... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Dramat ten wystawiony był na teatrum przed Królem Stefanem i Anną Jagielonką w Ujazdowie pod Warszawą d. 12 Stycznia 1578 roku; kosztem i staraniem Jana Zamojskiego, podówczas kanclerza i hetmana W. koronnego. Znać Jan umyślnie na to dramat ten napisał, ale jak sam w posłaniu czy przedmowie uniewinnia się, nie wiedział potem czy będzie potrzebny lub nie ten dramat jego i myślał: "że tak ze mną zostać miało molom na pokarm, albo na trąbki do Apteki. Jakom listy W. M. przeczytał, nie było czasu poprawować, bom wszystek musiał insumere na przepisanie. Quid quid id est, a baczę że błazeństwo i W. M. sam podobno rzeczesz, posyłam W. M. tem śmielej, chocia niemasz co, żem to jeszcze z przodku W. M. opowiadał, że to nie miało być ad amussim, bo mistrz nie po temu. Rzeczy też drugie nie wedle uszu naszych. Inter caelera są trzy chory, a trzeci jakby greckim chórom przygania, bo oni już osobny charakter do tego mają, niewiem jako to w polskim języku brzmieć będzie. Ale w tym niech będzie arbitrium W. M., abo raczej we wszystkiem etc. Dalt 22 grudnia "R. P. 1577." — Tak więc we dwadzieścia dni od przepisania wyuczony i przedstawiony był ten dramat. Współcześni (a ile wiem) nie zostawili nam wiadomości, jaki był effekt na scenie i jak go przyjęło, ale spodziewamy się, że zapewne choć dla nowości samej, wrażenie wielkie uczynić musiał. Jan Kochanowski niewykończony swój dramatyczny obraz z wielkich homerycznych cza- sów, zbyt surowo osądził, nazywając błazeństwem. Odprawa posłów w swym rodzaju, jest wybornym dramatem, ale nie takim jakim go dziś pojmujemy. Przedmiot jest bohaterskich grecij czasów i forma starodawna czysto grecka. Przedmowa Jana tylko co cytowana dowodzi, że pracował nad przejęciem tej formy, uznając ją konieczną wynikłością przedmiotu. Słusznie Osiński napisał (Sybilla 1821) że na to baczyć mamy, sądząc o Odprawie posłów Jana Kochanowskiego, iż ón, niemiał innych wzorów nad starożytne tylko, bo Cervantesa o dziesięć, o trzydzieści Lopeza i Shakspeara, a więcej niż o pół wieku uprzedził Kalderona i Kornela — nie miał więc wzorów nad greckie i rzymskie. Rzymskie z dziwną trafnością pominął, choć inni mu współcześni, świadkiem Górnicki, woleli je i przekładali. I gdyby był miał nasz poeta inne wzory, śmiało mówim, nie był by ich użył, jak nie użył rzymskich — jeden tylko był wzór dla przedmiotu takiego, starożytna tragedja grecka — Tę studjował Jan, jak dowodzi przedmowa jego. Mówi Osiński, że przełożył Jan Eschyla prostotę, nad nadętość Seneki, i tak być musiało, bo Jan doskonale czuł, czemu jaka szata przystała. Ubrał więc Odprawę posłów, w właściwy jej strój sta- rożytny. Żali się tenże krytyk na zbytnią prostotę Jana, na zaniedbanie ozdób poetyckich, zbyt prostą osnowę i obcięcie przedmiotu. Ale to, co mu się podoba, widzieć wadą prawie, my widzim zasługą. — inaczej nie była by Odprawa czem jest, greckiej tragedij pierwszem i doskonałem odtworzeniem, którego nikt potem nie pojął tak; jeden Kochanowski, drugi we trzysta lat Goethe. Odprawa, cudna jest tą prostotą, którą olbrzymieją jej postacie i stają się wielkie, ogromne. Nie dzisiejszych to czasów ludzie, ale wieków bohaterskich, jest w nich cóś, co ich czyni idealnemi istotami, mimo tej prostoty, a raczej przez nią samą. Homera dramat nie byłby inszy pewnie. Właśnie ta niezmierna prostota, sprawą której dla Osińskiego, drobnieją kształty, dla nas (może fałszywie) podwaja rozmiary tych homerycznych postaci. Z resztą wyznajemy z krytykiem chętnie, że brak tu węzła, brak przestrachu, trwogi na scenie. Ale wpatrzywszy się w ten obraz, co rozpoczyna wielką epopeję, widzim w proroctwie Kassandry, całą okropną przyszłość Troi i drzemy właśnie dla tego, że tu taki spokój, taka cisza, w Odprawie brzemiennej tak czarną przyszłością. Mimo to, są tu sceny pełne życia i zapału nawet. Na scenie ukazuje się pierwszy Antenor i opowiada przybycie posłów po Helenę. Ta expozycja niezmiernie prosta i naturalna, w kilkunastu wierszach. Nie wydamy Heleny — wojna! Parys praktyki czyni i jedna sobie przyjaciół aby w radzie większością zatrzymanie Heleny uchwalono. Sam Antenor, ogłasza z pełną powagi prostotą, że na zgubę kraju, nie da się ująć niczem i swe zdanie objawi bezwarunkowo. W tem nadchodzi Alexander-Parys. Scena następna w której Alexander, usiłuje naprzód pozyskać sobie Antenora, potem się z nim przemawia, poróżnia, do przymówek i otwartej kłótni przychodzi, jest wyborną i słusznie Osiński, ceni ją na równi z sławną kłótnią Djego z Gomesern w Cydzie Kornela — Posłuchajmy i uważmy, jak stopniowo i nieznacznie, przychodzą do powaśnienia. ALEXANDER. Jako mi niemal wszyscy obiecali Cny Antenorze, proszę i ty sprawie Mej, bądź przychylnym, przeciw posłom greckim. ANTENOR. A ja z chęcią rad zacny królewicze Cokolwiek będzie sprawiedliwość niosła I dobro Rzeczypospolitej naszej. ALEXANDER. Wymówki niemasz gdy przyjaciel prosi. ANTENOR. Przyzwalam, kiedy o słuszną rzecz prosi. ALEXANDER. Obcemu więcej życzyć niźli swemu Cóś niedaleko zda się od zazdrości. ANTENOR. Przyjacielowi więcej niźli prawdzie Chcieć służyć, zda się przeciw przystojności. ALEXANDER. Ręka urnywa rękę, noga nogę Wspiera — Przyjaciel port przyjacielowi. ANTENOR. Wielki przyjaciel przystojność. Tą sobie Rozkazać służyć — nie jest przyjacielska. AŁEXANDER. W potrzebie mówią poznać przyjaciela. ANTENOR. I toż potrzeba, gdzie sumienie płaci ? ALEXANDER. Piękne sumienie stać przy przyjacielu. ANTENOR. Jeszcze piękniejsze zostawać przy prawdzie. ALEXANDER. Grekom pomagać, to u ciebie prawda? ANTENOR. Grek u mnie każdy, kto ma sprawiedliwą. ALEXANDER. Widzę, żebyś ty mnie prędko osądził. ANTENOR. Swoję sumienie ma sądzić każdego ALEXANDER. Znać że u ciebie gospodą posłowie. ANTENOR