... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
- Zgodziłam się na wywiad, na socjologiczną ankietę za pięć dolarów. Mogę zagłuszyć wasz odczyt. - Masz pełne zdolności odtwarzania audiowizualnego? -Tak. - Założono ci podskórną ośmiornicę? Mój Boże! Tak, zapła- cimy dwadzieścia pięć dolarów za obejrzenie czegoś takiego. - Za zajrzenie do środka - powiedział facet z podłączonymi światłowodami. - Dlaczego to robicie, panowie? - chciałam wiedzieć. Doktor Karen (zdecydowałam, że jest kobietą) już miała po- prawić mnie w kwestii płci, ale zacisnęła wargi. - Wierzymy, że ciekawość jest najwyższym przymiotem ludz- kości. Obszar wiedzy powinien się rozszerzać. Jeśli chcemy coś wie- dzieć, mamy prawo to wiedzieć — powiedziała. Słyszałam o hakerach kradnących informacje, by zdobyć środ- ki na prowadzenie bardziej intrygujących dociekań. Ekolodzy ko- rzystali czasami z ich usług, ale nigdy nie darzyli komputerowców zaufaniem. -Jak długo to potrwa? Muszę być u Reese'ów najpóźniej o północy. - Nie powinnaś pamiętać, że tu przyszłaś - uprzedziła doktor Karen. - Czas trochę pograć - powiedział białooki facet z palcami na klawiaturze. Trzeci z mężczyzn wkroplił jakiś płyn do oczu fa- cetowi ze światłowodami. Pomyślałam, że gogle działałyby lepiej, pozwoliłyby mu mrugać, lecz światłowody podłączone do szkieł kontaktowych z pewnością prezentowały się bardziej profesjo- nalnie. - Musimy ogolić ci głowę - powiedziała doktor Karen - ale dorzucimy perukę z ludzkich włosów za darmo. Potem przestałam cokolwiek czuć. - Cześć - powiedział jakiś głos. - Jesteś tu nowa. - Kto to mówi? - W tym tygodniu jestem chyba oczyszczalnią ścieków w Roanoke, ale kazano mi również szukać ciebie. Czasem nakie- rowuję też bomby na Tybet. - Gdzie jestem? - zapytałam. - W sieci. Jestem jednym z ludzi, którzy cię szukali. - Czy ludzie, którzy mnie badają, słyszą naszą rozmowę? - Nikt nie podejrzewa, że potrafię znajdować w sieci bezpiecz- ne nisze. - Posługujesz się czasem wschodnioamerykańskim, prawda? Która godzina? - Myślę, że jest po północy, ale gdybym nawet znalazł odpo- wiednie dane, nie potrafiłbym ich zapamiętać. - Jesteś mózgownikiem? -Tak. - Włamałeś się do swojego własnego systemu? - Zaczęła mi wracać pamięć i znalazłem sposób, by uwolnić się od robaków. - Robaków? Owady - emanacja insektów, nie słowo, nie obraz, elektro- niczny gestalt wibrujących twardych pancerzy, owadów sprowadza- jących szaleństwo. Wizerunek modliszki przemaszerował przez elektroniczny mrok, uspokajając człowieka, zjadając inne owady. Poczułam, że moja cyfrowa jaźń drży. Oto była kolejna ofiara kosz- marów. - Nie lubisz modliszek? - zapytała modliszka o głosie mózgow- nika. - Nie - odparłam. - Mam do nich taki stosunek jak ty do ha- lucynogennych owadów. - Nie sądziłam, że znam się na halucy- nogennych owadach. - Allison, ujawniasz dane, których nie chcę znać. Nie do koń- ca kojarzę, gdzie się znajdujesz. Idę po pomoc. - Poczułam, jak głos się wycofuje. - Zaczekaj. - Duch w maszynie - powiedział inny głos. Wydawało mi się, że słowa te brzmią w moich prawdziwych uszach, a w moim umy- śle męski głos rzekł: - Widziałem, co zrobiłaś tamtej modliszce. - Willie, pomożesz im mnie znaleźć? - Nie miałam pojęcia, skąd znam jego imię. - Przerzuć nas - polecił głos z zewnątrz. - To ogon. Śniłam o rżnących mnie bezgłowych facetach-modliszkach. Kiedy się obudziłam, doktor Karen siedział na mnie, ja byłam na- ga. Wpychał penis w moją waginę, potem spostrzegł, że na niego patrzę. - Znalazłem tyle erotycznych treści - powiedział. - Nie mo- głem się oprzeć i sądziłem, że będziesz zadowolona. - Sięgnął do wyłącznika. Próbowałam go odepchnąć. -Jeśli masz coś przeciw- ko temu... Ponownie ciemność. Modliszki. Wydawało mi się, że wrzeszczę. Kiedy obudziłam się ponownie, gabinet był pusty. Obok leża- ło moje ubranie, dwadzieścia pięć dolarów, peruka i liścik: „To, co dostaliśmy, było warte dwadzieścia pięć dolców. Do zobacze- nia, Allison". Doktor Karen nie był kobietą zamienioną w mężczy- znę ani hermafrodytą, tylko nastolatkiem udającym dorosłego na- ukowca. Zepsuty, niegrzeczny nastolatek. Wszyscy czterej byli ze- psutymi nastolatkami. Uświadomiłam to sobie dopiero teraz. Zna- lazłam toaletę, zwymiotowałam, umyłam się pomiędzy nogami, zwymiotowałam ponownie. Willie powiedział, że udaje się po pomoc