X


... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Tylko jej usta sta�y si� jeszcze czerwie�sze, odbijaj�c od smag�ych policzk�w jak granat dojrza�y. I oto J�zefowi wszystko znik�o z oczu i pami�ci, tylko ona zosta�a. Ta sama by�a, smuk�a, zgrabna, o r�kach drobnych i te toczonych kszta�tach, o wielkich gor�cych oczach, ten sam g�os d�wi�czny i ruchy eleganckie, �ywe, srebrny �miech nerwowy! ta sama� jego Pepi! Nie, nie Pepi. To by�a jego m�odo�� s�oneczna, swoboda, jego marzenia i sny, i si�a, i idea�y, i wielkie, jak �mier� silne kochanie. Zabi�a go, mia�a prawo, bo da�a pe�ni� szcz�liwo�� i cho� nigdy nie nale�eli do siebie, i �wiat sta� mi�dzy nimi, a jednak ��czy�a ich w�asno��, posiadanie, zwi�zek nad kryszta� czystszy, nad wszelkie przysi�gi i �luby mocniejszy. To wszystko jak piorun przesz�o mu na dusz� w jedn� sekund�. Gdzie� w dal ucieka�y troski, rzeczywisto��; ogarnia�a go m�odo��, odnajdywa� siebie dawnego. Cudnie mu gra�o w sercu. A tymczasem weso�a doktorowa przypuszcza�a szturm do Pepi o �piew: � Cokolwiek, drobnostk�! Jeste�my przecie� w �cis�ym k�ku dobrych znajomych. Niech mi pani nie odmawia! � Nie mam nut z sob� i nie umiem akompaniamentu! Doprawdy nie mog�. � Panie J�zefie, pan zaakompaniuje! � zaproponowa�a gospodyni. � p�tora roku nie dotyka�em klawisz�w! � No, to pan dotknie! Zr�bcie mi t� przyjemno�� na wi�zanie! � Ale� pan Reni nie potrafi bez nut zagra�! � odpar�a Pepi �miej�c si�. � Pan Reni jest artyst�� potrafi, je�li zechce. � Potrafi pan? � spyta�a Pepi mi�kn�c. � Je�li piosnk�, kt�r� znam i pami�tam, to mo�e! � Ale� pami�ta pan! Micha� mi powiada�, �e pa�stwo dawniej zawsze �piewali razem. A skrzypce pana gdzie? � To wszystko, pani, nale�y do historii. Za m�odu niegdy� grywa�em! � No, chod�cie, chod�cie do fortepianu tymczasem! � S�u�� pani! Usiad� do fortepianu i wzi�� par� akord�w. � Co pani ka�e? � spyta�. � Co pan pami�ta. � Piosenki, kt�re �piewali�my, pami�tam wszystkie � odpar� g�ucho. � A zatem t�! � Wzi�a par� akord�w. Zrobi� si� cisza. Micha� spojrza� na nich. I jemu stan�� w oczach obrazek ze studenckich czas�w, i on na chwil� zapomnia� rzeczywisto�ci. Pepi �piewa�a Kalin�. Znali j� wszyscy, a s�uchali z przyjemno�ci�. G�os dziewczyny zrazu dr�a� i �ama� si�, potem pop�yn�� ju� czysty, pe�en rozdzieraj�cego, cichego �alu. Gdy si� �piew sko�czy�, d�ugo jeszcze s�uchacze milczeli, a J�zef, coraz ciszej bior�c akordy, zupe�nie oderwany od otoczenia, �owi� dalekie echa. � Jeszcze, jeszcze! � pocz�to wo�a�. Teraz Reni nie czeka� rozkazu. Swoich wspomnie� s�uchaj�c, zacz�� wt�rowa� Lorelei. I znowu �piew pop�yn��, dla nich tak dwojga bardzo pami�tny. Gdy przebrzmia�, Pepi nie patrz�c