... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Żona chwyta mnie za rękę (zawsze perswaduję, żeby kiedy siedzę przy kierownicy, chwytała za jaką mniej zaangażowaną część ciała). - Patrz! Dwa czarne niedźwiadki. Jeden się wspiął na tylnych łapach, drugi przysiadł. - To komitet przyjęcia. Czarne niedźwiedzie, nieduże (rzadko dochodzą do dwu- 41? 413 stu kilo), popularne w całej Ameryce i Kanadzie, są rozwydrzone przez turystów. W kanadyjskim Parku Narodowym Jasper, w Górach Skalistych, widziałem taką scenę: nasz autobus turystyczny zatrzymał sią dla obejrzenia jeziora. Wysypaliśmy się z niego i poszliśmy wzdłuż brzegu. Zaraz pokazały się niedźwiedzie, polując na łakocie. Turystka wyciągająca do niedźwiedzia tabliczkę czekolady w ostatniej chwili zlękła się i poczęła uciekać, a miś, przewalając się z nogi na nogę, cwałował za nią. Wydając prawie krzyki, ledwo żywa dopadła autobusu, ale niedźwiedź wpakował się po schodach za nią. Nikt nic nie zdążył zaradzić. Miś podjął już w autobusie upuszczoną czekoladą i mrucząc z zadowoleniem wygramolił się z autobusu. Jeśli spojrzeć teraz w górę - to sią widzi jedno cudo: po jednej stronie wodospad spadający z ogromnej wysokości, po drugiej - wielki nagi monolit granitowy zwany "El Capitan". Ale jeśli spojrzeć w dół... O D/o m/o.'... Na placu kempingowym szeregi drewnianych byle jak skleconych kabin, jedna przy drugiej, szereg przy szeregu, rząd przy rzędzie. 291 osób jest lokowanych na przestrzeni jednego hektara, a ileż tych hektarów? Park Narodowy Yosemite funkcjonuje przez cały rok i rocznie milion ludzi ze wszystkich końców świata nie tylko go odwiedza, ale spędza tu po kilka tygodni. Na letnie weekendy ponad 40 000 samochodów usiłuje sią wwalić w doliną. Kina, dansing, sklepy pamiątek, sklepy z żywnością, cegły, rusztowania, tu gdzie się wznosi wielki supermarket, wszędzie coca-cola, parówki, lody - o D/o m/o/... W biurze wynajmu kabin zapisują nas w kolejkę i obiecują, że do wieczora coś się zwolni. Siąpimy coca-colą i gapimy się na tą Sodomą i Gomorą. Najeżdża to i najeżdża. Patrząc na te mrowiska ludzkie, np. na plażach, ma się wrażenie nicniewartości własnej osoby ludzkiej. Ot, mrówka... rozdepcze ją kto, to i co za szkoda dla całego mrowiska? Jakież to w ogóle zdarzenie? A każdy taki jest ważniak ze swoim życiem, tak zabiega koło wrzodów w żołądku lub kiszkach, tak wychowuje dzieci, tak stara się nie tracić czasu, robić karierą, tak jest przekonany, że na świecie jeszcze nie zdarzył się taki pierwszy pocałunek, nie urodziło się równie:mądre dziecko. 418 Na to przychodzi jakiś Hitler, zgniecie między paznokciami jak wesz sześć milionów ludzi, spowoduje śmierć kilkunastu innych milionów i śladu nie ma po tym wszystkim. Na plac wpychają się dwa rowery. On, ledwo widoczny pod górą betów kunsztownie upiątrzonych na bagażnikach, ona ma przed sobą w specjalnie przytwierdzonym koszyku niemowlę kilkumiesięczne ł za sobą na krzesełku--bagażniku trzyletniego chłopczyka. - I tak jadą ci wariaci na długie, okrężne wycieczki? - pytam rangera, który stoi obok. Rangers - służba parkowa jest specjalnie trenowana w ratownictwie, przeciwpożarowe, w zoologii. Są to ludzie, od których wymaga sią ukończenia college. Są świetnie dobrani fizycznie. Zagadnięty ranger uśmiecha się męską ogorzałą gębą: - Och, oni wożą ze sobą składany namiocik. - No dobrze, ale czy taki niemowlak nie powinien zostawać z babcią ł smoczkiem w domu? - Babcia może sama gdzieś też smyka z boy-friendem? A w ogóle to takie niemowlaki nam nie przyczyniają kłopotu. Najgorsze to chłopaki od 5 do 10 lat. Latem mamy przeciętnie 35 zgłoszeń dziennie o zagubionych dzieciach. To jakiś niepowstrzymany nabój w tych chłopakach, że się rozłażą jak raki z kosza. Naturalnie zwykle wyłapujemy je bez trudu. Jednego nie możemy zrozumieć, dlaczego dzieci zgubione nigdy nie schodzą w dół ani nie posuwają się po równej linii, tylko zawsze, choćby przerażone i płaczące, drapią sią pod górą