... masz przeĹźywaÄ Ĺźycie, a nie je opisywaÄ.
Bolało mnie w rodku już mniej niż przedtem, choć pozostało jeszcze jakie palšce uczucie w głębi brzucha. Skšd można wiedzieć, że w łonie znajduje się dziecko? Moja własna satysfakcja? Czego pragnęłam najbardziej w życiu? Pozwoli mi pan malować? Wzruszył ramionami. Powiedziałem. Możesz robić, co zechcesz. Kiwnęłam głowš. I chcę zobaczyć Francuzów powiedziałam stanowczo. To znaczy obejrzeć ich na własne oczy. Kiedy tu wkroczy armia Karola, chcę stać na ulicy i być wiadkiem, jak dokonujš się dzieje. Bardzo dobrze. Tak zrobisz. Będzie to bez wštpienia triumfalne wkroczenie. Czy pójdzie pan ze mnš? Beze mnie nie byłaby chyba bezpieczna. Zapadło między nami milczenie, ale tamto imię zawisło w powietrzu. A co z Tomasem? Ty i ja jestemy mężem i żonš. Jest rzeczš właciwš, by nas widywano razem. Zawahał się. Pomówię z Tomasem. On zrozumie. Spuciłam oczy, by nie dojrzał iskierki satysfakcji, która się w nich zapaliła. Czy masz jeszcze jakie żšdania, żono? Nie... zawiesiłam głos mężu. Dobrze. Podniósł się z łóżka. Czy mam ci teraz przysłać twojš niewolnicę? Potrzšsnęłam głowš. Pochylił się nade mnš i przez sekundę mylałam, że mnie pocałuje w czoło, ale on tylko musnšł lekko palcem mój policzek. Dobranoc, Alessandro. Dobranoc. Zostawił mnie samš i po paru chwilach usłyszałam, jak się otwierajš główne drzwi wejciowe domu, a potem zatrzaskujš. Poczucie pieczenia między nogami nieco ustšpiło i wstałam, żeby się doprowadzić do porzšdku. Trochę mnie bolało, kiedy chodziłam i w tym miejscu, gdzie na udach wyschła już ciecz, jakš mnie oblał, na skórze zrobiła się skorupa. Ale jego zapobiegliwoć uchroniła od poplamienia koszulę, która opływała mnie miękko, kiedy szłam. Obmyłam się ostrożnie, zbyt wylękniona, by się obejrzeć. Ale kiedy spuciłam koszulę, przesunęłam rękami po ciele, aby poczuć dotyk jedwabiu na skórze. A od piersi i bioder przebiegłam palcami w dół do krocza. Co on właciwie we mnie rozerwał tam, gdzie jest teraz nieuleczalna rana? I moja matka, i jej siostra zostały rozdarte przy porodzie zbyt dużych dzieci. Czy może się to stać także i ze mnš? Zawahałam się, a potem przesunęłam rękę jeszcze dalej, rozsuwajšc palce i nim się spostrzegłam, wetknęłam rodkowy palec głęboko pomiędzy uda. Jego czubek natknšł się na co, co było jakby małym mięsistym wzgórkiem, a kiedy go dotknęłam, wstrzšsnšł mnš dreszcz. Zaczęłam szybciej oddychać, ostrożnie cofnęłam palec, a potem znów na to natrafiłam. Nie umiałam okrelić, czy było to uczucie przyjemnoci, czy bólu, ale z trudem łapałam powietrze i cała od tego drżałam. Czy to w taki sposób uszkodził mnie jego członek? Odsłaniajšc jakie zakończenie nerwowe w moim narzšdzie płciowym? Kogo mogłam zapytać? Kto mógłby mi powiedzieć, co właciwie zaszło między nami? Szybko cofnęłam dłoń i oblałam się rumieńcem na wspomnienie przeżytego wstydu. Ale moja ciekawoć była większa niż ból i tym razem uniosłam koszulę, nim mój palec znów powędrował w tamto miejsce. Po wewnętrznej stronie uda spłynšł mi strumyczek wodnistej krwi, różowej