... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Creasy opisał Michaelowi szczegółowo, co nastąpi. Dziewczyna odczuwała wyraźny niepokój. Siedziała ze skrzyżowanymi nogami na materacu, oparta plecami o kamienną ścianę. Zaczęła ziewać, a potem drżeć na całym ciele. Z oczu i z nosa spływała jej wodnista wydzielina. Michael powiedział, że zaraz wróci i wyszedł z piwnicy, zamykając za sobą drzwi na klucz. Przyniósł z kuchni kilka pudełek chusteczek higienicznych i dał je Juliet, ale nic nie mogło zatamować potoków śluzu. Podkoszulek i dżinsy dziewczyny były mokre od potu. Przez kilka godzin siedział obok niej na materacu, trzymając jej drżącą dłoń. Zaczęła wydawać żałosne jęki jak cierpiące zwierzątko. Potem zapadła nagle w głęboki sen. Wiedział, że narkomani nazywają ten stan „snem głodowym". Potrwa kilka godzin, a potem będzie jeszcze gorzej. Wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Czuł w głowie dziwną pustkę. Znów była noc. Podszedł do basenu, wpatrując się w światła osiedli na wyspach Gozo i Comino, a także na widocznej w oddali Malcie. Przepełniała go nienawiść do ludzi, którzy doprowadzili Juliet do takiego stanu. Myślał o Creasym, który był już pewnie w Mediolanie, tropiąc winowajców. Modlił się w duchu, żeby ich dopadł. Zajrzał do piwnicy po dwóch godzinach. Dziewczyna jeszcze spała, wrócił więc do basenu, rozebrał się i przepłynął go szybko pięćdziesiąt długości. Juliet obudziła się dwie godziny później. Minęła doba od ostatniego zastrzyku metadonu. Przeżywała teraz największe katusze. Michael siedział na brezentowym krześle i widział, jak się męczy. Zaczęła ziewać tak gwałtownie, że bał się, by nie zwichnęła sobie szczęki. Z nosa spływał jej wodnisty śluz, a z oczu strumienie łez. Źrenice miała mocno rozszerzone. Delikatne włoski na jej ciele zjeżyły się. Była zimna jak lód i miała gęsią skórkę. Michael wiedział od Creasy'ego, że to symptomy głodu narkotycznego. Cierpiała coraz bardziej. Nie mogła powstrzymać gwałtownej reakcji jelit. Piwnicę wypełnił nagle odrażający smród, a na dżinsach Juliet pojawiła się wielka plama. Ściągnęła je gorączkowo, a potem zdjęła także zabrudzone majtki i przesiąknięty potem podkoszulek. Była teraz zupełnie naga. Michael miał wrażenie, że nie zauważa w ogóle jego obecności, po chwili dostrzegł jednak jej badawcze spojrzenie i usłyszał, jak zduszonym głosem błaga go o zastrzyk. Podniósł się z krzesła, podszedł do beczki i zanurzywszy w niej drewnianą chochlę oblał Juliet wodą. Robił to kilkakrotnie, ale ciągle na nowo się brudziła. Dostała torsji. Leżała na ziemi, wymiotując i wydalając kał. Zauważył w wymiocinach krew i jego niepokój zmienił się niemal w rozpacz. Spostrzegł też, że brzuch Juliet drga, jakby miała pod skórą kłębowisko węży. Creasy wspominał mu, że to skutek silnych skurczów jelit. Świadomość tego faktu nie przyniosła jednak Michaelowi ulgi. Wiedział, że od tej chwili dziewczyna nie zazna już spokoju, aż przezwy- 102 cięży chorobę albo umrze. Przemknęło mu przez myśl, że grób, który musiałby wykopać, nie byłby szczególnie długi ani szeroki. W ciągu następnej godziny opłukiwał ją jeszcze kilka razy wodą z beczki. Juliet była cała mokra, podobnie jak materac i posadzka piwnicy. Michael rozglądał się nieprzytomnie, trzymając w ręce drewnianą chochlę. Stracił poczucie czasu i gdyby nie miał zegarka, nie potrafiłby ocenić, czy spędził w piwnicy kilka godzin, dni czy tygodni. Wszystko go bolało i czuł dziwne otępienie. Wiedział, że Juliet nie dostawała narkotyku mniej więcej od trzydziestu sześciu godzin i że minie jeszcze cztery lub pięć dni, zanim wróci do równowagi albo umrze. W pewnej chwili odezwała się do niego gardłowym, chrapliwym szeptem, błagając o zastrzyk. Podszedł do brezentowego krzesła i usiadł, próbując uniknąć jej spojrzenia. Nie potrafił. Drobna, blada i drżąca postać na brudnym materacu wciąż przykuwała jego wzrok. Chciała mu oddać wszystko, co miała, to znaczy swoje nagie ciało. Pokazywała Michaelowi piersi, obejmując je dłońmi. Rozkładała nogi i masowała krocze, aby go skusić. Starał się w tym momencie patrzeć w punkt na ścianie nad jej głową. Nagle zaczęła przeklinać i krzyczeć. Z ust trzynastoletniej dziewczyny padały wulgarne słowa. W końcu zaczęła energicznie wierzgać i kopać nogami w materac. Trwało to bardzo długo. Michael zastanawiał się, jak ktokolwiek jest w stanie zachowywać się tak agresywnie przez dłuższy czas. Wątpił, czy nawet silny mężczyzna potrafiłby to znieść, a co dopiero słaby i wycieńczony organizm dziecka. Był przerażony. Nagle usłyszał, że dzwoni telefon. Dziewczyna nie zwracała na to uwagi. Nadal miotała się we wszystkie strony, wierzgając nogami. Michael podniósł słuchawkę i usłyszał dobiegający z daleka głos Creasy'ego: — Czy to ty? — Tak. — Jak wygląda sytuacja? Michael wciągnął głęboko powietrze i odparł najspokojniej jak potrafił: — Jestem w piwnicy... Myślę, że ona umiera. — Opisz, co się z nią dzieje. Michael musiał znów zaczerpnąć tchu. — Ma drgawki. Wierzga jak cholera. I błaga o zastrzyk. Creasy zapytał opanowanym głosem: — Wymiotowała i wydalała kał? — Tak. — Miała skurcze brzucha? — Tak. — Czy długo spała? — Owszem. Zbudziła się kilka godzin temu... Creasy, to jeszcze dziecko... Jej organizm dłużej tego nie wytrzyma. Nastąpiła chwila ciszy, po czym Creasy zapytał: — Ile czasu minęło od ostatniego zastrzyku? 103 — Trzydzieści osiem godzin i trzydzieści minut — odparł Michael, spojrzawszy na zegarek. Creasy zastanawiał się przez moment, po czym rzekł: — Jeżeli wytrzyma jeszcze jedną dobę, może przeżyje. Spałeś choć trochę? — Nie. — Posłuchaj mnie uważnie. Narkomani nazywają to, co się z nią teraz dzieje, „wypędzaniem diabła". Pamiętaj, Michael: pod żadnym pozorem, choćbyś czuł się nie wiem jak parszywie, nie dawaj jej następnego zastrzyku. Bez względu na to, co będzie robiła albo mówiła. — Jego głos zabrzmiał ostro. — I nie myśl nawet o wzywaniu lekarza czy kogokolwiek innego. Lekarz da jej zastrzyk i wyśle ją do ośrodka odwykowego. W przypadku niektórych narkomanów może to być najlepsze rozwiązanie, ale mam przeczucie, że dla Juliet jedyną szansą ratunku jest pozostanie jeszcze przez kilka dni pod twoją opieką w tej piwnicy