... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Niech pan zgadnie, dokąd udawał się nasz staruszek, kiedy wyjeżdżał do Niemiec - przynajmniej podczas sześciu wypraw, których trasę udało nam się odtworzyć. - Do Monachium - wyszeptał Noel. - Zgadza się. Do Monachium. Tam, gdzie się to wszystko zaczęło i gdzie to nadal trwa. Trzydzieści lat po zakończeniu tej cholernej wojny jakaś banda nazistów walczy między sobą, a pan znajduje się w samym środku tej awantury. Chcę wiedzieć dlaczego. Noel czuł się skonany. Wyczerpało go zmęczenie i strach. - Niech pan da sobie z tym spokój. Nic pan nie może zrobić. - Jasna cholera, znowu zdarzyło się coś, czemu byłbym może w stanie zapobiec! Jeszcze jedno morderstwo. - Czy pan nie rozumie? - powiedział z cierpieniem w głosie Noel. - Mam prawo tak mówić, ponieważ był to mój ojciec. W Nowym Jorku niczego nie da się rozwiązać. Można to rozwiązać tylko tutaj. Niech mi pan da czas. Na miłość boską, niech mi pan da czas. Zrewanżuję się panu. - Ile? - Miesiąc. - Za długo. Połowę tego. Ma pan dwa tygodnie. - Miles, błagam... W słuchawce rozległ się trzask: w Nowym Jorku przerwano połączenie. Dwa tygodnie. Boże, to niemożliwe! Nie, to musi być możliwe! Ma dwa tygodnie na przygotowanie się do powstrzymania Milesa przed dalszym węszeniem. Może tego dokonać, wykorzystując zasoby Genewy. Filantropijna agencja dysponująca majątkiem na sumę siedmiuset osiemdziesięciu milionów dolarów zostanie wysłuchana. Po odblokowaniu konta będzie można poczynić kroki wstępne, zawrzeć porozumienia, przyjąć ewentualną ofertę współpracy. ODESSA zostanie ujawniona, Rache zniszczona. Nastąpi to dopiero wtedy, gdy w genewskim banku stawi się trójka spełniających określone wymagania potomków. Tak się stanie, Noel był o tym przeświadczony. Do tego czasu jednak powinien chronić matkę. Musi skontaktować się z Althene i przekonać ją, żeby zniknęła na kilka najbliższych tygodni. Co jej powiedzieć? Nie posłucha go. Nigdy nie spełni jego prośby, jeśli poweźmie choćby najmniejsze podejrzenie, że jej mąż został zamordowany. Co, na Boga, ma jej powiedzieć?! - Allo? Allo, monsieur? - ze słuchawki wydobył się głos telefonistki. - Pańska rozmowa z Nowym Jorkiem... Holcroft odłożył słuchawkę tak gwałtownie, że aż brzęknął dzwonek aparatu. Nie był gotowy do rozmowy z matką. Jeszcze nie teraz. Może za jakąś godzinę, ale nie teraz. Musi się zastanowić. Tyle ma do przemyślenia, tyle do zrobienia... Popadał w obłęd. Rozdział 19 On oszaleje - oznajmił blondyn do słuchawki telefonu na lotnisku Hellenikon w Atenach. - Musiał się już dowiedzieć. Ten wstrząs może go załamać; nie będzie wiedział, co robić. Przekaż naszemu człowiekowi w Paryżu, żeby przez następne dwadzieścia cztery godziny nie odstępował go na krok. Nie wolno mu wracać do Ameryki. - Nie wróci - zapewniła go Gretchen Beaumont z odległości tysięcy kilometrów. - Nigdy nic nie wiadomo. Stresy pogłębiają się. Nasz obiekt ma delikatną konstrukcję psychiczną. Można nim jednak kierować. Czeka na mnie; postrzega mnie teraz jako swoją odpowiedź na wiele kwestii. Trzeba tylko mocniej napiąć strunę. Chcę go najpierw nakłonić do podróży do Berlina. Na dzień albo dwa. Do Kesslera. - Wykorzystamy jego matkę? Moglibyśmy podsunąć mu ten pomysł przez nią. - Nie. Nie wolno jej tknąć pod jakimkolwiek pozorem. To byłoby zbyt niebezpieczne. - No to jak zasugerujesz mu Berlin? - spytała z Anglii Gretchen Beaumont. - Nie ja - odparł John Tennyson z Aten. - Przekonam naszą siostrę, żeby podsunęła mu tę myśl. Ona stara się, oczywiście, nawiązać kontakt ze mną. - Uważaj na nią, Johann. - Będę ostrożny. Holcroft szedł wybetonowanym brzegiem Sekwany, nie dbając, że zimne podmuchy wiatru od rzeki przenikają go na wskroś. Jeszcze godzinę temu rozsadzała go pewność siebie, teraz czuł się zagubiony. Wiedział tylko, że musi brnąć dalej, otrząsnąć się z przygnębienia, podjąć jakieś decyzje. Konieczne jest też dokonanie pewnych przewartościowań. Przed godziną jedynym człowiekiem, któremu wierzył, na którego mógł liczyć, był brat Helden. Ta wiara stała się teraz podejrzana. Wypadek, w którym stracił życie jedyny ojciec, jakiego znał, spowodowany przez wpadający na chodnik samochód, miał aż za wiele wspólnych cech z nie wyjaśnioną katastrofą w londyńskim metrze. „Ten człowiek zginął w niewiarygodnym wypadku, który pociągnął za sobą pięć ofiar...” MI-5. „Egzekucja... niezwykły wypadek, w którym śmierć poniósł nie tylko skazany”. David Miles z departamentu policji miasta Nowy Jork. Spotkanie z Tennysonem przestawało być nagle odpowiedzią na wszystko; pojawiał się znowu cień Tinamou. „Pewnego dnia zjawi się mężczyzna i opowie o dziwnej umowie”. Tennyson na niego czekał, ale czekał być może z innych, niż mu się dotąd wydawało, powodów. Może sprzedał ich pakt za wyższą cenę. Jeśli tak, był odpowiedzialny za śmierć Richarda Holcrofta tak samo, jakby to jego noga naciskała pedał gazu, a ręce spoczywały na kierownicy. Gdyby tak właśnie było, Tennyson nie wyszedłby ze spotkania żywy. Syn zabiłby w odwecie za ojca. Był to winien Richardowi Holcroftowi. Noel zatrzymał się i przyłożył dłonie do betonowej ściany, dziwiąc się sam sobie... swoim myślom. Wcielał się przecież w rolę mordercy! Jego pakt pociągał za sobą koszty straszliwsze, niż się tego spodziewał