... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

A tak od razu przemówiła wyroczna siła córki Nemezydy: 322 przecież nic innego tylko jej piękność związała ze sobą tych młodych królów i zmusiła ich do przysięgi. Oni też stworzyli wojsko karzącej bogini. Pierwszą rzeczą zatem jest zwołać ich, zaczynając od tego, kto Tyndareosowi poddał samą myśl przysięgi, to jest od Odysa. Król Itaki żył szczęśliwie ze swoją młodą małżonką, Penelopą, w której znalazł wierną towarzyszkę i dzielną gospodynię. Dzięki jej i własnej skrzętności pomnożył dobytek i rozszerzył panowanie, podbiwszy sąsiednią wyspę rozbójników, Kefallenię, tudzież brzegi przeciwległego lądu. Z czasem bogowie dopełnili miary jego szczęścia zesławszy mu syna, Telemacha. Zbyteczne byłoby wspominać, że niechętnie był usposobiony do wyprawy tak dalekiej, gdzieś, het, poza Helladę. Ale Odys był mądry człek nie lada, więc jakżeby nie miał znaleźć dla siebie wymówki? Nie polegając na własnych siłach Agamemnon przywiózł ze sobą doradcę, Palamedesa. Był on synem Naupliosa, doradcy Atreusa. Nauplios, od którego imienia nazwana została przystań argejska, po śmierci Atreusa przesiedlił się na Eubeję, lecz syn jego pozostał nadal przyjacielem Agamemnona. Był to człowiek nie tylko wysoce mądry - przypisywano mu cały szereg pożytecznych wynalazków - ale i sprawiedliwy, a te dwie siły w złączeniu Agamemnon uważał za niepokonane. lak więc samowtór udali się oni do Odysa na Itakę. Przebiegły władca wysepki zdążył tymczasem dotrzeć przez wyrocznię do poznania losów przygotowującej się wyprawy i swoich w niej kolei. Dowiedział się, że sądzone mu jest, jeżeli weźmie w niej udział, wrócić do domu dopiero po dwudziestu latach, samemu jednemu i na cudzym okręcie. Ta groźna wieszczba umocniła go w postanowieniu, aby pod wszelkim pozorem wymówić się od wyprawy. Kiedy doniesiono mu o przybyciu Agamemnona i Palamedesa, od razu domyślił się, z czym do niego przychodzą, i wymknął się z domu. Przyjęła gości Penelopą i oznajmiła im, że mąż jej ni z tego, ni z owego oszalał, zaprzągł do pługa byka i kozę i w taką nierówną parę orze pole. Goście chcieli przekonać się o tym własnymi oczyma. Penelopą poszła z nimi, aby ich zaprowadzić, i wzięła z sobą maleńkiego synka. Przychodzą, patrzą - zaiste, mądry król pogrążony w całkowitym zapomnieniu zacina swoją śmieszną parę, sam prowadzi pług. Nawet nie zauważył gości, nie obdarzył słowem powitania, pytania ich pozostawiał bez odpowiedzi, a tymczasem bruzda za jego pługiem słała się coraz dalej i dalej. Bez namysłu Palamedes chwycił maleńkiego Telemacha i posadził go na ziemi, na drodze, którą właśnie miał przejść pług; okaże się, co zrobi ojciec. Zauważył! - szarpnął w bok swoją parę, skrzywił bruzdę i okrążył dziecko. Aha! tak wygląda jego obłęd! Palamedes podszedł do symulującego wariata i poklepał go przyjaźnie po ramieniu: 323 - Dajże spokój zmyśleniom, wspomnij na przysięgę i połącz się z towarzyszami. Nie było rady - Odys musiał ustąpić. Agamemnonowi od tej pory służył wiernie i rzetelnie, za to Palemedesa znienawidził jako najgorszego wroga, człowieka, który obrócił w ruinę całe jego życie. Toteż poprzysiągł sobie zemścić się na nim, skoro tylko czas nadejdzie. Los jego zaś w oczach Hellenów stał się pouczającym przykładem mądrości, której ostrze obraca się przeciw samemu mędrkowi. Sam był autorem przysięgi i sam, pierwszy, w najdotkliwszy sposób od niej ucierpiał. Najbliższą troską teraz było zebrać pozostałych uczestników wyprawy. Diomedes jako wasal Agamemnona był już pewny; Tersander, obaj Ajasowie, Teukros, Menesteus zgodzili się chętnie, król Idomeneus oddał swoje wojsko kreteńskie do rozporządzenia krewniakom; 324 z Antylochosem ofiarował się iść sędziwy ojciec jego, Nestor, słynący z mądrości. Pozostawało jeszcze ściągnąć Tesalijczyków. Protesilaos miał lada dzień żenić się z piękną Laodamią, córką Akastosa z Jolkos, mimo to i on nie czynił wstrętów. Nie czynił ich także Filoktet, syn Pojasa, ten, któremu przypadł w darze łuk Heraklesowy; szczególne natomiast było położenie Patroklosa. Nie posiadał żadnych włości; za lat pacholęcych jeszcze miał nieszczęście zabić przypadkowo towarzysza, a że wszelkie zabójstwo kala, ojciec jego, Menojtios, zmuszony był wywieźć go z kraju. Oddał go przyjacielowi swojemu, Peleusowi, a ten wychował go wspólnie ze swym jedynakiem, Achillesem, niewiele od niego młodszym. Obaj chłopcy zawarli ze sobą najserdeczniejszą przyjaźń. Na tę właśnie okoliczność liczył Odys, aby wciągnąć do udziału i Achillesa, znanego mu z męstwa, a z nim razem i wojska myrmidońskie. Achilles nie był związany przysięgą: zbyt był młody, aby znajdować się w liczbie zalotników Heleny - pociągnąć go mogła jedynie przyjaźń i żądza sławy. Z drugiej strony Peleus niechętnie puszczał od siebie jedynaka, podporę swojej starości, a i Tetyda przeciwna była jego udziałowi. - Dwie masz przed sobą drogi - mówiła mu proroczo - albo ciche i długie życie w ojczystej krainie, albo żywot pełen blasku i chwały, ale krótki. Achilles wybrał ten drugi. Czy słusznie postąpił ? Zapewne, że kto stawia sławę ponad długowieczność, mówi tym samym, że ma duszę wielką i szlachetną. Ale pamiętajmy, że żył jeszcze jego ojciec, Peleus, którego życie kłoniło się już ku końcowi. Gdyby więc syn umrzeć miał młodo, groziła mu samotna i beznadziejna starość. Milczał, nie chcąc odwodzić syna z drogi chwały, i syn nie dostrzegł niemego wyrzutu w jego smutnych oczach. Obraz ich stanął przed nim dopiero znacznie później, kiedy już było poniewczasie. Miejscem spotkania dla towarzyszy miała być Aulida, przystań beocka w Cieśninie Eubejskiej. Oznaczono dokładnie dzień, aby razem odpłynąć do Troi. Stawili się wszyscy. 51. Fałszywy Ilion Żegluga grecka znajdowała się jeszcze podówczas w zaczątku