... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Eros, który w czasach Hezjoda był wszechwładnym stwórcą, pokrył jałową ziemię zielonymi drzewami i tchnął ducha życia w człowieka, później zdegene- rował się i przybrał postać dziecka — zaróżowionej, pucołowatej, swawolnej istotki, z czasem zaś tłu- stego dzieciaka bawiącego się łukiem i strzałami. 42 H. A. Guerber, Myths of Greece and Rome, London 1907, S. 86. 127 Na siedemnaste- i osiemnastowiecznych obrazach, podobnie jak i w sztuce czasów starożytnych, czę- sto widzimy go jako zgrzybiałego Amora. „W sztu- ce archaicznej Eros jest pięknym, uskrzydlonym młodzieńcem, który z czasem staje się coraz młod- szy, aż w epoce helleńskiej zostaje dzieckiem." W poezji aleksandryjskiej degeneruje się, przybiera postać złośliwego dziecka.43 Coś musi tkwić w sa- mej naturze Erosa, co powoduje jego degenerację, ponieważ ten sam wątek obecny jest już w micie, co prawda późniejszym od wersji Hezjoda, ale znacz- nie wcześniejszym w stosunku do upadku cywiliza- cji greckiej. Tym samym stajemy wobec istoty tego, co dzie- je się na naszych oczach: eros utracił namiętność, stał się nudny, mdły i dziecinny. Mit odsłania nam konflikt leżący u podstaw ludz- kiego doświadczenia, prawdziwy zarówno dla Gre- ków, jak dla nas: uciekamy przed erosem, niegdyś wszechwładnym źródłem bytu, w seks, do złośliwej zabawki. Eros zostaje zdegradowany do roli przy- stojnego barmana, serwującego wino i winogrona, prowokującego do figlów, który ma zachować ży- cie nieskończenie zmysłowe pod nawałem spokoj- nych chmur. Eros nie stanowi już oparcia dla twórczych sił seksualnych, prokreacyjnych czy in- nych. Broni jedynie natychmiastowego zadowolenia. I, mirabile dżetu, odkrywamy w micie to, co dzieje się obecnie: eros przestaje zajmować się nawet sek- sem. W jednej z wersji mitu Afrodyta chce, by wstał i zajął się nieco, z pomocą łuku i strzał, roz- przestrzenianiem miłości. Tymczasem ten nastola- tek, próżniak, idzie pohazardować się z Ganimede- sem i szachrować w kartach. Zaginął duch strzał niosących życie, zaginęła isto- ta, która mogła tchnąć ducha w kobietę i mężczyz- nę, zaginęły festiwale dionizyjskie, zaginęły szaleń- 4S „Eros", Encyclopaedia Britannica, 1947, t. VIII, s. 695. 128 ; cze tańce i tajemnice, które pobudzały nowicjuszy bardziej niż narkotyki tak wynoszone w naszym me- chanicznym wieku, zatracone zostało nawet sielan- kowe pijaństwo. Eros stał się playboyem. Pozostały nam tylko bachanalie z Pepsi-Colą. Czy każda cywilizacja stara się obłaskawić Erosa, dopasować go do potrzeb społeczeństwa po to, by sama mogła trwać nieskończenie długo? Czy chce raczej odebrać mu siłę, po to by nie mógł już two- rzyć nowych idei, istot, namiętności, przełamywać i tworzyć nowych form? Obłaskawiać go tak dłu- go, aż jego jedynym celem staną się figle, wygoda, dostatek, a w końcu pozostanie jedynie apatia?44 Pod tym względem w świecie zachodnim staje- my wobec nowego i specyficznego problemu — woj- ny między erosem a techniką. Oczywiście nie ma żad- nej wojny między seksem a techniką. Właśnie nowe wynalazki techniczne od pigułek antykoncepcyjnych 44 R. May w recenzji z V. Packard, The Sezual Wllderness: The Contemporary Upheaval In Male-Female Relationships, New York 1968, zamieszczonej w „The New York Times Book Review", 