... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Wiara w Boga, idea Boga, może ulec instrumentalizacji i stać się zabiegiem zabójczym: na takie niebezpieczeństwo narażona jest religia. Ale również rozum, który zrywa całkowicie z Bogiem i usiłuje Go ograniczyć do sfery czysto subiektywnej, traci orientację i otwiera drzwi siłom niszczącym. Jeśli okres oświecenia podjął poszukiwanie trwałych zasad moralnych etsi Deus non daretur (nawet gdyby Bóg nie istniał), to dzisiaj musimy wzywać naszych przyjaciół agnostyków, by się otworzyli na dziedzinę moralności si Deus daretur (gdyby Bóg istniał). Kołakowski, opierając się na doświadczeniu społeczeństwa o orientacji ateistyczno-agnostycznej, po mistrzowsku wykazał, że bez tego absolutnego punktu odniesienia ludzkie działanie gubi się w niepewności i w sposób nieunikniony popada we władanie mocy zła. Jako wyznawcy Chrystusa jesteśmy dziś wezwani zapewne nie do tego, by narzucać ograniczenia rozumowi i stawiać mu opór, ale raczej by się sprzeciwiać zawężaniu go do sfery zewnętrznego działania i głosić z całym przekonaniem, że jest on zdolny do poznania dobra oraz Tego, który jest Dobry; do poznania tego, co święte, i Tego, który jest Święty. Tylko w ten sposób można toczyć prawdziwą batalię w obronie człowieka i przeciw odczłowieczeniu. Tylko pod warunkiem, że ludzki rozum otworzy się na Boga, że nie zepchnie zasad moralnych do sfery prywatnej i nie będzie do nich podchodzić ze zwykłym wyrachowaniem, stanie się zdolny stawić opór instrumentalizacji pojęcia Boga i patologiom religijności oraz przynieść uzdrowienie. Zadanie chrześcijan Na tym tle widać szeroką płaszczyznę do działania dla chrześcijan. Przede wszystkim chodzi o to, żeby pozwolić rozumowi działać bez przeszkód, i to nie tylko w dziedzinie technologii i materialnego postępu, lecz także i przede wszystkim na polu jego zdolności do poznania prawdy i dobra, które warunkują prawo, a tym samym tworzą podwaliny pokoju na świecie. Zadaniem nas, chrześcijan, jest dbać o to, aby nasza koncepcja Boga nie była oderwana od debaty nad człowiekiem. Musi to być koncepcja Boga oparta na dwóch prawdach: sam Bóg jest Logosem - rozumnym początkiem całej rzeczywistości, rozumem stwórczym, z którego świat się narodził i który w świecie się odbija. Bóg jest Logosem: sensem, racją, słowem, i dlatego człowiek jednoczy się z Nim, otwierając ku Niemu swój intelekt, który nie może pozostać ślepy wobec moralnych wymiarów istnienia. Bo Logos oznacza rozum, który nie jest jedynie funkcją matematyczną, lecz fundamentem i gwarancją dobra. Wiara w Boga-Logosa jest także wiarą w twórczą moc rozumu; jest wiarą w Boga Stwórcę, a więc przekonaniem, że człowiek został stworzony na Jego obraz i uczestniczy w Jego nietykalnej godności. Tu właśnie prawa człowieka mają swoją najgłębszą rację, mimo że historyczny rozwój tej prawdy i jej formułowanie przebiegały różnymi drogami. Bóg jest więc Logosem. Ale koncepcja Boga ma jeszcze drugą charakterystyczną cechę. Znamieniem wiary chrześcijańskiej jest również uznawanie prawdy, że Bóg - odwieczny Rozum, jest Miłością. A więc nie jest to byt pozbawiony relacji, jakby skupiony na samym sobie. Właśnie dlatego, że jest Królem, że jest Stwórcą, że wszystko ogarnia, jest też Relacją i Miłością. Wiara we wcielenie Boga w Jezusie Chrystusie, w Jego mękę i śmierć za ludzi, jest tego przekonania najwyższym wyrazem. Osią całej moralności, sercem samego istnienia i jego najgłębszą zasadą jest Miłość. Stwierdzenie to stanowi wyraz najbardziej stanowczego sprzeciwu wobec wszelkiej ideologii przemocy i podstawą prawdziwej obrony człowieka i Boga. Nie wolno nam jednak zapominać, że Bóg rozumu i miłości jest także Sędzią ludzkich grzechów, gwarantem sprawiedliwości, tak więc wszyscy będą musieli przed Nim zdać sprawę ze swojego życia. W obliczu pokusy dominowania jest rzeczą niezmiernie ważną, żeby pamiętać o tym sądzie: każdy z nas będzie się musiał mu poddać. W "Gorgiaszu" Platona znajdujemy wzruszającą przypowieść, która w świetle wiary chrześcijańskiej nie została przekreślona, lecz znalazła przyjęcie i pełne potwierdzenie. Mówi ona o tym, że gdy człowiek umrze, jego dusza staje w swej nagości przed Sędzią. W owym momencie nie liczy się już ranga, jaką człowiek cieszył się w życiu, ani też to, czy jest duszą króla Persów lub w ogóle kogoś znacznego. Sędzia widzi każdą ranę, jaką zmarły jej zadał swymi krzywoprzysięstwami, niesprawiedliwością "i każdym ze swoich czynów. Dla kłamstwa i pychy wszystko jest poprzekręcane. Nic nie jest prawdziwe, bo dusza żyła bez prawdy. Sędzia zauważa, że owa dusza jest pełna despotyzmu, przywiązania do zbytku, rozpusty, lekkomyślności w postępowaniu, złej sławy... Czasem jednak zjawiają się przed Sędzią inne dusze: dusza, która wiodła życie pobożne i czyste, dusza zwykłego wieśniaka lub innego pospolitego człowieka... Wówczas Sędzia się cieszy i zaprasza duszę na wyspę szczęśliwych". Gdy człowiek wie, że będzie z czegoś musiał zdać sprawę, wówczas prawo i sprawiedliwość zostają zabezpieczone. Chciałbym omówić trzeci element chrześcijańskiej tradycji, który ma duże znaczenie w dzisiejszych trudnych okolicznościach. Wiara chrześcijańska, podążając drogą, jaką wytyczył Jezus, odrzuciła ideę politycznej teokracji. Posługując się współczesnym językiem możemy powiedzieć, że przyjęła zasadę laickości państwa. Chrześcijanie, korzystając z wolności, współistnieją w tym państwie z ludźmi o innych przekonaniach, zjednoczeni wspólną odpowiedzialnością moralną, opartą na ludzkiej naturze, na naturze sprawiedliwości. Tu tkwi różnica między wiarą chrześcijańską i królestwem Bożym. Królestwo to nie istnieje i nie może istnieć na tej ziemi jako rzeczywistość polityczna, lecz uobecnia się poprzez wiarę, nadzieję i miłość, pełniąc swoją misję przemiany świata od wewnątrz. W sytuacji światowej nie jest ono królestwem z tej ziemi, lecz wezwaniem skierowanym do człowieka, jako istoty wolnej, oraz pomocą udzielaną rozumowi, aby mógł spełnić swoje zadanie. W pokusach, z jakimi spotkał się Jezus, wchodziła ostatecznie w rachubę ta różnica: odrzucenie teokracji politycznej, relatywny charakter państwa, prawo przysługujące rozumowi z równoczesną wolnością wyboru, pozostawioną każdemu z osobna