... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Ten drugi los wybrała Luthien wyrzekając się Błogosławione-go Królestwa i wszelkich roszczeń do pokrewieństwa z jego mieszkańcami; jakiekolwiek niedole czekają Luthien i Berena na ziemi, losy ich dwojga będą połączone i oboje tą samą ścieżką pójdą poza granice świata. Tak się stało, że spośród Eldarów jed-na tylko Luthien prawdziwie umarła i dawno, dawno temu opu-ściła świat. Ale dzięki jej wyborowi dwa plemiona Dzieci Iluvatara złą-czyły się ze sobą, ona zaś stała się zwiastunką wielu innych istot, w których Eldarowie po dziś dzień, chociaż świat się zmienił, widzą podobieństwo do umiłowanej, utraconej Luthien. XX Piąta Bitwa - Nirnaeth Arnoediad Opowieści mówią, że Beren i Luthien wrócili do północnych krain Śródziemia i tam przez jakiś czas mieszkali jako mał-żonkowie i przybrali w Doriath znów swoje ziemskie postacie. Kto ich spotykał, patrzał na nich z radością i lękiem zarazem. Luthien odwiedziła Menegroth i dotknięciem ręki uzdrowiła Thingola z chłodu starości. Lecz Meliana zajrzawszy w oczy córki odczytała wypisany w nich los i odwróciła wzrok, zrozu-miała bowiem, że będą rozłączone do końca świata i jeszcze potem; nikt nigdy nie cierpiał bardziej z powodu żadnej straty niż w tej godzinie Meliana z rodu Majarów. Potem Beren i Lu-thien odeszli we dwoje, nie bojąc się pragnienia ani głodu; prze-prawili się przez Gelion do Ossiriandu, osiedli na zielonej wy-spie Tol Galen pośrodku rzeki Aduranty i dopóki przychodziły o nich wieści, tam mieszkali. Później Eldarowie nazwali tę kra-inę Dor Firn-i-Guinar, Krajem Żyjących Umarłych; tam urodził się syn Berena i Luthien, piękny Dior Aranel, znany później pod imieniem Diora Eluchila, Dziedzica Thingola. Nikt ze śmiertelnych nie rozmawiał więcej z Berenem, synem Barahira, nikt nie był świadkiem odejścia Berena i Luthien ze świata i nikt nie wiedział, gdzie zostali w końcu pogrzebani. W owym czasie Maedhros, syn Feanora, nabrał nowej otuchy, przekonał się bowiem, że Morgoth nie jest nietykalny; świadczy-ły o tym czyny Berena i Luthien, opiewane w pieśniach na ca-łym obszarze Beleriandu. Lecz Morgoth mógł zniszczyć ich kra-je jeden po drugim, chyba że Noldorowie zjednoczyliby się, za-wiązali nowy sojusz i działali zgodnie. Zaczął więc Maedhros urzeczywistniać swoje zamysły zmierzające do zapewnienia po-myślności Eldarom i znane pod nazwą Ligi Maedhrosa. Lecz przysięga Feanora i złe uczynki, które ona za sobą po-ciągnęła, utrudniały sprawę i Maedhros znalazł mniej poparcia, niż się spodziewał. Orodreth, pamiętając zdradę Kelegorma i Kurufina, nie chciał zawierzyć słowu żadnego z synów Feanora, elfowie zaś z Nargothrondu ufali, że sami potrafią obronić swoją ukrytą fortecę, strzegąc jej tajemnic. Na wezwanie Maedhrosa zgłosił się z Nargothrondu tylko mały oddział pod dowództwem Gwindora, syna Guilina, księcia słynnego z męstwa; Gwindor wbrew woli Orodretha ruszył na północ, aby pomścić swego bra-ta Gelmira poległego w bitwie Dagor Bragollach. Przybrali zna-ki rodu Fingolfina i szli pod sztandarem Fingona; z całego tego oddziału jeden tylko wojownik wrócił do rodzinnego kraju. Doriath niewiele udzielił pomocy. Maedhros bowiem i jego bracia, związani przysięgą, wyprawili przedtem do Thingola po-słów; aby w wyniosłych słowach przypomnieć mu o swoich rosz-czeniach i oznajmić, że będą go uważali za wroga, jeśli im nie odda Silmarila. Meliana radziła Thingolowi, żeby ustąpił, lecz król był zagnie-wany dumnym tonem synów Feanora i ich pogróżkami, pamiętał bowiem, że klejnot zdobył za cenę wielkich cierpień Luthien i krwi Berena, wbrew przewrotności Kelegorma i Kurufina. Poza tym patrząc na Silmaril z każdym dniem goręcej pragnął zatrzy-mać go na zawsze w swoim ręku, taka była bowiem moc tego klejnotu. Odprawił więc posłów z pogardliwą odpowiedzią. Ma-edhros zaniechał dalszych kroków w tej sprawie, gdyż myślał już wtedy o zawiązaniu Ligi i o zjednoczeniu wszystkich elfów, lecz Kelegorm i Kurufin jawnie się odgrażali, że zabiją Thingola i zniszczą jego lud, gdy wrócą zwycięscy z wojny, a król Doriathu nie odda im dobrowolnie Silmarila. Thingol umocnił więc pogranicza swego państwa i nie ruszył na wojnę, a z jego wo-jowników tylko dwaj, Mablung i Beleg, pospieszyli na wezwa-nie Maedhrosa, nie chcąc się wyrzec udziału w tak wielkiej spra-wie. Thingol zezwolił im na to pod warunkiem, że nie będą słu-żyli synom Feanora, toteż zgłosili się pod sztandar Fingona. Udzielili natomiast pomocy Maedhrosowi Naugrimowie, do-starczając nie tylko wojowników, lecz także znaczne zasoby bro-ni, a kuźnie w Nogrodzie i Belegoście huczały wówczas od nie-ustannej pracy. Zgromadził też Maedhros wszystkich swoich braci i ich podwładnych, gotowych iść w bój za nim; zwerbował też i wyćwiczył w sztuce wojennej ludzi Bora i Ulfanga, którzy ścią-gnęli więcej jeszcze swoich współplemieńców ze Wschodu. Poza tym na zachodzie Fingon, zawsze przyjazny Maedhrosowi, po-dzielał jego zamiary, a w Hithlumie Noldorowie i ludzie ze szcze-pu Hadora przygotowywali się do wojny