13X1968: „Packard cytuje tutaj monumentalną, choć prawie zupełnie zapomnianą pracą Unwina Sex and Culture, 1934, studium poświęcone osiemdziesięciu prymitywnym społe- czeństwom i pewnej liczbie kultur historycznych. Unwin dąży do zweryfikowania hipotezy o korelacji między permisywnoś- cią seksualną w danym społeczeństwie a jego zdolnością do rozwoju cywilizacyjnego. We wnioskach pisze on: «kulturowe zaawansowanie społeczeństw prymitywnych jest dokładnie zbieżne z rozmiarem ograniczeń, jakie nakładają one na poza- małżeńską aktywność seksualną.» W istocie wszystkie prze- badane przez Unwina społeczeństwa cywilizowane — Babiloń- czycy, Rzymianie, Anglo-Saksoni, Anglosasi i Anglicy — za- czynały swą drogą historyczną od «stanu monogamii absolutnej». Jedynym wyjątkiem byli Maurowie, gdzie specjalne sankcje religijne podtrzymywały poligamię. «Każde społeczeństwo ludz- kie — pisze Unwin — może wybrać bądź koncentrowanie energii, bądź radość z wolności seksualnej; istnieją dane mówiące o tym, że nie może robić tych dwóch rzeczy jedno- cześnie przez więcej niż jedno pokolenie.» Packard podkreśla, że tezy te w różny sposób popierają również inni historycy, tacy jak C. C. Zimmerman, A. J. Toyntaee, Ch. Winick i P. A. Sorokin." do książek „jak-to-robić" pozwalają uprawiać seks bezpiecznie i wydajnie. Technika i seks łączą się ze sobą ułatwiając ludziom przystosowanie. Jeżeli pod- czas weekendu w pełni uwolnisz się od napięcia, to w poniedziałek łatwiej będzie ci się pracowało. Zmysłowe potrzeby i ich spełnienie nie są nawet w bezpośrednim konflikcie z techniką (jak się rzecz przedstawia na dłuższą metę to już inna sprawa). Nie jest zupełnie jasne, czy technika i eros nie mogą się z sobą pogodzić i czy są w ciągłym stanie wojny. Kochanek, tak jak i poeta, są groźbą dla li- nii montażowej. Eros niszcząc stare formy i two- rząc nowe jest oczywiście zagrożeniem dla techniki. Technika wymaga regularności, przewidywania, rzą- dzi się rytmem zegarowym. Nieoswojony eros wal- czy ze wszystkimi pojęciami i granicami czasu. Eros jest impulsem do tworzenia cywilizacji. Ale później obraca się przeciw swojemu stwórcy utrzy- mując w ryzach impulsy erotyczne. Może to przy- czynić się do wzrostu i rozszerzenia świadomości. Impulsy erotyczne mogą i powinny być poddane dyscyplinie: doktryna wolnej ekspresji rozprasza doświadczenie, które staje się jak rzeka bez brze- gów, z wodami, co rozlewają się i marnują płynąc w rozmaitych kierunkach. Zdyscyplinowany eros do- starcza nam form, w jakich możemy się rozwijać, które bronią nas przed nieznośnym lękiem. Freud był przekonany o tym, że zdyscyplinowanie erosa jest konieczne dla kultury i że zrepresjonowane i wysublimowane erotyczne impulsy są właśnie tą si- łą, z której zbudowane są cywilizacje. W tym punk- cie de Rougemont zgadza się z Freudem: „bez dy- scypliny seksualnej, bez tzw. tendencji purytań- skich nie byłoby cywilizacji europejskiej, bylibyś- my na etapie społeczeństw nierozwinietych; nie by- łoby ani pracy, ani zorganizowanego wysiłku, ani technik, które stworzyły obecny świat. Nie byłoby również problemu erotyzmu! Erotyczni pisarze na- iwnie zapominają o tych faktach, ogarnięci poetycką i moralną, która zbyt często przesłania im prawdziwą naturę faktów oraz ich złożone związki z ekonomiką, społeczeństwem i kulturą