... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Otóż napisałem, między innymi, o niektórych ziemiach „dawnego Śląska niemieckiego będącego we władaniu polskim". Romanowski stwierdził, że „jest prze- 115 Moje doświadczenia z komunistycznym aparatem represji ciwny takim sformułowaniom uważając je za niezgodne zarówno z prawdą historyczną, jak też z punktu widzenia interesu narodowego". Brzmi to jak ponury żart, skoro autor „opinii" zdaje się nie wiedzieć, że duża część „ziem niemieckich na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej została przejęta przez władze polskie". Romanowski wystąpił zatem w roli cynicznego fałszerza historii udającego obrońcę narodowych interesów. Nie spodobało mu się również to, że w książce mojej udowodniłem, iż bezpośrednio po wojnie komuniści czechosłowaccy i polscy znajdowali się w poważnym konflikcie dotyczącym spraw granicznych. Podważyłem bowiem tym sposobem tezę propagandy komunistycznej o istnieniu tzw. proletariackiego internacjonalizmu. O dziwo, Romanowski obdarzył w swojej „opinii" większą sympatią komunistów czechosłowackich niż polskich, jak się wydaje, by zamanifestować „obiektywne" podejście do analizowanej przeze mnie problematyki. Złość jego wywołało również stwierdzenie, iż referendum w Polsce z 30 czerwca 1946 r., sfałszowane przez komunistów, stanowiło dla nich sprawdzian skuteczności zastosowania podobnych metod w przyszłych wyborach, które zostały przeprowadzone w analogiczny sposób 19 stycznia 1947 r. Według Romanowskiego, a to zakrawa na kpinę, „PPR (tzn. Polska Partia Robotnicza - mająca wprowadzić w błąd nazwa partii komunistycznej) Sgłosiła swój program narodowy zanim ktokolwiek cokolwiek słyszał o PSL". ! Autor „opinii" nie wie, że PSL była tylko kontynuatorką wojennego SL-Roch, czyli partii chłopskiej, jednej z czterech polskich partii obok socjalistycznej, narodowo-demokratycznej i chadeckiej, tworzących Polskie Państwo Podziemne w Kraju oraz władze polskie na uchodźstwie. Humorystycznie zaś brzmi jego stwierdzenie, iż „taki program (tzn. narodowy) wynikał z założeń ideowych, z samego jestestwa tej (tzn. PPR) partii". Romanowski nie ma też zielonego pojęcia o tym, że początek tzw. zimnej wojny między Związkiem Sowieckim a Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią jest datowany na 1947 r. nie zaś 1946 r. Wytyka mi, że wykorzy- stywałem drukowane wspomnienia polskich i czechosłowackich emigrantów politycznych, takich jak Stanisław Mikołajczyk, Hubert Ripka, Vaclav Majer, a także jugosłowiańskiego dysydenta Milovana Djilasa, podważając wiary- godność tych przekazów. Stwierdza ponadto, że „snucie rozważań na temat wielkomocarstwowej polityki Związku Radzieckiego nie ma, moim zdaniem, nic wspólnego z tematem pracy". Na zakończenie dochodzi do konkluzji, że jest „przeciwny wydaniu tej pracy, jednakże decyzja w tej sprawie należy do wydawcy". Kontynuując swoje wywody stwierdza, że „można oczywiście rozważyć jej wydanie, w niskim nakładzie, ale tylko wówczas, gdyby autor 116 Marek Kazimierz Kamiński zechciał uwzględnić przedstawiane uwagi, bądź udowodnił ich niezasadność". Miałbym zatem udowodnić, że nie jestem wielbłądem. Decyzję podjęło zresztą wydawnictwo. Postanowiłem po Sierpniu 1980 r. ponowić prób}' mające na celu wydanie książki. 11 maja 1981 r. zwróciłem się pisemnie do prof. dr Zofii Kielan-Jaworowskiej, Członka Rzeczywistego PAN, Przewodniczącej Komisji do spraw odwołań od krzywdzących decyzji w latach 1968—1980. Prosiłem o pozytywne rozpatrzenie mojego odwołania „w sprawie odrzucenia przez wydawnictwo Ossolineum monografii pt. Stosunki polityczne polsko-czechosłowackie w latach 1945-1948. Zwracałem uwagę na fakt, iż mimo że moja praca znalazła się w planie wydawniczym Ossolineum i została już nawet odnotowana w zapowiedziach wydawniczych (Tytułowy plan wydawniczy Ossolineum 1980, s. 29) za sprawą recenzji politycznej Stanisława Rornanowskiego została przez wydawnictwo odrzucona. Pisałem między innymi, że wyżej wspomniany „dostarczył wydawnictwu w marcu 1980 roku tekst, w którym (w pewnych fragmentach próbuje stworzyć pozory, że zna się na rzeczy), przyjmując za punkt odniesienia obowiązujący wówczas model pisania o historii najnowszej, pozbawiony jakiejkolwiek refleksji idącej w kierunku choćby nieśmiałego analizowania rzeczywistości historycznej"