... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Winę za niepowodzenia własnej rodziny przypisujemy zawsze innym. Grażyna Gabryś, księgowa przed trzydziestką, opowiedziała jak próbowała rozjaśnić czarną przyszłość wujost-wa, które mieszka na Wybrzeżu: - Są bezrobotni, ale nie chciałam ich przez dawanie pieniędzy demoralizować. 47 46 "Dać pracę", posłużyłam się tą zasadą pana Wokulskieg0 Mają duży, słoneczny pokój. Powiedziałam: zrobimy w ty^ pokoju małą łazieneczkę, kupię sedes, umywalkę, kabinę. Wynajmijmy go turystom. Oni na to: może nieee, bo trzeba by pod pokojem dół wykopać, rury kupić, tyle roboty. Kupię te rury, powiedziałam. Nie wiedzieli jak zareagować. Nieee, bo ten pokój może być nam potrzebny. Może nieee.. A pędźcie tę biedę sami, pomyślałam. I dalej są bezrobotni, Kamila Duda, druga księgowa w tym samym wieku, zadzwoniła zaraz po Grażynie Gabryś. Powiedziała, że nie wie, kto ją skrzywdził. Jej mąż ma raka mózgu. Leży. Już nie jest w stanie mówić, ani się ruszać. Guz zajął dwie półkule. - Trudno mi kogoś winić. Mają dziecko, mąż potrzebuje coraz więcej medy] mentów, ona zarabia dwa miliony z kawałkiem, bo prac w państwowej firmie. - Niech pani zmieni pracę, księgowe są w cenie, mo: pani zarabiać dziesięć razy tyle - usłyszała z radia. - Nie mogę - odparła z przekonaniem. - Bo mam w firmie dobre koleżanki i one mi pozwalają spóźnić się pracy, wziąć księgowanie do domu albo wyjść, gdy mężowi trzeba zmienić pieluchy. Żaden kapitalista nie zechce takiej pracownicy uciążliwej. - Ja zechcę - Grażyna G. zadzwoniła jeszcze raz. - Jestem kapitalistą. Poza tym, że wujostwu chciałam urządzić pokój, prowadzę firmę obrachunkową i potrzebuję od zaraz księgowej. Niech pani Kamila do mnie zadzwoni, będzie mogła brać pracę do domu i zajmować si? mężem. Od jutra może zaczynać. - I tak, proszę państwa, życie tych kobiet przecie^ się o 2.55. Teraz Gayga zaśpiewa piosenkę o tym, że każd) lód się topi, jeśli go dobrze ogrzać. ^ 48 Od tamtej "Nocy z Radiem dla Ciebie" minął miesiąc. Grażyna Gabryś: pogodna, "puszysta" dziewczyna w okularach. Za dwie godziny - północ, ale Grażyna nie będzie spała, ma właśnie pilne rachunki. Telefon, z którego dzwoniła do radia stoi obok poduszki. - To był impuls _ opowiada - zrobiło mi się żal Kamili. Nie mam jeszcze męża ani dzieci, więc pomyślałam: może ofiaruję coś dziewczynie, która już męża traci. Kiedy powiedział pan: "Zaraz wchodzimy na antenę", poczułam jakbym miała metalową rurkę w przełyku. Kamila zadzwoniła do mnie zaraz po programie. Grażyna G. 10 małym firmom sama prowadzi księgowość. 10 firm to taktyka Grażyny G: nie jest uzależniona od jednego miejsca pracy, od jednej fabryki, która może ją wyrzucić; jeśli upadnie jedna spółka dla której Grażyna G. księguje, zostanie jej jeszcze dziewięć innych. Skąd wzięła się zaradność Grażyny? Szuka odpowiedzi: - Ojca tylko raz w życiu widziałam podpitego i to jest wielkie szczęście. A moja mama, główna księgowa, wracała z pracy do domu o 16.30, a od 17.30 była już tylko dla mnie i mną się zajmowała. Może tu jest klucz do mojej osoby. - Jak pani ocenia ludzi, którym w nowej Polsce jest źle? - Myślę, że są bierni. Że przy żadnych kwalifikacjach chcą mieć niewiadomo jakie dochody. Że dla totalnych oferm życiowych powinny być jakieś obozy pomocy. Zamknąć ich, dawać jeść i uczyć. ~ Co z Kamilą? - Jestem mocno rozczarowana tą osobą. Gdy zadz-woniła wtedy w nocy, powiedziałam, że wiem, co to rak ^°2gu: człowiek umiera, rozkładając się i ma tego pełną Swiadomość. Zaproponowałam pięć milionów złotych mie-Sle.cznie i że będę jej przywozić pracę do domu. Minął 49 r miesiąc, nie zgłosiła się. Czekać nie mogłam, zatrudniła^ inną kobietę. Może Kamila, to była osoba, która zadzwoni^ do radia, bo chciała sobie ponarzekać? Z Kamilą Dudą rozmawiamy w życzliwym zakładzie pracy, gdzie wciąż zarabia grosze. Wysoka, szczupła, bez makijażu, zmęczona. - Umówiłyśmy się na telefon - tłumaczy - ale tego dnia mąż dostał ataku padaczki. Dzień spędziliśmy w szpitalu. Cały miesiąc nie spada mu temperatura, pieluchy trzeba zmieniać nieustannie. Opieka nad nim wymaga dwóch zdrowych osób. Kończę dzień o północy i taka padnięta nie jestem w stanie z nikim sensownie porozmawiać. Poza tym tak późno nie chcę do pani Grażyny dzwonić. W pracy nadal przymykają oko, kiedy jestem nieprzytomna ze zmęczenia i gdy nic do mnie nie dociera. Czy to Szym-borska napisała: "Tyle wiemy o sobie, na ile się sprawdziliśmy"? Osiem lat temu Kamili urodzi się syn. Z chorym mężem wciąż nie mają ślubu. - Mówię "mąż", ale to konkubent - wyjaśnia. - Kupiliśmy wspólne mieszkanie i może si? okazać, że ja go nie odziedziczę. Chcieliśmy pobrać się, ale pan w USC utrzymuje, że mąż musi powtórzyć na głos całą przysięgę, nie może tylko powiedzieć "tak". Jego "tak" byłoby do uzyskania, a powtórzenie przysięgi w tym stanie choroby jest niemożliwe. Co dał Kamili D. telefon do radia? - Jestem dziewczyna z gór, ostra i silna