... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
- Co cię tu sprowadza? - krzyknął Bruenor, chwytając Catti-brie i przytulając ją mocno. - I kto cię poranił? Poczuje moje ręce na szyi! - I mój młot! - dodał Wulfgar rozwścieczony na myśl, że ktoś uderzył Catti-brie. Regis trzymał się z tyłu, podejrzewając co się mogło wydarzyć. - Fender Mallot i Grollo nie żyją - powiedziała Bruenorowi Catti-brie. - W czasie drogi z tobą? Ale jak? - zapytał krasnolud. - Nie, w Dekapolis - odparła Catti-brie. - Mężczyzna, zabójca był tam szukając Regisa. Podążyłam za nim, usiłując dotrzeć do ciebie i ostrzec cię, lecz pochwycił mnie i powlókł ze sobą. Bruenor spojrzał na halflinga, który teraz cofnął się dalej i zwiesił głowę. - Wiedziałem, że wpadłeś w kłopoty już wtedy, gdy dogoniłeś nas na drodze za miastami - nachmurzył się. - O co więc chodzi? I tylko bez tych twoich kłamliwych opowiastek! - Nazywa się Entreri - przyznał Regis. - Artemis Entreri. Przybył z Calimportu, od Pashy Pooka. - Regis wyciągnął rubinowy wisiorek. - Po to. - Ale on nie jest sam - dodała Catti-brie. - Czarnoksiężnicy z Luskanu poszukują Drizzta. - Z jakiego powodu? - krzyknął Drizzt z cienia. Catti-brie wzruszyła ramionami. - Uważali, aby za dużo nie powiedzieć, lecz domyślam się, że szukają jakiejś wieści o Akarze Kessellu. Drizzt zrozumiał natychmiast. Szukali Kryształowego Reliktu, potężnej rzeczy, która została pogrzebana pod lawiną na Kelvin's Cairn. - Ilu ich jest? - zapytał Wulfgar. - I jak daleko są stąd? - Było ich troje - odparta Catti-brie. - Morderca, czarodziejka i żołnierz z Luskanu. Mieli ze sobą potwora. Nazywali go golemem, ale niczego podobnego wcześniej nie widziałam. - Golem - powtórzył cicho Drizzt. Widział wiele takich stworzeń w podziemnym mieście ciemnych elfów. Potwory o wielkiej sile i niezłomnej lojalności wobec swych twórców. Naprawdę musieli to być potężni przeciwnicy, mając jednego z nich ze sobą. - Ale tego już nie ma - kontynuowała Catti-brie, - ścigał mnie w czasie mej ucieczki i byłby mnie dogonił, bez wątpienia, lecz zastosowałam pewną sztuczkę i zwaliłam na jego łeb górę kamieni! Bruenor znów ją uścisnął. - Doskonała robota, moja dziewczyno - wyszeptał. - Pozostawiłam mordercę i żołnierza podczas strasznej walki - mówiła dalej Catti-brie. - Myślę, że jeden z nich jest martwy, najprawdopodobniej żołnierz. Szkoda, był przyzwoity. - I tak spotkałby moje ostrze za pomoc tym psom! - odparł Bruenor. - Ale dość tych opowieści, będzie na to czas. Jesteśmy w pobliżu hallu, dziewczyno, wiesz o tym? Sama zobaczysz te wspaniałości, o których ci opowiadałem przez te wszystkie latał Chodźmy i odpocznijmy. - Odwrócił się, aby powiedzieć Wulfgarowi by jej pilnował, lecz zamiast niego zobaczył Regisa. Halfling miał własne problemy, zwiesił głowę i zastanawiał się, czy tym razem nie popchnął swych przyjaciół zbyt daleko. - Nie obawiaj się, przyjacielu - powiedział Wulfgar, także widząc smutek Regisa. - Zrobiłeś to po to, żeby przeżyć. W tym nie ma wstydu. Jednak powinieneś powiedzieć nam o grożącym ci niebezpieczeństwie! - Ach, głowa do góry, Pasibrzuchu! - warknął Bruenor. - Spodziewaliśmy się tego po tobie, nie jesteś dobrym sztukmistrzem! Nie myśl, że to nas zaskoczyło! - wściekał się Bruenor, jego gniew wzrastał wbrew jego woli, gdy tak stał chłoszcząc słowami halflinga. - Jak śmiałeś nas w to wplątać? - ryknął na Regisa, odsuwając na bok Catti-brie i zbliżając się o krok. - Z moim domem tuż przede mną! Wulfgar zagrodził Bruenorowi drogę do Regisa, chociaż był naprawdę zaskoczony nagłą zmianą jaka zaszła w krasnoludzie. Nigdy przedtem nie widział Bruenora tak pożeranego przez emocje. Catti-brie także patrzyła kompletnie osłupiała. - To nie wina halflinga - powiedziała. - A czarnoksiężnicy i tak by nadeszli. Wrócił do nich Drizzt. - Jak dotąd nikt nie schodził schodami - powiedział, lecz gdy lepiej rozejrzał się w sytuacji, stwierdził, że jego słów nawet nie słyszano. Zapadła długa i niezręczna cisza, a potem Wulfgar przejął komendę. - Zaszliśmy tą drogą zbyt daleko, aby się sprzeczać i walczyć między sobą! - warknął na Bruenora. Bruenor popatrzył na niego pusto, nie wiedząc jak zareagować na niezwykłą postawę, jaką przybrał Wulfgar w stosunku do niego. - Ba! - powiedział w końcu krasnolud, podnosząc ręce w zmieszaniu. - Głupi halfling nas w końcu pozabija..