X


... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Ze wzruszenia s�owa przem�wi� nie mog�a; nogi pod ni� dr�a�y tak, �e ledwie si� na nich utrzyma� zdo�a�a. Lady Helena obj�a j� r�koma. - John Mangles w milczeniu wyt�a� oko; bystry jego wzrok marynarski nie m�g� dostrzec kapitana po mi�dzy wracaj�cymi. - On jest tam, powraca, m�j ojciec drogi! - szepta�o dziewcz�. Lecz w miar� zbli�ania si� szalupy, rozwiewa�o si� z�udzenie. Gdy powracaj�cy byli ju� tylko w odleg�o�ci stu s��ni od okr�tu, nie tylko lady Helena i John Mangles, ale sama nawet Marja, �zami zalana, wszelk� utraci�a nadziej�. W sam� wi�c por� lord Glenarvan odezwa� si� s�owami pociechy i nadziei. Po pierwszych powitaniach, Glenarvan opowiedzia� �onie, Marji i Manglesowi wa�niejsze wypadki swej wycieczki, a przedewszystkiem zapozna� ich z now� interpretacj� dokumentu, kt�r� zawdzi�cza� nale�y przenikliwo�ci Jak�ba Paganela. Chwali� te� bardzo odwag� i po�wi�cenie Roberta, m�wi�c o niebezpiecze�stwach, na jakie bywa� nara�ony. Zak�opotany ch�opiec nie wiedzia�, co z sob� zrobi�, wreszcie znalaz� schronienie w obj�ciach siostry. - Nie masz si� czego wstydzi�, Robercie - rzek� John Mangles - post�powa�e�, jak przystoi na syna kapitana Granta. To m�wi�c, wyci�gn�� r�k� do brata Marji i dotkn�� ustami policzka, zroszonego �zami dziewcz�cia. Major i uczony geograf niemniej serdecznie byli powitani; a gdy Glenarvan opowiedzia� o upominku, danym przez siebie Thalcave'owi, lady Helena wyrazi�a �al, i� nie mog�a u�cisn�� d�oni zacnego Indjanina. Mac-Nabbs wymkn�� si� zaraz po przywitaniu do swej kajuty, aby si� ogoli�; Paganel za� biega� jak pszczo�a, zbieraj�c s�odycz u�miech�w i pochwa�. Chcia� u�ciska� ca�� osad� Duncana, a utrzymuj�c, �e lady Helena i Marja Grant r�wnie� do niej nale��, zacz�� od nich, a sko�czy� dopiero na p. Olbinecie, kt�ry, jakby wywdzi�czaj�c t� uprzejmo��, poprosi� towarzystwo na �niadanie. - �niadanie! - zawo�a� Paganel. - Tak jest, panie Paganel - odpowiedzia� Olbinett. - Prawdziwe �niadanie, na prawdziwym stole, z nakryciem i serwetami? - Bezw�tpienia, panie Paganel. - I nie b�dziemy jedli jaj na twardo, ani pol�dwicy ze strusia? - Bynajmniej, panie Paganel - rzek� z powag� steward, ura�ony nieco w swej godno�ci. - Nie chcia�em ci� obrazi�, m�j przyjacielu - m�wi� z u�miechem geograf - ale widzisz, przez ca�y ten miesi�c nie mieli�my prawie nic innego i musieli�my to jada� nie przy stole, jak wszyscy ludzie, ale le��c na ziemi, lub siedz�c skurczeni na drzewie, jak to bywa�o w ostatnich dniach naszego pobytu w tym pi�knym kraju. Nie dziw si� przeto, �e �niadanie, zapowiedziane przez ciebie, wzi��em za marzenie, za fikcj�, za chimer� jak��. - Chod�my�, panie Paganel, przekona� si� o jego rzeczywisto�ci - rzek�a lady Helena, zaledwie powstrzymuj�c si� od �miechu. - Czy Wasza Wysoko�� nie wyda rozkaz�w, co do kierunku drogi Duncana? - zapyta� John Mangles. - Po �niadaniu, m�j drogi - odpowiedzia� Glenarvan pogaw�dzimy wszyscy wsp�lnie o programie nowej naszej wyprawy. Wszyscy zeszli do jadalni; mechanikowi polecono mie� par� wpogotowiu do wyjazdu na znak dany. Major ogolony, jak nale�y, i reszta podr�nych, przebrawszy