... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

- Wasza rodzina wyrządziła Crissie krzywdę. I w końcu ją zabiła. - To nieprawda. - Crissie nie żyje, w przeciwieństwie do was wszystkich - powiedziała cicho Phila. - Proszę więc mi nie mówić o krzywdzie i nieszczęściu. Efekty mówią same za siebie. Eleanor przestała obcinać liście. Jej oczy błyszczały gniewem i bólem. - Crissie Masters była głupia i zła. Od chwili, kiedy się tu pojawiła, powodowała same kłopoty i chciała nas ze sobą skłócić. Nie mam zamiaru jej żałować. Nigdy jej nie wybaczę tego, co zrobiła. Nie miała prawa zwalać się nam na głowę. Żadnego prawa. 234 Jedyna okazja - To nie Crissie zaczęła - powiedziała Phila. - Była kolejną ofiarą kogoś, kto powinien postąpić bardziej odpowiedzialnie. Pani mąż wyrządził jej krzywdę, kiedy przespał się z biedną, młodą kobietą i zrobił jej dziecko. Pani mąż był tanim kobieciarzem i Crissie była tego dowodem. - Nie wolno pani mówić w ten sposób o moim mężu. Burkę Castleton był porządnym człowiekiem. Zdolnym i wpływowym człowiekiem interesu. Osobą szanowaną w społeczeństwie. A jego syn będzie następnym gubernatorem stanu i lepiej, żeby pani uważała na to, co mówi, młoda kobieto. - Przyznaję, że Crissie nie powinna była tak znienacka się tu zjawić, lecz trudno było od niej oczekiwać, aby przestrzegała zasad dobrego wychowania. Nikt nie był dla niej nigdy miły ani serdeczny, kiedy dorastała. - Nie muszę tego słuchać. - To pani zaczęła. Jeśli będzie się pani upierać, że Crissie jest powodem kłopotów, jakie spowodował pani mąż, ja będę mówić, jak było naprawdę. Winien jest pani mąż. Phila czuła, że wbija sobie paznokcie w zaciśnięte dłonie, była j e d n a k zdecydowana nie podnieść głosu. - Proszę natychmiast przestać. Natychmiast! Wszystkiemu winna jest Crissie - krzyknęła Eleanor. - Nie - szepnęła Phila przez zaciśnięte zęby. - Winien jest mężczyzna, który kiedyś oszukał swoją żonę. I jeszcze coś pani powiem. Jeśli oszukał panią raz, to znaczy, że być może oszukiwał cały czas. Przez wzgląd na panią miejmy nadzieję, że nie doczeka się pani następnych niespodzianek tego typu. - Zamknij się, mała dziwko! - Ach, rozumiem. To jest prawdziwa przyczyna pani rozpaczy. W gruncie rzeczy doskonale pani wie, 235 Jayne Ann Krentz jaki był pani mąż. Założę się, że już wtedy pani wiedziała. Jest pani sprytną kobietą. Zbyt sprytną, aby nie wiedzieć, jaki był naprawdę Burkę Castleton. Czy dlatego przestała pani hodować storczyki i zajęta się mięsożernymi roślinami? Czy w ten sposób chciała pani pozbyć się frustracji związanych z małżeństwem, które nigdy nie było takie, jakim chciałaby je pani widzieć? - Jest pani potworną kobietą - rzuciła Eleanor. - Potworną. - Stwierdzam tylko fakty - powiedziała Phila, cała drżąc. - Nie pozwolę pani tak do mnie mówić - zawołała Eleanor, mocno chwytając rękami brzeg ławki. - Jest pani małą, tanią ladacznicą i jestem pewna, że Nick zdaje sobie z tego sprawę. Nie ma pani ani urody, ani pieniędzy, ani właściwego pochodzenia. Gdyby miała pani choć trochę rozumu, sama by pani wiedziała, że Nick wykorzystuje panią do swych własnych celów. Cóż mogłoby go w pani zainteresować oprócz