... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
- Wspomniał zdaje się firmy Bell Chemical i Simons. Oliver skrzywił się. - Och? - Jak mogłeś tak mnie wrobić, Oliver? Oliver pokręcił głową. - Sam zadawałem sobie to pytanie setki razy. Nie znam na nie odpowiedzi. - Zakrył twarz rękami. - Jay, przepraszam. Chciałbym ci pomóc. - Możesz to zrobić. Możesz mi dać wszystko, co masz na temat siatki informatorów. - Jay wskazał na mężczyzn na kanapie. - Wszystko o Torcellim, Vogelu i dwóch pozostałych. Oliver podniósł na niego oczy. - Skąd o tym wiesz? - zapytał przygnębiony. Jay pokręcił głową. - To nie ma znaczenia. - W porządku - Oliver potulnie przystał na propozycję. Przez chwilę się zastanawiał, po czym podszedł do gabloty i wyjął stamtąd kopertę. Popatrzył na nią i wręczył Jayowi. - Weź to. Tu znajdziesz wszystko, czego mógłbyś potrzebować, łącznie z testamentem McCarthy'ego. - Jezus Maria! - krzyknął Torcelli. - Wszystkich nas załatwisz, jak mu to dasz, Oliver. W sądzie nie będziemy mieli żadnych szans. - Testament McCarthy'ego? - zapytał z niedowierzaniem Jay, nie zwracając uwagi na Torcellego. - W ten sposób mieliśmy zagwarantowane zyski - wyjaśnił Oliver. - Po śmierci McCarthy'ego cała piątka powinna otrzymać akcje spółki McCarthy-Lloyd, które firma miała później od nas wykupić. To dawało nam motywację, żeby firmę wzbogacać. A ilość otrzymanych akcji miała zależeć od liczby informacji dostarczonych przez poszczególnych informatorów i od tego, jaki zysk przyniosły transakcje. Byliśmy wspólnikami, i chcieliśmy proporcjonalnie rozdzielić akcje. - Musiałeś zapisywać każdą transakcję i zaznaczać, od kogo pochodziła informacja, żeby było wiadomo, komu ile akcji w końcu przypadnie - rozumował Jay. Więc to dlatego Oliver miał w komputerze nazwy firm i nazwiska. - Tak - przyznał Oliver. - To była świetnie zorganizowana kapitalistyczna spółka w najlepszym wydaniu. Kiedy już w to weszliśmy, to znaczy każdy dostarczył po informacji, nikt nie mógł wyrolować innych, bo sam trafiłby do więzienia. Poza tym, nie istniały żadne ślady przepływu pieniędzy. To był majstersztyk - powiedział tęsknym głosem. - Przymknij się, cholera! - krzyknął Torcelli. - Niewiarygodne - stwierdził cicho Jay. - Tak, to było niewiarygodne. - Ale McCarthy sporo ryzykował - zauważył Jay. - Przez to, że umieścił informatorów w testamencie. - Dlaczego? - Od samego początku wszyscy mieliście motyw, żeby przyspieszyć jego przejście na tamten świat. - Niezupełnie. Firma bardzo dużo zawdzięczała Billowi. Potrafił postawić ją na nogi. Nie zapominaj, że byliśmy ukrytymi udziałowcami całej spółki, nie tylko działu arbitrażu. W chwili, kiedy zawarliśmy układ, firma nie była wiele warta. Chcieliśmy poczekać, aż się wzbogaci. Bez McCarthy'ego mogłoby nam się nie udać. - Oliver przerwał na chwilę. - Poza tym, czy myślałeś kiedyś o tym poważnie, żeby kogoś zabić, Jay? - Nie. - A ja owszem. Zabić nie jest tak łatwo, jak to pokazują w kinie albo w telewizji. To nie leży w naturze człowieka, odbierać innemu życie. Poza tym, zawsze zostaje jakiś ślad, niezależnie od tego, jak bardzo uważasz. Szczególnie, kiedy wynajmujesz płatnego mordercę. A śmierć kogoś takiego jak Bili McCarthy zmobilizowałaby całą masę urzędników, którzy mogliby znaleźć ten jedyny ślad. - Nie, jeśli ta śmierć to byłby wypadek. - Mhmmm. - Co? - Jay wiedział, że Oliver nie mówi wszystkiego. Oliver spojrzał na Torcellego, a potem z powrotem na Jaya. - Bili nie jest głupi. Powiedział swojemu dobremu znajomemu, prawnikowi, żeby w razie jego śmierci, nawet gdyby to wyglądało na wypadek, niezależnie od tego, co będzie w raporcie policji, przeprowadził indywidualne śledztwo. Bili chciał mieć pewność, że wiem, że się zabezpieczył. Oczywiście, nigdy mi nie zdradził nazwiska tego prawnika. Jayowi przyszło do głowy, że Barbara pewnie już zadzwoniła po policję. Była praktyczną osobą, a strzał z pistoletu słychać było nawet na górze. Chciał jednak o coś zapytać Olivera. - A co się działo z pieniędzmi, które były wysyłane z McCarty-Lloyd do EZ Travel w Bostonie? Oliver spojrzał na Jaya zdziwiony. - O czym ty mówisz? - O agencji turystycznej, której właścicielem jest firma McCarthy-Lloyd. O tej, w której Bullock jest dyrektorem finansowym