... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

.. Sławomir Kmiecik P.S. Wywiady autoryzowano tylko w przypadku zastrzeżenia tego przez rozmówców. Leszek Balcerowicz, czyli stragan na balcerowiaku Dopiero za drugim razem udało mi się namówić Leszka Balcerowicza na rozmowę o dowcipie politycznym. Przy pierwszym podejściu wprawdzie ze sporym zainteresowaniem zerknął na spis kawałów na swój temat, który mu przedstawiłem, ale w końcu wytłumaczył się brakiem czasu. Zamiast mówić o dowcipach, wolał w tym samym czasie - co zresztą wcale mnie nie zdziwiło - udzielić wywiadu przedstawicielce Reutera, pytającej go o historyczne skutki planu Marshalla. Za drugim razem, w toku kampanii wyborczej jesienią 1997 roku, był już rozluźniony i chętny do rozmowy bodaj na każdy temat. Czy dlatego, że na wyborczy użytek miał sprawiać wrażenie polityka stale uśmiechniętego, swobodnego, pogodnego i ciepłego - wbrew swemu stereotypowemu wizerunkowi? W każdym razie po zakończeniu konferencji prasowej w Poznaniu bez sprzeciwu, a nawet z ochotą, przystał na rozmowę o kawałach politycznych. * - Czy odczuwał pan psychiczny dyskomfort z tego powodu, że na początku lat dziewięćdziesiątych w kawałach politycznych był pan przedstawiany jako sprawca ludzkich nieszczęść: bezrobocia, spadku dochodów, głodowych emerytur? 12 CHICHOT (Z) POLITYKA - Były różne dowcipy. A to, że człowiek staje się przedmiotem takiej popularnej legendy, nie jest w sumie złe. Część kawałów była przecież podszyta swojego rodzaju respektem: oto facet robi różne rzeczy, ale my wiemy, iż jego praca jest podobna do działania lekarza. Jak zaś wiadomo, lekarz wykonuje trudne zabiegi i nie zawsze się go lubi, ale jeśli tylko pacjent rozumie, co lekarz robi, akceptuje jego terapię. - Utkwił panu w pamięci jakiś dowcip z czasów, gdy był pan (po raz pierwszy) wicepremierem? - Przyznam, że miałem inne zadania niż kolekcjonowanie dowcipów o samym sobie. Musiałem w tamtym czasie prowadzić tę "lekarską" terapię, bo polska gospodarka była ciężko chora. Teraz widać co by było, gdybyśmy jej nie leczyli. Mielibyśmy Białoruś lub Bułgarię. Jak się nie leczy, to stan pacjenta się pogarsza. Ale chcę zauważyć, że nie tylko dowcipy krążyły na mój temat. Ciekawym zjawiskiem społecznym było to, że na początku lat dziewięćdziesiątych w wielu miastach powstały targi, bazary, centra handlowe. Zauważyłem, że zupełnie niezależnie od siebie ludzie zaczęli je nazywać "placami Balcerowicza", "balcerowia-kami". Byłem na takich placach w Rzeszowie, Piotrkowie, Gliwicach i w wielu innych miejscach. To mi sprawia satysfakcję! - A czy dowcipy, w których był pan negatywnym bohaterem, irytowały pana? - Nie, to mnie nie irytowało. Przede wszystkim dlatego, że miałem inne rzeczy do zrobienia. Nie miałem czasu, żeby specjalnie zajmować się kawałami na mój temat. Jest rzeczą zrozumiałą, że jeśli ktoś zmaga się z trudnym zadaniem, to pobudza to wyobraźnię ludzi. W żadnej mierze nie irytowałem się jednak z powodu dowcipów. Bardzo mi się podobały niektóre piosenki. Na przykład w kabarecie Olgi Lipińskiej, bo były w nich dowcipne podteksty. Leszek Balcerowicz, czyli stragan na balcerowiaku 13 - Podziela pan opinię, że dowcip jest narzędziem walki politycznej? Wielu polityków uważa, że kawały tworzone są w specjalnych sztabach, w tym tylko celu, aby kogoś ośmieszyć i poniżyć. - Być może. My nie mamy specjalnej komórki do tych spraw. Myślę, że większość dowcipów powstawała spontanicznie, kiedy były jedynym wentylem bezpieczeństwa. Za czasów dyktatury, socjalizmu, wiele było dowcipów, wśród których zdarzały się wręcz znakomite, bardzo cięte. Potem one zanikły, bo ustrój się zmienił i powstały inne wentyle bezpieczeństwa. Przede wszystkim zaistniała wolna prasa. Teraz na jej łamach możemy czytać doskonałe niekiedy dowcipy. Na przykład Michała Ogórka na pierwszej stronie "Gazety Wyborczej". Uważam, że trafia w sedno. Jego niedawne sformułowanie, że chcąc się przyczynić do realizacji celów AWS, nie należy głosować na to ugrupowanie, jest trafieniem w dziesiątkę (śmiech). - Co pana najbardziej śmieszy w polskiej polityce? - Słowo "śmieszy" nie jest najwłaściwsze