... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

.. Dalszą wymianę zdań przerwał pilot, ogłaszając przez głośnik, że za chwilę będą podchodzić do lądowania i że prosi pasażerów, aby zapięli pasy. Whitlock w milczeniu patrzył na fatalny zegarek na ręce. Rzeczywiście mieli go w garści. A przynajmniej tak to wyglądało. * * * Zadzwonił telefon. Philpott podniósł słuchawkę. - Szefie, zgłasza się major Lonsdale ze Scotland Yardu - zameldowała Sara. - Łącz. Rozległ się trzask przełączanej rozmowy. - Pułkownik Philpott? - Słucham, majorze. Spóźnia się pan. Czekam na wiadomość od pana już od dwóch godzin. Czy coś się stało? Wszystko w porządku z C.W.? - Wszystko według planu. O ile wiem, zaraz będzie lądował w Rzymie. - A skąd to całe opóźnienie? Lonsdale pokrótce opowiedział o przebiegu wydarzeń i o tym, że odkryto zwłoki Humphriesa. - A ta kobieta z dzieckiem? - zapytał Philpott z troską. - Nic im nie będzie. - Nie bardzo rozumiem, dlaczego Young wybrał akurat tę kobietę. - Harris znał jej męża, Wendella Johnsona... - Harris? - Philpott nie skojarzył nazwiska. - Wspólnik Younga, który miał mu pomóc w porwaniu Alexandra. - Rozumiem, ten, którego zwinęliście wczoraj. - Właśnie. Sprawa polega na tym, że Young wymyślił sobie, iż jeśli będzie miał zakładnika lub zakładników, to tym łatwiej wymusi na konwojentach uwolnienie Alexandra. Jednocześnie jednak nie chciał w tym celu korzystać z usług kogoś przypadkowego, kogoś, kogo musiałby najpierw porwać, bo oznaczałoby to dodatkowe ryzyko. Skorzystał więc z pomysłu Harrisa i zwabił w pułapkę Mary Robson z dzieciakiem. - Wie pan to od Harrisa? - Tak. - A skąd Young wziął mundury policyjne i radiowóz? - Mundury z wypożyczalni kostiumów teatralnych, a jeśli chodzi o radiowóz, to powiadomił komisariat o wypadku samochodowym, czy o czymś podobnym, i gdy ekipa przyjechała, to z Humphriesem obezwładnili załogę i tyle. - A jak im się udało przeszmuglować Whitlocka do samolotu? - Jak pan wie, prywatny samolot Wisemana znajdował się na terenie bazy amerykańskiej. Wartownik przy bramie twierdzi, że w samochodzie Wisemana, gdy ten zjawił się w bazie, były tylko dwie osoby, to znaczy Wiseman i kierowca... - Kierowca to Young? - Oczywiście. Rysopis zgadza się z osobnikiem, którego zapamiętałem z akcji na karetkę więzienną. Domyślamy się, że Whitlocka ukryli w bagażniku. Zapewne był nieprzytomny. Nie sprawdzaliśmy tych spraw, żeby nie budzić podejrzeń, bo jeszcze ktoś „życzliwy” mógłby dać znać Wisemanowi. - To bardzo rozsądne z pańskiej strony, majorze. Jesteśmy panu wdzięczni za pomoc. - Zawsze do usług, pułkowniku. - Dam panu znać, kiedy będzie można oddać prawdziwego Alexandra w ręce policji. - Dobrze. Do tego czasu będzie naszym „gościem”. Philpott odłożył słuchawkę, a po chwili poprosił Sarę, aby połączyła go z Kolczynskim w Rzymie. * * * Paluzzi zatelefonował do rezydencji Nikkiego Karosa na Kor z prośbą o pilną rozmowę. Odmówił podania szczegółów sprawy przez telefon, więc po chwili wahania Karos zgodził się przyjął Paluzziego i Grahama osobiście. Uzgodnili, że zaraz po południu zjawią się na wyspie. Z Rzymu lecieli cessną, dyspozycyjną maszyną NOCS. Na lotnisku w Korfu - stolicy wyspy - przesiedli się do helikoptera Alouette. Pilotował Marco. W ciągu kilku minut pokonali dwadzieścia kilometrów dzielących lotnisko od rezydencji Karosa na zboczach góry Aji Deka i około trzeciej znaleźli się na miejscu. Marco posadził maszynę tuż obok czekającego na nich białego mercedesa. Kierowca, z wielkim bernadelli w kaburze przy pasie, zażądał, aby oddali mu broń, zapewniając, że odzyskają swoje beretty przy wyjeździe z wyspy. Wsiedli do auta i po chwili znaleźli się u wrót pięknej willi w hiszpańskim stylu, wzniesionej na zboczu góry. Tu kierowca oddał ich w ręce lokaja we fraku, który poprowadził gości do przeszklonej windy zawieszonej na szczytowej ścianie budynku. Wjechali na górę, na taras widokowy urządzony na dachu willi, z basenem o rozmiarach olimpijskich pośrodku. Roztaczał się stąd wspaniały widok na całą okolicę. Podczas gdy lokaj zajął się drinkami, podziwiali wspaniałą panoramę laguny Khalikiopoulos, szczytu Pandokrator - najwyższego wzniesienia na wyspie - i brzegów Albanii, daleko na horyzoncie. Graham zainteresował się basenem. Sprawdził temperaturę wody. Była ciepła. Na ścianie, przy windzie, zobaczył cały rząd szklanych terrariów. W sumie było ich sześć, a w każdym znajdowała się para węży