... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
- Albo nauczymy ją, w jaki sposób sprawić, żebyś tańczył, jak ci zagra. Richard klepnął nogę Berdine i skłonił Mord-Sith, żeby się odsunęła, bo chciał sięgnąć do znajdujących się za nią szuflad. W dolnej znalazł papier. - Może byście się trochę przespały - rzekł z roztargnieniem, szukając pióra i atramentu. - Jechałyście co koń wyskoczy, żeby mnie dogonić, i z pewnością nie spałyście równie długo jak ja. Cara zadarła nos z kpiącym oburzeniem. - Będziemy cię strzec, kiedy zaśniesz. Kobiety są silniejsze od mężczyzn. Richard przypomniał sobie, że Denna mówiła mu to samo, tylko że wówczas nie były to żarty. Te trzy kobiety nigdy nie traciły czujności, gdy ktoś był w pobliżu. Tylko jemu ufały i tylko na nim ćwiczyły się w towarzyskich uprzejmościach. Richard pomyślał, że będą jeszcze długo praktykować. Może to dlatego nie chciały odłożyć Agieli - zawsze były wyłącznie Mord-Sith i bały się, że się od tego nie wyzwolą. Cara nachyliła się i zajrzała do pustej szuflady, zanim chłopak ją zasunął. Odrzuciła do tyłu jasny warkocz. - Musi jej bardzo na tobie zależeć, lordzie Rahlu, skoro chce ci poddać swój kraj. Nie wiem, czy zrobiłabym coś takiego dla mężczyzny, nawet takiego jak ty. To on musiałby mi się poddać. Richard odsunął ją na bok i znalazł wreszcie pióra oraz atrament w szufladzie, którą otworzyłby jako pierwszą, gdyby Cara jej nie zasłaniała. - Masz rację, bardzo jej na mnie zależy. A jeśli chodzi o poddanie kraju, to jeszcze jej o tym nie powiedziałem. Cara opuściła ramiona. - To znaczy, że musisz ją o to poprosić? Jak tych, którzy tu byli? Richard odkorkował buteleczkę z atramentem. - Tb jeden z powodów, dla którego muszę natychmiast napisać ten list i wyjaśnić jej mój plan. Może byście się uspokoiły i pozwoliły mi pisać? Raina, szczerze poruszona, przykucnęła obok krzesła chłopaka. - A jeżeli odwoła ślub? Królowe są dumne. Może nie zechcieć zrobić czegoś takiego. Richard poczuł dreszcz niepokoju. To było jeszcze gorsze. Te kobiety tak naprawdę nie rozumiały, o co prosił Kahlan. Nie prosił królowej, żeby poddała swój kraj. Prosił Matkę Spowiedniczkę, żeby poddała całe Midlandy. - Ona tak samo jak ja chce pokonać Imperialny Ład. Walczyła z determinacją, która wprawiłaby w osłupienie nawet Mord-Sith. Równie mocno jak ja chce położyć kres zabijaniu. Kocha mnie i zrozumie, dlaczego o to proszę. - Jeśli tak się nie stanie, to cię obronimy - westchnęła Raina. Richard spojrzał na nią z taką wściekłością, że aż odchyliła się do tyłu, jakby ją uderzył. - Nigdy, przenigdy nie waż się nawet pomyśleć o zrobieniu Kahlan krzywdy. Masz ją chronić tak samo jak mnie albo od razu stąd znikaj i przyłącz się do moich wrogów. Jej życie ma być dla ciebie równie cenne jak moje. Przysięgnij na więź która cię ze mną łączy! Raina przełknęła ślinę. - Przysięgam, lordzie Rahlu. Chłopak spojrzał gniewnie na dwie pozostałe Mord-Sith. - Wytęż! - - Przysięgam - powiedziały jednym głosem. Spojrzał na Egana i Ulica. - - Przysięgamy, lordzie Rahlu - powiedzieli. - No to w porządku - rzekł już łagodniej Richard. Położył przed sobą papier i starał się myśleć. Wszyscy sądzili, że nie żyje, i tak powinno być. Nie mógł dopuścić, by dowiedzieli się, że jest inaczej, ponieważ wtedy ktoś mógłby wpaść na pomysł, żeby dokończyć to, co niby zrobiła Naczelna Rada. Kahlan zrozumie, jeżeli on jej to właściwie wytłumaczy. Richard czuł, że Magda Searus patrzy nań gniewnie z kopuły. Bał się spojrzeć w górę, żeby jej czarodziej, Merritt, nie ukarał go błyskawicą za to, co czynił. Kahlan musi mu uwierzyć. Powiedziała mu kiedyś, że oddałaby życie, by go chronić, i że zrobiłaby wszystko, by ocalić Midlandy. Wszystko. Cara wsparła dłonie o blat. Znów się figlarnie uśmiechała. - Czy królowa jest ładna? Jak wygląda? Chyba nie każe nam nosić sukien, kiedy się już pobierzecie? Usłuchamy, ale Mord-Sith nie chodzą w sukniach. Richard westchnął w duchu