... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
.. Prałat pochylił głowę, uśmiechając się wyrozumiale. Ze swym wielkim nosem i bystrym spojrzeniem wyglądał jak usiany starczymi plamami orzeł, przycupnięty na grzędzie. - ...ale, ojcze, zauważyłem, że uwzględniłeś w tekście edyktu również zaklinaczy, mówców umysłu, pomniejszych użytkowników dweomeru z królestwa tych, którzy posiadają jakiekolwiek teurgiczne zdolności. Moi żołnierze wyłapują już tych ludzi, kierowani przez twoich braci. Po co? Z pewnością nie zamierzasz oddać wszystkich płomieniom. Prałat nadal się uśmiechał. - Och, ależ zamierzam, mój synu. Usta Abeleyna zmieniły się w wąską szramę przecinającą twarz, jakby nagle poczuł smak gorzkiego owocu. - Ale to oznaczałoby wyłapanie wszystkich znachorek leczących kurzajki, wszystkich zielarzy rzucających zaklęcia na swój towar, wszystkich... - Czary to czary, mój synu. Wszelka teurgia pochodzi z tego samego źródła. Od Złego. Prałat przemawiał tonem świątobliwego nauczyciela, wyjaśniającego zawiłą kwestię tępemu uczniowi. Jeden ze strażników Abeleyna poruszył się gniewnie, ale uspokoiło go ostrzegawcze spojrzenie inicjanta. - Ojcze, w ten sposób wysłałbyś na stos tysiące ludzi, w tym również moich dworzan. Mag Golophin jest jednym z moich doradców... - Służba Bogu nigdy nie jest łatwa. Żyjemy w czasach próby, o czym ty powinieneś wiedzieć lepiej niż ktokolwiek inny, mości królu. Abeleyn, któremu przerwano po raz drugi w ciągu dwóch minut, starał się ze wszystkich sił nie podnosić głosu. Miał wielką ochotę pochwycić prałata i roztrzaskać jego czaszkę o najbliższą ścianę. On również się uśmiechnął. - Z pewnością jednak rozumiesz praktyczne trudności wiążące się z wykonaniem podobnego edyktu, zwłaszcza w czasach takich jak obecne. Torunnanie błagają o posiłki, które pomogłyby im powstrzymać natarcie Merduków i obronić linię Searilu. Nie jestem pewien... - uśmiech Abeleyna stał się wyjątkowo słodki - ...czy znajdę ludzi potrzebnych do wprowadzenia w życie twego edyktu. Prałat również się rozpromienił. - Chwali ci się ten niepokój, mój synu. Wiem, że doczesne problemy spoczywają obecnie na twych barkach ciężkim brzemieniem. Nie obawiaj się jednak. Boża wola zostanie wypełniona. Poprosiłem o kontyngent Rycerzy-Bojowników, który przybędzie tu z siedziby naszego zakonu, Charibonu. Oni ulżą nieco twemu brzemieniu. Zastąpią twoich żołnierzy i będziesz mógł ich wysłać gdzie indziej, by bronili ramusiańskich królestw i Prawdziwej Wiary. Abeleyn zbladł. Nawet prałat skurczył się nieco na ten widok. - Robię, co w mojej mocy, dla dobra królestwa, mości królu - zapewnił. - Zaiste. Prałat grał o wyższą stawkę, niż się zdawało Abeleynowi. Gdy żołnierze króla znajdą się za granicą, służąc wsparciem Torunnanom, Rycerze-Bojownicy - zbrojne ramię Kościoła - będą mieli w Abrusio wolną rękę. Szpiedzy powinni byli poinformować o tym króla, ale poczynania inicjantów trudno było podsłuchiwać. Byli zamknięci w sobie jak żółw w skorupie. Abeleyn stłumił narastającą furię, z uwagą dobierając słowa. - Jestem jak najdalszy od tego, ojcze, by pouczać cię, jednego z przywódców Kościoła, co jest, a co nie jest konieczne bądź pożądane w bożych oczach. Czuję się jednak zobowiązany wskazać, że twój edykt, nasz edykt, nie został dobrze przyjęty przez ludność. Abrusio, o czym świetnie wiesz, jest portem, najważniejszym na całym zachodzie. Żyje z handlu, handlu z innymi królestwami, innymi państwami i ludami. Dlatego jest naturalne, że pewna liczba cudzoziemców osiada na stałe w Hebrionie, podobnie jak Hebriończycy żyją w kilkunastu innych krajach Normannii, a nawet w Calmarze i odległym Ridawanie. Prałat milczał. Jego oczy wyglądały jak dwa wygładzone przez morze kawałki gagatu. Abeleyn mówił dalej. - Handel wymaga dobrej woli, wzajemnych ustępstw i zawierania kompromisów. Poinformowano mnie, że ten najnowszy edykt zdusi w znacznym stopniu wszelką wymianę z królestwami południa oraz państwami-miastami Levangore. Przyznaję, że to merduckie kraje, ale nie podniosły przeciw nam ręki od czterdziestu lat, od czasu Azbakiru, a ich galery pomagają nam oczyszczać Cieśniny Malacarskie z korsarzy