taniego seksu? Był w końcu kiedyś mężem Hilary. - A Hilary jest bardziej w jego typie? - spytała ironicznie Phila. - Hilary jest piękna i dobrze wychowana. Jej przodkowie przypłynęli do Ameryki na statku Mayflower. W porównaniu z nią pani jest nikim i Nick musi to widzieć. Jak pani może z nią konkurować? - Nie wiedziałam, że mam konkurentkę - stwierdziła zimno Phila. - Czy też może zapomniała pani, że Hilary jest mężatką? Jestem pewna, iż jest zbyt dobrze wychowana, aby się uganiać za jednym mężczyzną, będąc żoną drugiego. Poza tym Nick nie wykazuje żadnego zainteresowania Hilary. I niech się pani nie łudzi, że oni się kiedyś pogodzą. Wiem, że sama ją pani 236 Jedyna okazja wybrała dla Nicka, nie znaczy to jednak, że wybrała pani właściwie. - Pani myśli, że wie wszystko, co? - powiedziała Eleanor głosem ostrym jak brzytwa. - Ty mała, głupia kretynko. Nie ma pani pojęcia, o co tu chodzi. Jest pani na zewnątrz, starając się zajrzeć do środka i namieszać. I poniekąd ma pani rację: Hilary nie zależy na Nicku. Dlaczego miałaby do niego wracać po tym, co jej zrobił? - A co on jej takiego zrobił? - Vicky mówiła, że powiedziała pani o dziecku. - I co z tego? Pani zdaniem to było dziecko Nicka? - Wiem, że to było dziecko Nicka. Zgwałcił Hilary. Następnym razem, kiedy pójdzie z nim pani do łóżka, niech pani o tym pamięta, mała dziwko. To bezczelność nazywać mojego Burke'a kobieciarzem, kiedy sypia pani z człowiekiem, który zgwałcił własną żonę. - Mówi pani od rzeczy. - Mówię prawdę. Nick zgwałcił Hilary, ponieważ był wściekły, że wystąpiła o rozwód. Zaszła w ciążę i była bliska depresji. - Nie wierzę pani. - Wobec tego jest pani bardzo głupią kobietą, Phi-ladelphio Fox. - Czy to Hilary powiedziała pani, że została zgwałcona? - Tak, kiedy się zorientowała, że jest w ciąży. Zażyła środki uspokajające i przyszła do mnie następnego dnia. Nick wyjechał parę tygodni wcześniej. Hilary mówiła chaotycznie, bez ładu i składu. Ale wszystko mi opowiedziała, łącznie z tym, że Nick zgwałcił ją, nim wyjechał. Hilary nie wiedziała, co robić. To ja wezwałam Reeda. - A Reed, oczywiście, zachował się szlachetnie. Eleanor wyprostowała się sztywno. - Reed jest dobrym człowiekiem. Trochę wprawdzie 237 Jayne Ann Krentz nieokrzesanym, nawet po tylu latach, lecz z gruntu dobrym i uczciwym. Phila zmusiła się do racjonalnego myślenia mimo szalejących w niej uczuć. - Dobrze, z tym się mogę zgodzić. Uważam, że Reed jest porządnym człowiekiem. Ale Nick też jest uczciwy. I pani o tym wie. - Nie zamierzam dłużej dyskutować o Nicku. - Niech mi pani powie, Eleanor, jeśli naprawdę pani wierzy, że Nick tak okropnie obszedł się z Hilary, to dlaczego przez ostatnie trzy lata utrzymywała pani z nim kontakty? Eleanor odrzuciła na bok sekator i wzięła małą konewkę. - Nick należy do rodziny. Nie mogłam pozwolić, aby był całkowicie od nas odcięty - szepnęła. - Zwłaszcza, iż w głębi duszy wiedziała pani, że go źle potraktowano. - Nie wiem, o czym pani mówi. - A ja w swojej dobroci zakładałam, że utrzymywała pani kontakt z Nickiem, bo podejrzewała pani, że jest niewinny. Może jednak prawdziwy powód byt o wiele bardziej praktyczny, bardziej wyrachowany