jak niebo o witaniu. ledziłam wstecz jego bieg aż do kępki włosów łonowych i czułoć mojej własnej pieszczoty napędziła mi łzy do oczu. Zagięłam palec i kiedy znów natrafiłam na tamto miejsce, wydało mi się wilgotniejsze. Wymacałam wrażliwy punkt i lekko go ugniotłam, nastawiajšc się na wzmożony ból. Zdawał się pęcznieć pod moim dotykiem i zalała mnie taka fala rozkoszy, że głono chwytałam powietrze i skuliłam się wpół. Znów popchnęłam palec. I znowu, i znowu, aż przebiegały po mnie te fale jak zmarszczki po powierzchni wody. Musiałam się przytrzymać stojšcego obok stolika, by nie stracić równowagi, tak się zatraciłam w radosnym doznawaniu tego bólu. Kiedy skończyłam, nogi pode mnš były tak słabe, że musiałam usišć na łóżku. Miałam dziwne poczucie utraty, że już tego nie doznaję i ku swemu zdziwieniu zauważyłam, że znowu płaczę, choć nie całkiem wiedziałam dlaczego, bo to, co czułam, nie było już chyba smutkiem. Ale za chwilę znów ogarnšł mnie niepokój. Co, na Boga, stanie się teraz ze mnš? Opuciłam swój dom, moje miasto ogarnšł zamęt, a ja zostałam wieżo polubiona człowiekowi, który nie może znieć widoku mojego ciała, ale omdlewa na myl o moim bracie. Gdyby to miało się stać moralnš opowieciš, powinnam się zapewne stać ofiarš, umierajšc ze wstydu i żalu, aby przywieć mojego męża do żalu za grzechy i przywrócić go Bogu. Podeszłam do swojej olbrzymiej skrzyni posażnej, która ongi należała do matki mojego męża. Przeniesiono jš do mojego domu, a tego popołudnia wróciła tutaj (ku zadowoleniu mojego ojca była tak samo ciężka jak skrzynia Plautilli, choć jej ciężar stanowiły głównie ksišżki, nie za jedwabie i aksamity). Z jej wnętrza wycišgnęłam teraz modlitewnik mojej matki, z którego przy niej, gdy zaledwie umiałam mówić, uczyłam się pierwszych liter. Co takiego mi powiedziała w dniu, kiedy upadł rzšd? Że kiedy się znajdę sama w domu swojego męża, łatwiej mi będzie rozmawiać z Bogiem. I że te rozmowy sprawiš, iż zostanę dobrš żonš i dobrš matkš. Uklękłam przy łóżku i otworzyłam modlitewnik. Ale ja, której słowa zawsze przychodziły tak łatwo, nie wiedziałam teraz, jakich wyrazów mam użyć. Co mielimy sobie z Bogiem do powiedzenia? Mój mšż jest rozwišzłym rozpustnikiem. To nie moja arogancja przywiodła mnie do tego, że dla dobra jego i mojej duszy mam obowišzek postawić go w obliczu sprawiedliwoci. Niemniej jeli go wydam, pocišgnie to za sobš upadek jego domu i chociaż mogłam nienawidzić swego brata, jakżebym mogła zniszczyć w taki sposób swojš rodzinę? Taka hańba na pewno zabiłaby mojego ojca. Nie. Prawdš jest, że wzięłam to na siebie i chociaż ich karš będzie to, że nie dostšpiš zbawienia, mojš to, że będę musiała z tym żyć. Odłożyłam modlitewnik z powrotem do skrzyni. Zabrakło słów porozumienia między Bogiem a mnš. Popłakałam jeszcze trochę, ale tej nocy przelałam już wszystkie łzy i po chwili poszukałam sobie pewnej pociechy, grzebišc w skrzyni głębiej pod ksišżkami i odzieżš, gdzie schowałam swoje rysunki, pióra i atrament. I tak spędziłam resztę mojej nocy polubnej, oddajšc się sztuce