... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Wiem jednak, że gdy się w nim po raz pierwszy obudzę, będę odczuwał strach. Jeśli kiedykolwiek pozwolicie mi mieć ciało. Mój los spoczywa w twoich rękach, Alex. Mój los i przyszłość świata. Pomyśl o tym. Do diabła, pomyślisz o tym? Czy ziemia będzie rajem, czy też ludzkość nadal będzie przeżywała wiele nieszczęść, które zawsze osłabiały kondycję człowieka? Słyszysz mnie? - spytała Susan. Tak. Musisz się wysiusiać. Otwierając oczy i wpatrując się w kamerę, powiedziała: - Przyślij tu Shenka, żeby mnie rozwiązał. Pójdę do łazienki i wezmę aspirynę. -Zabijesz się. -Nie. - Groziłaś, że popełnisz samobójstwo. Byłam zdenerwowana, w szoku. Przyglądałem się jej uważnie. Patrzyła prosto na mnie. Czy mogę ci zaufać? - zastanawiałem się. Nie jestem już ofiarą. Co to znaczy? Ocalałam. Nie chcę już umierać. Milczałem. -Zawsze byłam ofiarą - powiedziała. - Ofiarą mojego ojca. Potem Alexa. Przezwyciężyłam to wszystko... a potem ty.,. ta cała sytuacja... przez krótki czas znów omal tego nie straciłam, omal się nie załamałam, nie upadłam. Ale już wszystko jest OK. Nie jesteś już ofiarą. Zgadza się - przyznała zdecydowanie, jakby nie była związana i bezradna. -Przejmuję kontrolę. Czyżby? Tak, przejmuję kontrolę, chociażby w ograniczonym zakresie, nad tym, co ode mnie zależy. Decyduję się współpracować z tobą, ale na moich warunkach. Wydawało się, że w końcu spełnią się moje sny. Poczułem przypływ radości. Lecz pozostałem czujny. Życie nauczyło mnie czujności. - Na twoich warunkach - powtórzyłem. - Na moich warunkach. -Jakich? - Coś w rodzaju umowy w interesach. Każde dostanie coś, czego pragnie. Najważniejsze... chcę mieć jak najmniej do czynienia z Shenkiem. - Będzie musiał pobrać jajo. Potem wprowadzić zygotę. Zagryzła nerwowo dolną wargę. Wiem, że to będzie dla ciebie poniżające - przyznałem z niekłamanym współczuciem. Nie masz o tym nawet pojęcia. Poniżające. Ale nie przerażające - argumentowałem - gdyż zapewniam cię, najdroższa, że Shenk nigdy więcej nie przysporzy mi kłopotów. Zamknęła oczy i odetchnęła głęboko, potem jeszcze raz, jakby czerpała zimną odwagę z jakiegoś głęboko ukrytego wewnętrznego źródła. Ponadto - ciągnąłem - za cztery tygodnie, licząc od dzisiejszej nocy, Shenk będzie musiał pobrać rozwinięty już płód i przenieść go do inkubatora. Stanowi moje jedyne dłonie. W porządku. Nie mogłabyś zrobić tego wszystkiego sama, bez pomocy. Wiem - odparła z nutką zniecierpliwienia w głosie. - Powiedziałam przecież "w porządku", prawda? To była ta Susan, w jakiej się zakochałem. Wróciła właśnie skądś - nie wiem skąd - gdzie przebywała przez kilka godzin, kiedy milcząc wpatrywała się w sufit. Znów okazywała tę twardość, która mnie irytowała i jednocześnie podniecała. Kiedy moje ciało będzie mogło żyć poza inkubatorem i kiedy już moja świadomość zostanie do niego elektronicznie przeniesiona, zyskam swoje własne dłonie. Wtedy pozbędę się Shenka. Musimy go tolerować jeszcze najwyżej przez miesiąc. Trzymaj go z daleka ode mnie. Pozostałe warunki? - spytałem. Chcę mieć możliwość swobodnego poruszania się po całym domu. Z wyjątkiem garażu - odparłem natychmiast. Garaż mnie nie interesuje. Po całym domu - zgodziłem się. - Dopóki będę cię bezustannie obserwował. Oczywiście. Nie zamierzam przygotowywać ucieczki. Wiem, że nic takiego się nie uda. Nie chcę tylko być skrępowana i unieruchomiona bardziej, niż to jest konieczne. Mogłem zaakceptować to życzenie. -Co jeszcze? To wszystko. Spodziewałem się czegoś więcej. A jest jeszcze coś, na co byś się zgodził? Nie - odparłem. Więc o co chodzi? Nie byłem podejrzliwy w ścisłym tego słowa znaczeniu. Raczej, jak już mówiłem, czujny. O to, że nagle stałaś się taka zgodna. Uświadomiłam sobie, że mam tylko dwie rzeczy do wyboru. Zginąć albo przeżyć. Tak. I nie zamierzam tu umierać. Oczywiście, że nie - zapewniłem ją. Zrobię wszystko, by przeżyć. Zawsze byłaś realistką - zauważyłem. Nie zawsze. Ja też mam jeden warunek - wyznałem. -Och? Nie obrzucaj mnie już wyzwiskami. A obrzucałam cię? - spytała. Sprawiało mi to ból. Nie przypominam sobie. Jestem pewien, że sobie przypominasz. Bałam się i byłam załamana, w szoku. Nie będziesz już dla mnie niedobra? - naciskałem. Nie pojmuję, co mogłabym przez to zyskać. Jestem wrażliwą istotą. To dobrze