na� rzuci�a: � Dosy�! � I odesz�a pr�dko. On roztargniony wsta� i si�ga� po kapelusz, szukaj�c w t�umie gospodyni domu. Micha� spostrzeg� ten manewr i wpad� na� oburzony: � No, ju� to sobie wybij z g�owy! Nie puszcz� ci� a� po kolacji. P� roku nie by�e� i zbywasz jak etykietaln� wizyt�. Tego mi nie zrobisz! � Wiesz, Michasiu, jakem rad u was zabawi�, ale Liza i mnie czeka u dziadka. Obieca�em wr�ci� rych�o. � Ach, Bo�e m�j� wielka rzecz! Po�lij kartk�, �e zostaniesz! C� ona za nia�k� ci� ma? Pracujesz jak w� je�li ma by� zdr�w, musisz si� rozerwa�. Czekaj, ja kartk� wy�l�, �e ci� zatrzyma�, i basta! Do pro�by przy��czy�a si� pani domu. Reni ust�pi� musia� i zosta�. Niepostrze�enie czas up�ywa�. Ani si� obejrza�, jak wiecz�r nadszed�, w ogr�dku zapalono chi�skie latarnie, kto� ze starszych zagra� do ta�ca. Na �wirowej ulicy u�o�y� si� kontredans w�r�d �miechu, �art�w i szczerej ochoty; pod kasztanem zapalono bengalskie ognie, starsi przypatrywali si� zabawie weso�ej m�odzi. J�zef zbli�y� si� do profesorowej i rozmawiali o wsp�lnych znajomych i �ycia zmianach; pyta�a go �yczliwie, jak mu si� powodzi, opowiada�a o swoich kolejach, pociechach, troskach. W przerwie ta�ca Pepi spocz�a przy matce wachluj�c si�, zgrzana, podniecona. � Na takiej arenie zwyk�y walc jest niemo�liwy! � rzek�a. � Powolnego za� nikt z pan�w nie umie! Podni�s� na ni� oczy zamy�lone, smutne. � Ja umiem� je�li pani pozwoli sobie s�u�y� � I owszem. Lubi� bardzo tego walca. Spiesznie naci�gn�� r�kawiczki i wprowadzi� j� w ko�o ta�cz�cych. � Z g�ry prosz� o wybaczenie niezr�czno�ci � rzek� � ale oto od p�tora roku nie ta�czy�em. � Nie uwa�am � odpar�a z u�miechem. Powolnym, wirowym ruchem okr��yli plac. By�a to jakby ko�ysanka spokojna, wt�r do rozmowy raczej ni� sza�. Nie m�wili jednak nic, zbli�eni u�ciskiem, mo�e jednakim wspomnieniem i ch�ci�. Dopiero przy ko�cu, gdy ci�ej opar�a si� na nim, spojrzeli sobie w oczy i mimo woli z ust J�zefa wyrwa� si� st�umiony okrzyk duszy rozt�sknionej: � O m�odo�ci moja! Pepi zatrzyma�a si� nagle jakby odurzona. � Za d�ugo ta�czymy! � szepn�a. Usun�a si�, ci�ko dysz�c i doda�a: � Dzi�kuj� panu! Pozosta� sam i niezdolny do oboj�tnej rozmowy, do widoku innych ludzi, schroni� si� na ustronn� �aweczk� i d�ugo si� nie pokaza�. A potem by�a kolacja, toasty, rozmowy gwarne � nic tego nie s�ysza�; nie pami�ta� te�, jak si� to sta�o, �e o p�nocy znalaz� si� na ulicy, przeprowadzaj�c profesorow� i Pepi do domu. Rozmawia� z matk�, dziewczyna nie odezwa�a si� ani jednym s�owem, i tak je po�egna� na progu ich domu, serdecznie zapraszany, by stare znajome odwiedza�. Potem powoli wr�ci� do m�yna

 

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.