si� szybko, zasiedii do sto�u. �niadanie by�o wyborne; jedzono te� z apetytem, a Paganel, przez roztargnienie, jak m�wi�, po dwakro� wraca� do ka�dego p�miska. Tak jedz�c i gaw�dz�c zarazem, nie zwr�ci� nawet uwagi narzecz, kt�ra wszak�e nie usz�a bacznego oka lorda Glenarvana: uczony i czcigodny sekretarz Towarzystwa Geograficznego nie dostrzeg� wzgl�d�w i zabieg�w, jakiemi John Mangles na ka�dym kroku otacza� m�odziutk� Marj� Grant. Glenarvan z serdecznem wsp�czuciem patrzy� na t� pi�kn� par� i pocz�� wypytywa� Johna Manglesa... ale ca�kiem o co innego. - A jak�e ci si� twoja podr� powiod�a, kapitanie? - Jak mo�e by� najlepiej; tylko mam zaszczyt donie�� Waszej Dostojno�ci, �e nie wracali�my przez cie�nin� Magella�sk�. - Wi�c op�yn�li�cie przyl�dek Horn! - zawo�a� Paganel. - M�j Bo�e, jaka� to szkoda, �e ja tam nie by�em! - Nie mo�na, kochany Paganelu, by� w dwu miejscach jednocze�nie; skoro przebiega�e� p�aszczyzny pampy, to nie mog�e� �adn� miar� w tym samym czasie op�ywa� przyl�dka Horn. - Niemniej przeto �a�uj� tego - odrzek� uczony. John Mangles opowiada� dalej lordowi Glenarvan, jak p�yn�c wzd�u� brzegu ameryka�skiego, obserwowa� wszystkie archipelagi zachodnie, lecz nigdzie nie znalaz� najmniejszego �ladu Britanji. Przybywszy do przyl�dka Pilares, u wej�cia do cie�niny Magellana, zwr�ci� si� z powodu wiatru przeciwnego na po�udnie; Duncan, p�yn�c wzd�u� wysp Desolation, dosi�gn�� sze��dziesi�tego si�dmego stopnia szeroko�ci po�udniowej, op�yn�� przyl�dek Horn, min�� ziemi� Ognist�, a przebywszy cie�nin� Le Maire, pilnowa� si� ju� wybrze�y Patagonji. Tu, na wysoko�ci przyl�dka Corrientes, wytrzyma� musia� gwa�towno�� tego samego wiatru, kt�ry podr�nych trapi� podczas burzy; na szcz�cie jednak jacht zni�s� dobrze t� pr�b�, a od trzech ju� dni to zbli�a� si�, o ile mo�na, do brzeg�w, to odp�ywa� znowu na pe�ne morze. Dopiero huk wystrza�u karabinowego oznajmi� po��dany powr�t go�ci, tak niecierpliwie oczekiwanych. Przy sposobno�ci dow�dca jachtu odda� ho�d zas�u�ony rzadkiej nieustraszono�ci lady Glenarvan i panny Grant, kt�re, je�li okaza�y obaw� podczas burzy, to tylko o los serdecznych przyjaci�, tu�aj�cych si� na�wczas po p�aszczyznach argenty�skich. Po tem opowiadaniu, lord Glenarvan rzek�, zwracaj�c si� do Marji Grant: - Mi�o mi s�ysze�, kochana miss Marjo, to, co m�wi kapitan, i wnosi�, i� nie przykrzy ci si� pobyt na pok�adzie naszego statku. - Czy� mog�oby by� inaczej? - odpowiedzia�a Marja, spogl�daj�c na lady Helen�, a mo�e i na kapitana. - Och! moja siostra kocha ci� bardzo, panie John - zawo�a� Robert - i ja ci� tak�e kocham. - Ja ci szczer� p�ac� wzajemno�ci�, m�j ch�opcze - odrzek� John Mangles, cokolwiek zmieszany s�owami Roberta, kt�re i na twarz Marji wywo�a�y lekki rumieniec. Poczem, chc�c zwr�ci� rozmow� na przedmiot mniej dra�liwy, John Mangles doda�: - Poniewa� sko�czy�em opowiadanie o podr�y Duncana, Wasza Dostojno�� raczy mo�e zkolei udzieli� nam cho� nieco szczeg��w waszej wycieczki po Ameryce i opisze nam czyny m�odego naszego bohatera. �adne opowiadanie nie mog�o by� przyjemniejsze dla lady Heleny i miss Grant

 

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.