Baršcz Bajki, fraszki, podania, przysłowia i pieœni na Rusi. Zebrał [. . .] Tarnopol 1866 s. 239. 4.[Rkp. Kolberga, teka 20, sygn. 1248, k. 292. ródło:] S. Baršcz [Bajki...] s. 239-240. 36 37 Obaczyła chłopka siejšcego, przemówiła Marya do niego: Siej pszeniczkę w imię moje, jutro zbierzesz jako swoje. Żydowie się dowiedzieli, za Maryjš pobieżeli: Pomagaj Boże, chłopku żacy, czyœ nie widział Maryi bieżšcej? Widziałem, gdym siał i orał, a na woły: hola! wołał. Uderzyli Żydzi w obie dłonie: Już Maryi więcej nie dogonim. Czem prędzej Żydzi powracali, długo się po lasach błškali, Herod nie mógł się dalej wstrzymać, rozkazał dziatwę powycinać. Płakały stroskane matki, gdy widziały swoje dziatki srogo od katów męczone, na pastwę ich wystawione. Wielkie było zdziwienie ponad wszelkie stworzenie, gdy cały œwiat wielce strwożony, Jezus w Egipcie ocalony. Prowadzšc Najœwiętszš Pannę do szopki œpiewano1: 5 Za czasów Augusta pokoju złotego narodził się Zbawiciel, Stwórca œwiata wszego, przy Betlehem miasteczku w ubogiej stajence, przyszedł czas porodzenia Najczystszej Panience. Jako promień słoneczny przez kryształ1 przechodzi, tak Syn Boży z jej czystych wnętrznoœci wychodzi. Mšdroœć ona przedwieczna na ziemię zstšpiła, nie ma miejsca, gdzie by go Matka położyła. Przyszedł na œwiat do swoich, lecz go nie przyjęli, ale go między bydło do stajni wypchnęli. Słowo Syn ukochany w piersiach Ojca swego, czyli mało miał czasu2 u Boga wiecznego? O miłoœci, miłoœci! Pięknieœ go uczciła, Ojcu go z łona wzišwszy, w stajnięœ go wrzuciła. Nie ma miejsca wczesnego dziecina płaczšca, podaj serce na żłobek, duszo miłujšca. Nie masz tego człowieka, który by obwieœcił, jak się Bóg przedwieczny z Synem swoim pieœcił. Zstšpiwszy z tronu Ojca sobie współrównego, nie ma miejsca na ziemi do wczasu lepszego. Ršczki z chęciš podaje, wszytek się wydziera i do ciebie się, duszo, z miłoœciš napiera. WeŸże więŸnia miłoœci oto skrępowanej miłoœciš, a od Ojca tobie darowanej. WeŸże skarb serca twego, przytul go do siebie, otoć sam ršczki daje i pragnie do ciebie. Oczki do snu powłóczy, sam się uœmiechajšc, a na Matkę poglšda wczesnoœć przyznawajšc. Matka go też nie broni, owszem ci go daje, a sama ze Synem u ciebie zostaje. Wszystkiegoć, duszo, daje, weŸże jak3 swego, on ci będzie pociechš serca strapionego. Niechżeć sam siły, zdrowia i rady dodaje, gdyć już niskšd ludzkiego ratunku nie staje. ^Rkp. Kolberga, teka 20, sygn. 1248, k. 292. ródło:] S. Baršcz [Bajki. . .] s. 240-241. [u Baršcza: krzyształ] 2 [u Baršcza: wczasu] 3[u Baršcza: jako] 38 39 Wielkanoc J. E. Makarewicz opisuje w "Tygodniku Ilustrowanym]"1 (gdzie załšczonš jest i odpowiednia rycina) œwięcenie kołaczy na Podolu galicyjskim następujšcymi słowy: Kur pieje po raz drugi, a równoczeœnie przecišgły klekot kołatek przerywa ciszę nocnš. Głosy te budzš nawet pogršżonych we œnie mieszkańców wsi podolskiej; tu i owdzie ukazujš się œwiatełka w oknach niskich chat