... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Czy cała ta koncepcja życia po śmierci nie jest po prostu pobożnym życzeniem? Niektorzy mogą uważać, że jeśli większość z nas życzy sobie życia po śmierci, to każdy dowód zaprezentowany na ten temat powinien być traktowany z dużą dozą podejrzliwości. Jestem w stanie wykazać, iż założenie to można także odwrócić. Fakt, że jest coś, czego większość z nas 182 pragnie, nie wyklucza, że zdarza się to naprawdę. William James tak wyraził się na ten temat: "Podobnie jak w kwestiach religijnych, gdzie Bóg nie podlega dowodom «za)) lub «przeciw)), tak i postawa wierzącego nie jest mniej racjonalna od postawy niewierzącego." Czy zainteresowanie przeżyciami z pogranicza śmierci nie jest po prostu dziwactwem? Wątpię w to. Zainteresowanie naturą i znaczeniem śmierci zawsze towarzyszyło zachodniej myśli filozoficznej. Prawie wszyscy wielcy filozofowie traktowali tą sprawę poważnie, a dla kilku z nich stała się centralnym tematem ich dzieł i systemów filozoficznych. Ponadto, gwałtowny rozwój technologii rekonwalescencyjnej gwarantuje, iż fenomen powrotu ze stanu śmierci będzie stawał się coraz bardziej powszechny. Obecnie wielu lekarzy słyszy od swoich nieuleczalnie i chorych pacjentów pytania w rodzaju - czy nikt nie może mi powiedziec, jak wygląda śmierc? Bez względu na to, czy ktoś odnosi się do przeżyć z pogranicza śmierci jak do inicjacji niesmiertelności, czy też jak do rezultatu działania pewnych psychologicznych mechanizmów, lekarz zawsze będzie w stanie rzucić na ten problem nieco światła. Czy ludzie, z którymi rozmawiałeś o ich przeżyciach, mieli jakieś związki z okultyzmem? Rozmawialem mniej więcej z trzystu osobami, które doświadczyły tego fenomenu. W tak licznej grupie nietrudno znaleźć tych kilku, którzy interesowaliby się reinkarnacją, astrologią, okultyzmem czy spirytyzmem. Dlatego nie byłem zaskoczony, że wśród moich rozmówców znalazło się sześć lub siedem takich osób. Prawie żadna z nich nie miała zbyt wielu niezwykłych 183 i tajemniczych przeżyć. Poza tym, większość badanych nie wykazywała tendencji do częstego przeżywania stanów nadzwyczajnych. Nie odznaczały się większym niż przeciętne zainteresowaniem sprawami okultyzmu. Czy wśród twoich rozmówców byli ateiści? Każdy z moich rozmówców wyrósł w tradycji judeo- -chrześcijańskiej. W tym kontekście słowo "ateista" ma poniekąd formę osądu. Zakłada interpretację czyjejś osobowości, uczuć, wiary. Ateizm może być w niektórych przypadkach maską, pod którą kryją się przeróżne uczucia, czasami nawet głęboko religijne. Myślę, że niemożliwe jest określenie stopnia zaangażowania religijnego u badanych, z którymi przeprowadzałem wywiady. W swojej pracy spotkałem osoby twierdzące, iż zanim przeżyły własną śmierć, religia była im obojętna, a dopiero po tym fakcie ich podejście uległo zmianie. Jaka była przeciętna wieku badanych przez ciebie osob? Rozmawiałem z kilkunastoma dorosłymi, którzy opowiadali mi o przeżyciach ze swojego dzieciństwa. Jeden z nich doświadczył własnej śmierci zaledwie w wieku trzech lat. Ale jeśli chodzi o same dzieci, to właściwie rozmawiałem tylko z jednym, i to za sprawą przypadku, który zdarzył się podczas mojej praktyki w klinice pediatrycznej. Najstarsza badana przeze mnie osoba miala około siedemdziesięciu pięciu lat. Opowiedziała mi o przeżyciu sprzed dwóch miesięcy. Wydaje się, że wiek nie ma tu najmniejszego znaczenia. Oczywiście myśli, które w takich chwilach towarzyszą dziecku, różnią się od myśli dorosłego. Każdy z nich wyraża swoje uczucia inaczej. 184 Czy w efekcie tego wszystkiego nie gloryfikujemy zjawiska śmierci? Nie, absolutnie. Myślę, że każdy z nas zdaje sobie sprawę z fatalnych skutków śmierci. Śmierć rozdziela ukochane osoby i przyprawia o cierpienie tych, którzy zbliżają się do jej bram. Wielu umiera przedwcześnie, bez szansy na spełnienie swojego życia. Umarłem, zostałem odratowany i nic nie pamiętam. Czy coś jest ze mną nie w porządku? Podobną obawę wyraziło wiele osób i dlatego chciałbym omówić problem nieco szerzej. Jak podkreślałem w swojej pierwszej książce „Życie po życiu”, nie wszyscy, którzy przeszli przez śmierć kliniczną, cokolwiek z tego zapamiętali. Rozmawiałem też z osobami, które nie zapamiętały zgoła niczego. Nie potrafię stwierdzić, jaka różnica istnieje pomiędzy tymi dwiema grupami - w ich religijnych postawach, osobowościach, okolicznościach lub przyczynie "śmierci". Ktoś może się zastanawiać, czy za tym wszystkim nie kryje się nasza podświadomość, która wymazuje to przeżycie z pamięci. Nie chciałbym, aby którykolwiek z moich czytelników traktował wymienione wcześniej elementy przeżyć z pogranicza śmierci jako spreparowane przeze mnie. Mamy tu do czynienia z szerokim wachlarzem doświadczeń, w których znajdujemy tylko jeden lub dwa z tych elementów, ale zdarza się też, że występują wszystkie razem. Zdaję sobie sprawę, że liczba tych elementów z czasem może ulec rozszerzeniu czy zmodyfikowaniu. Takie zestawienie jest jedynie modelem teoretycznym, któremu daleko do idealnej formuły. Mówisz, że nie każdy, kto przeżywa śmierc kliniczną, 185 doświadcza opisywanego przez ciebie fenomenu