... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Zygmunt jednak zgodzi³ siê, by przyjêlto ich na cz³onków, uwa¿a³ bowiem, ¿e psychoanaliza wiedeñska potrzebuje przede wszystkim przyjació³. Krystalizowanie siê podstaw psychologii Adlera, jego teorie, ¿e g³ównym czynnikiem kszta³tuj¹cym charakter jest kompleks ni¿szoœci, a nie etiologia seksualna, przypisywanie „mêskiemu protestowi" dominuj¹cej roli w powstawaniu nerwic rozbija³y grupê. Wierni Freudowi cz³onkowie nigdy nie chwalili referatów Adlera, chocia¿ by³y œwietnie napisane i ciekawe. I nic nie pomaga³o, ¿e Zygmunt uzna³ teoriê kompleksu ni¿szoœci za wa¿ny przyczynek do koncepcji ludzkiej psychiki. Przyjaciele Adlera demonstrowali sw¹ lojalnoœæ, powstrzymuj¹c siê od chwalenia prac zwolenników Zygmunta. Kolejne prace Adlera dowodzi³y niedwuznacznie, ¿e nie chce on byæ uwa¿any za Freudowskiego psychoanalityka. Podkreœla³, ¿e jego psychologia bardzo siê ró¿ni od teorii Freuda i niewiele, a w³aœciwie nic im nie zawdziêcza. Zacz¹³ równie¿ napomykaæ, ¿e œrodowe spotkania nie powinny odbywaæ siê w gabinecie Zygmunta, poniewa¿ przekszta³ca³y siê w³aœciwie w seminarium profesora Freuda i wywiera³y niepo¿¹dany wp³yw na uczestników. Czy nie lepiej bêdzie, jeœli znajd¹ jak¹œ przyzwoit¹ salê wyk³adow¹, gdzie mo¿na bêdzie zapraszaæ od czasu do czasu szersz¹ publicznoœæ na ciekawsze referaty? W ten sposób stan¹ siê uznan¹ instytucj¹, a nie grup¹ rodzinn¹ spotykaj¹c¹ siê w ojcowskim domu. Wilhelm Stekel, który tak energicznie pomaga³ zorganizowaæ pierwsz¹ grupê w 1902 roku, zafascynowany osobowoœci¹ Alfreda Adlera, przeniós³ siê do jego stolika w „Cafe Central". Zygmunta zabola³a ta dezercja, Marta œwietnie orientowa³a siê w jego nastrojach, tote¿ 290 zapyta³a pewnego razu, dlaczego œrodowe spotkania, które niegdyœ sprawia³y mu tak wielk¹ radoœæ, sta³y siê teraz dla niego przykroœci¹. __Nie warto mówiæ o tych sprawach. — Pokrêci³ g³ow¹. — Muszê znaleŸæ jakieœ wyjœcie. Karol Jung zosta³ zaproszony do Amerylki. Mia³ wyg³osiæ seriê odczytów w Chicago. Zygmunt obawia³ siê, ¿e uniemo¿liwi to odbycie Kongresu w Norymberdze, planowanego na koniec marca. Niespo¿yty Jung poczyni³ jednak przed wyjazdem wszystkie niezbêdne przygotowania i da³ s³owo, ¿e wróci na czas, by przewodniczyæ obradom. Niemcy mieli byæ reprezentowani przez Abrahama, Eitingona, Hirschfelda, Henryka Kórbera i Lbwenfelda; ze Szwajcarii mieli przyjechaæ J. Honneger, Alfons Maeder oraz Amerykanin Trigant Burrow, student Junga. Ze wzglêdu na porê roku nikt z Ameryki nie móg³ jednak przybyæ. Brill, Jones i Putnam mieli zajêcia na uniwersytetach. W toku przygotowañ zdarzy³ siê niespodziewany incydent. Monachijski psychiatra doktor Maks Isserlin poprosi³ o pozwolenie wyg³oszenia referatu. Zygmunt siê zgodzi³. Jakimœ cudem grupa wiedeñska dowiedzia³a siê, ¿e treœci¹ referatu Isserlina nie jest opis ciekawego przypadku psychoanalitycznego, lecz gwa³towny atak na sam¹ koncepcjê podœwiadomoœci. Spotkali siê w kawiarni, by omówiæ sprawê, po czym poszli do Zygmunta i za¿¹dali, by odwo³a³ referat Isserlina. Zygmunt za¿¹da³ dowodów. Po kilku dniach je otrzyma³. Obrady przewidziane by³y na dwa dni, liczbê referatów musiano wobec tego ograniczyæ. Czy mia³o sens, by Isserlin zabiera³ cenny czas obrad i by po tym jego atak zosta³ og³oszony pod szyldem oficjalnego kongresu psychoanalitycznego? Poniewa¿ Jung wyjecha³ do Ameryki, Zygmunt sam powiadomi³ Isserlina o zmianie decyzji. S¹dzi³, ¿e uda³o mu siê w ten sposób unikn¹æ nieprzyjemnego i szkodliwego incydentu. Reperkusje okaza³y siê jednak bardzo przykre. Z doktorem Hansem Maierem z Burghólzli, cz³onkiem 291 Towarzystwa Psychoanalitycznego, sprawa wygl¹da³a inaczej, wrzawê jednak wywo³a³a nie mniejsz¹. Maier by³ zdolnym lekarzem i pisywa³ w czasopismach psychiatrycznych. Próbowa³ dokonaæ syntezy psychiatrii i psychoanalizy, przyznaj¹c psychoanalizie drugoplanowe miejsce* Zygmuntowi to siê nie podoba³o, ale nie reagowa³, póki Maier nie zacz¹³ arogancko atakowaæ wszystkich za³o¿eñ psychoanalizy Freudowskiej, czêsto je dyskredytuj¹c