... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

- Okej, szefie - rzekł "Piętaszek" z uznaniem. - Ciekaw jestem, dlaczego on to zrobił - powiedział w zamyśleniu na schodach. - Miał po co żyć. Był mistrzem wagi średniej i kapralem, miał zostać sierżantem, miał wszystko. Ciekawe, co może skłonić człowieka do czegoś podobnego. - Zamknij się, na miłość boską! - zawołał wściekle Niccolo Leva. - Trzeba było na to masę odwagi - mówił "Piętaszek" Clark uważając, że musi mu wytłumaczyć, czując niejasno, że jest coś związanego z Blumem, co powinien powiedzieć. - Ja bym się na to nie zdobył. "Poczekajmy, aż stary Prew się dowie" - pomyślał. ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY DZIEWIĄTY Prew dowiedział się o tym dopiero w trzy dni później, kiedy wyszedł z Czarnej Dziury. Było to w dzień pogrzebu Bluma. Bardzo jest trudno skomunikować się z kimkolwiek, siedząc w Czarnej Dziurze, która oficjalnie nazywa się izolatką. "Czarna Dziura" to tylko opisowy termin gwarowy, stworzony przez więźniów. Profesorowie uniwersytetu nazywają go "amerykanizmem", co jest opisowym terminem gwarowym, stworzonym przez profesorów uniwersytetu. Prew wyszedł stamtąd o osiemnastej czterdzieści, zaraz po wieczornym posiłku, rozdygotany wskutek niedożywienia i oślepiony jarzącym blaskiem nagich, czterdziestowatowych żarówek - akurat w trzy dni i siedem i pół godziny od chwili, kiedy zasiadł przy stole jadalnym, wziął do ust pierwszy kęs dla pozoru i trzasnął w talerz widelcem czując, jak serce podchodzi mu do gardła. Teraz był innym człowiekiem, niż kiedy go tam zamykano, i bardzo się zdziwił zastając świat w zasadzie nie zmieniony. Okazało się, że tamto nie jest bynajmniej takie straszne, jak sobie wyobrażał. Wyszedł z poczuciem, że został poddany próbie i nie zawiódł; był bez mała tak dumny z tego jak z capstrzyku, który niegdyś odegrał na Arlingtonie - ale wcale nie było tak straszne, jak się spodziewał. Oto jedna z zalet tego, że ktoś jest pesymistą: nic nigdy nie jest tak złe, jak się myślało. W Obozie podawano zarówno obiad, jak i śniadanie i kolację po jednej załodze baraku naraz, dlatego że izba jadalna była za mała. Ponieważ program dnia w Obozie był bogaty, na każdy posiłek przypadało ogółem zaledwie pół godziny. ("To masa czasu, masa czasu - mawiał major Thompson. - Wystarczy, żeby się wszyscy najedli.") Jako że były trzy baraki, każdy z nich musiał zjeść w dziesięć minut. W praktyce nie dawano im nawet dziesięciu minut. Zostawało pięć minut, jeżeli odliczyć czas przeznaczony na uformowanie się, wejście, siadanie i podanie posiłku. Wielu więźniów uważało, że ten czas nie wystarcza. Ale też nikomu nie przyszło na myśl oskarżać Obozu o to, że jest miejscem wypoczynkowym. Tutaj w Obozie wszystko odbywało się według twardego, przyśpieszonego programu. Prew, zgodnie z instrukcjami Malloya, przekazanymi mu przez Angela Maggio, miał do wyboru dwa wyjścia: mógł albo zjeść naprawdę prędko i prosić o repetę - w którym to przypadku zmuszono by go do zjedzenia dwóch dodatkowych pełnych talerzy, a potem zażycia oleju rycynowego - albo zjeść tylko trochę i zacząć utyskiwać na kiepskie pożywienie, w którym to przypadku zmuszono by go do zjedzenia dwóch dodatkowych pełnych talerzy, a potem zażycia oleju rycynowego. Z góry więc wybrał obiektywnie drugą ewentualność wychodząc z założenia, że tym sposobem będzie miał w żołądku o jeden talerz mniej pokarmu, na który podziała ów olej rycynowy. Jeszcze borykał się z drugim talerzem, kiedy zaczął wchodzić barak numer dwa. (W obozie zawsze podawano najpierw jedzenie barakowi numer jeden, czyli funkcyjnym, na ostatku zaś barakowi numer dwa, czyli opornym.) Przybyli zasiedli do jedzenia nie zwracając na niego uwagi, on zaś odnalazł wzrokiem Angela Maggio i Berry'ego, i wysokiego mężczyznę o miękkich, przymglonych oczach nieugiętego marzyciela, którego nigdy dotąd nie widział, lecz który mógł być jedynie Jackiem Malloyem - jednakże stłumił w sobie uczucie radości i ulgi i nie patrzał na nich, bo i przed tym go przestrzeżono. Sierżant Judson osobiście dał mu olej rycynowy, dopilnowawszy uprzednio, żeby Prew zjadł obydwa talerze. "Grubas" miał taką metodę podawania oleju rycynowego, że łapał siedzącego za włosy, odciągał mu głowę do tyłu i wpychał mu butelkę między wargi, aż się oparła o zaciśnięte zęby, podczas gdy dwaj strażnicy trzymali go, a trzeci ściskał mu nos. Prewowi nie musieli ściskać nosa; przez cały czas miał żywo w pamięci instrukcje Malloya i przełknął posłusznie cały olej, jaki mu podał "Grubas", to znaczy cały olej, jaki był w półkwartowej butelce. Nawet i później, kiedy zabrali go do "sali gimnastycznej", miał żywo w pamięci instrukcje Malloya. Podczas gdy to wszystko się działo, barak numer dwa jadł dalej obojętnie, flegmatycznie. W "sali gimnastycznej", małej, pustej izbie na końcu łączącego baraki korytarza w kształcie litery T - gdzie strażnicy zabierali więźniów, żeby ich obrobić, "Grubas" zapytał Prewa, jak jego żołądek. Prew odpowiedział zgodnie z prawdą, że czuje lekki ból brzucha, na co "Grubas" trzasnął go pięścią w ów bolący brzuch, a Prew z ulgą zwymiotował na podłogę znaczną część oleju rycynowego zmieszanego z jedzeniem. Kiedy wycierał podłogę posługując się wiadrem i szmatami przygotowanymi w tym celu, otrzymał kilka kopniaków w twarz, ale to go właściwie nie zabolało. Następnie postawili go pod jedną z gołych ścian i "Grubas" wspomagany przez Turnipseeda i starszego szeregowca Hansona, którzy byli na służbie w izbie jadalnej, obrobił go, przy czym wszyscy trzej zmieniali się kolejno, kiedy zaczynali się męczyć. Raz tylko zastosowali trzonek od motyki, a mianowicie na ostatku, kiedy "Grubas" kazał Prewowi wstać z podłogi, a on nie mógł; wtedy "Grubas" grzmotnął go trzonkiem po goleniach, otwierając bliznę po dawnym skaleczeniu, i wówczas Prew się podniósł. Ale poza tym jedyną raną bojową, jaką odniósł, było drobne przecięcie skóry pod prawym okiem, od sygnetu z orłem wojskowym o rozpostartych skrzydłach, który "Grubas" miał na palcu; przecięcie to zamknęło się już, kiedy go wprowadzali do Czarnej Dziury. Na ogół powstrzymywali się od bicia go po twarzy i przypomniawszy sobie twarz Angela zrozumiał, że instrukcje Malloya są słuszne