X


... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

� To namioty kurtyzan � rzek� Curzio. � �adne wojsko nie ma takich urodziwych jak nasze. M�j wuj jecha� dalej, ale wci�� odwraca� g�ow�, przypatruj�c si� tym kobietom. � Radz� uwa�a�, panie � doda� giermek � s� takie brudne i plugawe, �e nawet Turcy nie chc� ich w jasyr. Teraz ju� nie tylko pe�no maj� wszy, pluskiew i kleszczy, ale nawet skorpiony i drobne jaszczurki na nich si� gnie�d��. Przejechali przed frontem baterii polowych. Pod wiecz�r artylerzy�ci gotowali sobie zup� z wody i rzepy na spi�owych lufach mo�dzierzy i armat, rozpalonych ca�odzienn� kanonad�. Nadci�ga�y wozy pe�ne ziemi, kt�r� artylerzy�ci przesiewali przez sita. � Zaczyna ju� brakowa� prochu strzelniczego � wyja�ni� Curzio � ale ziemia na pobojowiskach jest nim tak przesycona, �e przy dobrych ch�ciach mo�na z niej uzbiera� co� nieco� do naboj�w. Dalej by�y pomieszczenia kawalerii, gdzie w chmarach much uwijali si� weterynarze reperuj�c poharatan� sk�r� czworonog�w za pomoc� szw�w, owijania, plastr�w maczanych we wrz�cej smole, przy czym wszystko r�a�o i wierzga�o, pacjenci i lekarze. Dalej na du�ej przestrzeni rozlokowana by�a piechota. Zachodzi�o s�o�ce, przed ka�dym namiotem siedzieli �o�nierze z bosymi stopami zanurzonymi w cebrzykach z ciep�� wod�. Poniewa� przywykli do niespodziewanych alarm�w w dzie� czy w nocy, nawet podczas moczenia n�g mieli he�my na g�owach i piki zaci�ni�te w r�kach. W wy�szych, ozdobnie udrapowanych namiotach oficerowie pudrowali sobie pachy i wachlowali si� leniwie koronkowymi wachlarzami. � Nie robi� tego przez zniewie�cia�o�� � powiedzia� Curzio � przeciwnie: chc� przez to okaza�, �e w�r�d trud�w �o�nierskiego �ycia czuj� si� zupe�nie swobodnie. Wicehrabia di Terralba zosta� niezw�ocznie zaproszony przed oblicze cesarza. W swoim namiocie, ca�ym w kobiercach i trofeach, monarcha studiowa� na mapach plany przysz�ych bitew. Sto�y zarzucone by�y mapami, a cesarz wbija� w nie szpilki, bior�c je z poduszeczki, kt�r� trzyma� w pogotowiu jeden z marsza�k�w. Mapy by�y tak g�sto upstrzone szpilkami, �e nikt ju� nie m�g� nic zrozumie� i po to, by co�kolwiek odczyta�, trzeba by�o wyjmowa� szpilki i wbija� je potem na nowo. Chc�c mie� przy tym nieustannym wbijaniu i wyjmowaniu wolne r�ce, zar�wno cesarz jak marsza�kowie trzymali szpilki w ustach i mogli si� porozumiewa� jedynie za pomoc� pomruk�w. Na widok m�odzie�ca sk�adaj�cego przed nim niski uk�on monarcha wyda� pomruk pytaj�cy i spiesznie wyj�� szpilki z ust. � Rycerz �wie�o przyby�y z Italii, Najja�niejszy Panie � przedstawiono go � wicehrabia di Terralba, potomek jednego z najznakomitszych rod�w prowincji Genue�skiej. � Mianuj� go niezw�ocznie porucznikiem. M�j wuj zadzwoni� ostrogami staj�c na baczno��, a cesarz uczyni� ramieniem szeroki, w�adczy gest, tak �e wszystkie mapy zwin�y si� same w rulony i jedna po drugiej pospada�y na ziemi�. Tej nocy, mimo zm�czenia, Medardo d�ugo nie m�g� zasn��. Przechadza� si� tam i na powr�t przed swoim namiotem, s�ysza� nawo�ywanie wart, r�enie koni i urywane s�owa, be�kotane we �nie przez �o�nierzy. Patrzy� w rozgwie�d�one czeskie niebo i rozmy�la� o swoim nowym stopniu wojskowym, o jutrzejszej bitwie, o dalekiej ojczy�nie, o szumie trzcin nad strugami. Ale w sercu jego nie by�o ani t�sknoty, ani w�tpliwo�ci czy boja�ni. Dla niego wszystko by�o jeszcze ca�e, zwarte i nie podlegaj�ce dyskusji i on sam r�wnie� by� taki. Gdyby m�g� przewidzie� straszliwy los, jaki go czeka�, kto wie, mo�e i to nawet wyda�oby mu si� naturalne i nieuniknione, mimo b�lu, jakiego musia�by dozna�. W ciemno�ci zwraca� spojrzenie ku temu punktowi horyzontu, gdzie, jak wiedzia�, znajdowa� si� ob�z nieprzyjacielski, i skrzy�owawszy na piersi ramiona, d�o�mi przyciska� barki, z radosnym poczuciem realno�ci rzeczy dalekich i r�norodnych oraz swojej w�asnej w�r�d nich obecno�ci. Czu�, jak krew, p�yn�ca w tej okrutnej wojnie tysi�cem strumyk�w, dosi�ga i jego, i pozwala� jej zrasza� swoje stopy, nie doznaj�c przy tym uczucia ani zaciek�o�ci, ani lito�ci. II Bitwa rozpocz�a si� punktualnie o godzinie dziesi�tej rano. Z wysoko�ci siod�a porucznik Medardo obejmowa� wzrokiem ca�o�� hufc�w chrze�cija�skich, gotowych do ataku, i wystawia� twarz na powiewy czeskiego wiatru nios�cego wo� kurzu, kt�ry nasuwa�a my�l o zapylonym gumnie. � Nie, prosz� si� nie ogl�da� wstecz, panie � wykrzykn�� Curzio, kt�ry, w randze sier�anta, sta� u jego boku. I chc�c usprawiedliwi� te zuchwa�e s�owa, doda� cicho: � M�wi�, �e to przynosi nieszcz�cie przed bitw�

 

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.